do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ze jak? - Boholtzgarbil sie, a oczy rozblysly mu zlowrogim blaskiem.- Co powiadacie, jasniewielmozna pani wiedzmo? - Wynoscie sie stad w slad za szewcem - powtórzylaYennefer.- Wszyscy.Sama sobie poradze ze smokiem.Bronia niekonwencjonalna.Ana odchodnym mozecie mi podziekowac.Gdyby nie ja, pokosztowalibysciewiedzminskiego miecza.No, juz, predziutko, Boholt, zanim sie zdenerwuje.Ostrzegam, znam zaklecie, za pomoca którego moge porobic z was walachów.Wystarczy, ze rusze reka.- No nie - wycedzil Boholt.- Moja cierpliwoscsiegnela granic mozliwosci.Nie dam robic z siebie glupka.Zdzieblarz, odczepno dyszel od wozu.Czuje, ze i mnie potrzebna bedzie bronniekonwencjonalna.Zaraz ktos tu oberwie po krzyzu, prosze waszmosci.Nie bedewskazywac palcem, ale zaraz oberwie po krzyzu pewna paskudna wiedzma.- Spróbujtylko, Boholt.Uprzyjemnisz mi dzien.- Yennefer - powiedzial z wyrzutemkrasnolud.- Dlaczego? - Moze ja po prostu nie lubie sie dzielic, Yarpen? - Cóz- usmiechnal sie Yarpen Zigrin.- Gleboko ludzkie.Tak ludzkie, ze az prawiekrasnoludzkie.Przyjemnie jest widziec swojskie cechy u czarodziejki.Bo i janie lubie sie dzielic, Yennefer.Zgial sie w krótkim, blyskawicznym zamachu.Stalowa kula, wydobyta nie wiadomo skad i kiedy, warknela w powietrzu i lupnelaYennefer w srodek czola.Zanim czarodziejka zdazyla sie opamietac, wisiala juzw powietrzu, podtrzymywana za rece przez Zdzieblarza i Niszczuke, a Yarpenpetal jej kostki powrozem.Yennefer wrzasnela wsciekle, ale jeden ze stojacychz tylu chlopaków Yarpena zarzucil jej lejce na glowe, sciagnal mocno, wpijajacrzemien w otwarte usta, stlumil krzyk.- No i co, Yennefer - powiedzial Boholtpodchodzac.- Jak chcesz zrobic ze mnie walacha? Kiedy ani reka ruszyc?Rozerwal jej kolnierz kubraczka, rozdarl i rozchelstal koszule.Yenneferwizgnela, dlawiona lejcami.- Nie mam teraz czasu - rzekl Boholt obmacujac jabezwstydnie wsród rechotu krasnoludów - ale poczekaj troche, wiedzmo.Jakzalatwimy smoka, urzadzimy sobie zabawe.Przywiazcie ja porzadnie do kola,chlopcy.Obie lapki do obreczy, tak, by ni palcem kiwnac nie mogla.I niech jejteraz nikt nie rusza, psiakrew, prosze waszmosci.Kolejnosc ustalimy wedletego, jak kto sie spisze przy smoku.- Boholt - odezwal sie skrepowany Geralt,cicho, spokojnie i zlowrogo.- Uwazaj.Odnajde cie na koncu swiata.- Dziwie cisie - odrzekl Rebacz, równie spokojnie.- Ja na twoim miejscu siedzialbymcicho.Znam cie i musze powaznie traktowac twoja grozbe.Nie bede mial wyjscia.Mozesz nie przezyc, wiedzminie.Wrócimy jeszcze do tej sprawy.Niszczuka,Zdzieblarz, na konie.- No i masz ci los - steknal Jaskier.- Po diabla ja siew to mieszalem? Dorregaray, pochyliwszy glowe, przygladal sie gestym kroplomkrwi, wolno kapiacym mu z nosa na brzuch.- Moze bys sie tak przestal gapic! -krzyknela do Geralta czarodziejka, jak waz wijac sie w powrozach, na próznousilujac ukryc obnazone wdzieki.Wiedzmin poslusznie odwrócil glowe.Jaskiernie.- Na to, co widze - zasmial sie bard - zuzylas chyba cala beczke eliksiruz mandragory, Yennefer.Skóra jak u szesnastolatki, niech mnie ges poszczypie.- Zamknij pysk, skurwysynu! - zawyla czarodziejka.- Ile ty wlasciwie masz lat?- Jaskier nie rezygnowal.- Ze dwiescie? No, powiedzmy, sto piecdziesiat.Azachowalas sie jak.Yennefer wykrecila szyje i splunela na niego, aleniecelnie.- Yen - rzekl z wyrzutem wiedzmin wycierajac oplute ucho o ramie.-Niech on przestanie sie gapic! - Ani mysle - rzekl Jaskier nie spuszczajac oczuz uciesznego widoku, jaki przedstawiala rozchelstana czarodziejka.- To przeznia tu siedzimy.I moga nam poderznac gardla.A ja najwyzej zgwalca, co w jejwieku.- Zamknij sie, Jaskier - powiedzial wiedzmin.- Ani mysle.Wlasnie mam zamiar ulozyc ballade o dwóch cyckach.Prosze mi nieprzeszkadzac.- Jaskier - Dorregaray pociagnal krwawiacym nosem.- Badzpowazny.- Jestem, cholera, powazny.Boholt, podpierany przez krasnoludów, ztrudem wgramolil sie na siodlo, ciezki i palubowaty od zbroi i nalozonych nania skórzanych ochraniaczy.Niszczuka i Zdzieblarz juz siedzieli na koniachtrzymajac w poprzek siodel ogromne, dwureczne miecze.- Dobra - charknalBoholt.- Idziemy na niego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl