[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Œciga³eœ j¹ uparcie i d³ugo.Ale ju¿ nigdy nie zdo³aszjej skrzywdziæ.- Nie zabijaj.- Podaj mi jeden powód.Choæ jeden.Spiesz siê.- To ja.- wyszepta³ Cahir.- To ja wywioz³em j¹ wtedy z Cintry.Z po¿aru.Ocali³em j¹.Uratowa³em jej ¿ycie.Gdy otworzy³ oczy, potwora ju¿ nie by³o, by³ na dziedziñcu sam na sam ztrupami elfów.Woda w fontannie szumia³a, przelewa³a siê przez brzegcembrowiny, rozmywa³a krew na posadzce.Cahir zemdla³.***U stóp wie¿y sta³ budynek bêd¹cy jedn¹ wielka sal¹, czy mo¿e raczej rodzajemperystylu.Dach nad perystylem, zapewne iluzoryczny, œwieci³ dziurami.Wspartyby³ na kolumnach i pilastrach wyrzeŸbionych w kszta³ty sk¹po odzianychkariatyd o imponuj¹cych biustach.Takie same kariatydy podtrzymywa³y ³ukportalu, w którym znik³a Ciri.Za portalem Geralt dostrzeg³ schody wiod¹ce wgórê.Do wie¿y.Zakl¹³ pod nosem.Nie rozumia³, dlaczego tam pobieg³a.Pêdz¹c za ni¹ szczytamimurów widzia³, jak pad³ jej koñ.Widzia³, jak zerwa³a siê zrêcznie, ale zamiastbiec dalej wij¹c¹ siê dooko³a szczytu serpentyn¹ drogi, nagle pogna³a pod górê,w stronê samotnej wie¿y.Dopiero póŸniej dostrzeg³ na drodze elfów.Elfy niewidzia³y Ciri ani jego, zajête ostrzeliwaniem z ³uków biegn¹cych pod górêludzi.Z Aretuzy nadci¹ga³a odsiecz.Zamierza³ pójœæ schodami œladem Ciri, gdy us³ysza³ szmer.Z góry.Odwróci³ siêszybko.To nie by³ ptak.Vilgefortz, szumi¹c szerokimi rêkawami, wlecia³ przez dziurê w dachu, wolnoopuœci³ siê na posadzkê.Geralt stan¹³ przed wejœciem do wie¿y, doby³ miecza i westchn¹³.Mia³ szczer¹nadziejê, ¿e dramatyczna, fina³owa walka rozegra siê pomiêdzy Vilgefortzem aFilipp¹ Eilhart.On sam na taki dramatyzm nie mia³ najmniejszej ochoty.Vilgefortz otrzepa³ wams, poprawi³ mankiety, spojrza³ na wiedŸmina i odczyta³jego myœli.- Cholerny dramatyzm - westchn¹³.Geralt nie skomentowa³.- Wesz³a do wie¿y?Nie odpowiedzia³.Czarodziej pokiwa³ g³ow¹.- Oto mamy wiêc epilog - powiedzia³ zimno.- Koniec wieñcz¹cy dzie³o.A mo¿e toprzeznaczenie? Wiesz, dok¹d prowadz¹ te schody? Do Tor Lara.Do Wie¿y Mewy.Stamt¹d nie ma wyjœcia.Wszystko siê skoñczy³o.Geralt cofn¹³ siê tak, by jego flanki chroni³y wspieraj¹ce portal kariatydy.- A jak¿e - wycedzi³, obserwuj¹c rêce czarodzieja.- Wszystko siê skoñczy³o.Po³owa twoich wspólników nie ¿yje.Trupy œci¹gniêtych na Thanedd elfów le¿¹pokotem st¹d a¿ do Garstangu.Reszta uciek³a.Z Aretuzy nadci¹gaj¹ czarodziejei ludzie Dijkstry.Nilfgaardczyk, który mia³ zabraæ Ciri, pewnie siê ju¿wykrwawi³.A Ciri jest tam, w wie¿y.Stamt¹d nie ma wyjœcia? Rad jestem tos³yszeæ.To znaczy, ¿e prowadzi tam tylko jedno wejœcie.To, które zagradzam.Vilgefortz ¿achn¹³ siê.- Jesteœ niepoprawny.Nadal nie potrafisz prawid³owo oceniæ sytuacji.Kapitu³ai Rada przesta³y istnieæ.Wojska cesarza Emhyra id¹ na pó³noc; pozbawieniczarodziejskiej rady i pomocy królowie s¹ bezradni jak dzieci.Pod naporemNilfgaardu ich królestwa run¹ jak zamki z piasku.Proponowa³em ci to wczoraj, adzisiaj powtarzam: przy³¹cz siê do zwyciêzców.Na przegranych pluñ gêst¹œlin¹.- To ty jesteœ przegrany.Dla Emhyra by³eœ tylko narzêdziem.Jemu zale¿a³o naCiri, dlatego przys³a³ tu tego typa ze skrzyd³ami na he³mie.Ciekawym, co Emhyrzrobi z tob¹, gdy zameldujesz mu o fiasku misji.- Strzelasz na oœlep, wiedŸminie.I nie trafiasz, rzecz jasna.A gdybym cipowiedzia³, ¿e to Emhyr jest moim narzêdziem?- Nie uwierzy³bym.- Geralt, b¹dŸ rozs¹dny.Czy naprawdê chcesz bawiæ siê w teatr, w banaln¹fina³ow¹ watkê Dobra i Z³a? Ponawiam wczorajsz¹ propozycjê.Wcale jeszcze niejest za póŸno.Wci¹¿ jeszcze mo¿esz dokonaæ wyboru, mo¿esz stan¹æ po w³aœciwejstronie.- Po stronie, któr¹ dzisiaj nieco przerzedzi³em?- Nie uœmiechaj siê, twoje demoniczne uœmiechy nie robi¹ na mnie wra¿enia.Tychkilku usieczonych elfów? Artaud Terranova? Drobiazgi, fakty bez znaczenia.Mo¿na przejœæ nad nimi do porz¹dku dziennego.- Ale¿ oczywiœcie.Znam twój œwiatopogl¹d.Œmieræ siê nie Uczy, prawda?Zw³aszcza cudza?- Nie b¹dŸ banalny.¯al mi Artauda, ale có¿, trudno.Nazwijmy to.wyrównaniemrachunków.Ostatecznie, ja dwukrotnie próbowa³em ciê zabiæ.Emhyr siêniecierpliwi³, wiêc kaza³em nas³aæ na ciebie morderców.Za ka¿dym razemrobi³em to z prawdziw¹ niechêci¹.Ja, widzisz, nadal jeszcze mam nadziejê nato, ¿e wymaluj¹ nas kiedyœ na jednym obrazie.- Porzuæ tê nadziejê, Vilgefortz.- Schowaj miecz.Wejdziemy razem do Tor Lara
[ Pobierz całość w formacie PDF ]