do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakie¿ by³o jegooszo³omienie, kiedy na szkie³ku podstawowym ukaza³a siê wnet kultura ca³kiemprzeciêtna, ani lepsza specjalnie, ani gorsza od wszystkich innych! Trurl siêza g³owê bra³.- A to dopiero! - wykrzykiwa³.- Wiêc z Dobrodziejaszków, ³agodytów, zacników ibliŸniolubów powstaje to samo, co z Wierciflaków, Paskudystów i Draniowców? Ha!Nic nie rozumiem, lecz czujê, ¿em jakowejœ znacznej Prawdy bliski! Tak Dobro,jak i Z³o rozumnych istot podobny owoc rodz¹ - jak¿e to poj¹æ? Sk¹d takiefatalne uœrednienie?Pokrzycza³ tak, porozmyœla³, lecz ani trochê nie przejaœni³o mu siê w g³owie,schowa³ wiêc wszystkie cywilizacje do szuflady i poszed³ spaæ.Nastêpnego ranka tak rzek³ sobie:- Widocznie wzi¹³em siê za bary z problemem ze wszystkich w ca³ym Kosmosienajtrudniejszym, skoro nawet Ja Sam Osobiœcie podo³aæ mu nie mogê! By³¿ebyRozum nie do pogodzenia ze Szczêœliwoœci¹, na co zdaje siê wskazywaæ casusKobyszczêcia, które poty p³awi³o siê w ekstazie istnieniowej, pókim mu myœlenianie podkrêci³? Lecz ja takiej ewentualnoœci nie mogê dopuœciæ, ja siê na ni¹nie zgadzam, ja jej za w³asnoœæ Natury nie uznajê, zak³ada³aby bowiem z³oœliw¹a chytr¹, wrêcz szatañsk¹ perfidiê zaczajon¹ w Bycie, w materii œpi¹c¹, któratego tylko czeka, ¿eby siê œwiadomoœæ zbudzi³a - jako Ÿród³o udrêczeñ zamiastbytowej s³odyczy.Lecz wara Kosmosowi od myœli, która ten nieznoœny stan rzeczypragnie polepszyæ! Muszê odmieniæ to, co jest.Zarazem czyniæ tego nie jestemzdolen.By³¿ebym w kropce? Sk¹d¿e! Od czego wzmacniacze rozumu? Czego sam niepodŸwignê, m¹dre machiny za mnie podŸwign¹.Zbudujê Komputerium do rozwi¹zaniaegzystencjalnego dylematu!Jak postanowi³, tak wnet uczyni³.W dwanaœcie dni stanê³a poœrodku pracownimachina ogromna, pr¹dem szumi¹ca, foremnie graniastego kszta³tu, która nicinnego robiæ nie mia³a ani nie mog³a, jak tylko zetrzeæ siê zwyciêsko zzagadk¹.W³¹czy³ j¹ i nie czekaj¹c, a¿ siê rozgrzej¹ pr¹dem jej krystalicznewnêtrznoœci, poszed³ na spacer.Kiedy wróci³, ujrza³ maszynê pogr¹¿on¹ w pracyniewymownie zawi³ej.Montowa³a z tego, co by³o pod rêk¹, inn¹ machinê, znaczniewiêksz¹ od siebie.Ta z kolei w ci¹gu nocy i nastêpnego dnia wyrwa³a z posadœciany domu i dach wysadzi³a, konstruuj¹c ogrom nastêpnej maszynerii.Trurlrozbi³ namiot na podwórzu i czeka³ cierpliwie koñca tych ciê¿kich umys³owychrobót, lecz nie by³o go widaæ.Przez ³¹kê w las, k³ad¹c go pokotem, rozros³ysiê kolejne kad³uby, wnet z g³uchym szumem wpar³y siê któreœ tam generacjepierwotnego Komputerium w wodê rzeki, Trurl zaœ, chc¹c obejrzeæ ca³oœæ dot¹dpowsta³¹, musia³ pó³ godziny strawiæ na pospiesznym marszu.Kiedy jednakprzyjrza³ siê dok³adniej po³¹czeniom maszyn, zadr¿a³.Sta³o siê to, o czymjedynie z teorii wiedzia³; jak bowiem g³osi hipoteza wielkiego KerebronaEmtadraty, uniwersalnego kunstmistrza obojga cybernetyk, maszyna cyfrowa,której daæ nieposilne dla niej zadanie, jeœli przekroczy pewien próg, zwanyBarier¹ M¹droœci, zamiast sama mêczyæ siê rozwi¹zywaniem problemu budujemaszynê nastêpn¹, lecz i ta, ju¿ dostatecznie chytra, by poj¹æ, co i jak,przerzucone na ni¹ brzemiê z kolei przekazuje nastêpnej, przez siebie wnetzmontowanej, i proces tego spychania zadañ idzie w nieskoñczonoœæ! Jako¿horyzontu ju¿ siêga³y stalowe dŸwigary czterdziestej dziewi¹tej generacjimaszynowej, a szum tego jeno myœlenia, które polega³o na przekazywaniu problemubyle dalej i dalej, móg³ wodospad zag³uszyæ.Albowiem m¹droœæ polega na tym,¿eby zleciæ komuœ innemu robotê, któr¹ mia³o siê samemu wykonaæ; tote¿programów s³uchaj¹ jeno mechaniczne g³uptaki cyfrowe.Poj¹wszy naturê zjawiska,Trurl przysiad³ na pniu drzewa, zwalonego w³aœnie komputerow¹ ewolucj¹ekspansywn¹, i wyda³ z g³êbin piersi jêk g³uchy.- Oznacza¿ to, ¿e problem nale¿y do nierozwi¹zalnych? - spyta³.- Lecz wówczaswinno by mi Komputerium dostarczyæ dowodu jego nierozwi¹zalnoœci, czego,naturalnie, wskutek wszechstronnego zm¹drzenia, ani mu siê œni robiæ; wpad³obowiem w koleinê zacietrzewionego lenistwa, jak nas naucza³ ongiœ mistrzKerebron.Ha! Có¿ za sproœny widok - rozumu, który ju¿ jest doœæ rozumny, bypoj¹æ, ¿e nie musi trudziæ siê nad czymkolwiek, bo wystarczy mu sporz¹dzenieodpowiedniego instrumentu, ten zaœ instrument, bêd¹c sam bystrym, ów toklogiczny bez granic i miary kontynuuje! Zbudowa³em niechc¹cy Spychacz Problemu,a nie jego Rozwi¹za³kê! Nie mogê zakazaæ maszynom dzia³ania per procura, bozaraz mnie oszwabi¹, twierdz¹c, ¿e ogrom jest im niezbêdny ze wzglêdu narozmiary samego zadania.O, có¿ za antynomia! - westchn¹³ i poszed³ do domu pobrygadê demonta¿ow¹, która ³omami i druzgotnicami w trzy dni oczyœci³aprzestwór okupowany.£ama³ siê ze sob¹ Trurl, a¿ zdecydowa³, ¿e inaczej trzeba dzia³aæ: - Ka¿damaszyna musi mieæ dozorcê nieprawdopodobnie wprost m¹drego, to znaczy mnie, alenie rozmno¿ê siê! przecie¿ i nie rozedrê na sztuki, chocia¿.czemu niemia³bym siê w³aœciwie zwielokrotniæ? Eureka!Uczyni³ tak: samego siebie skopiowa³ we wnêtrzu osobnej, nowej maszynycyfrowej, i odt¹d ju¿ ta jego matematyczna kopia mia³a siê borykaæ z zadaniem;uwzglêdni³ w programach mo¿liwoœæ powielania siê Trurlowych powieleñ, a zzewn¹trz pod³¹czy³ do systemu umyœln¹ przy - spiesznicê, ¿eby pod nadzorem rojuTrurli wszystko sz³o w œrodku b³yskawicznie.Po czym, zadowolony, strz¹sn¹³ zsiebie py³ stalowy, jakim pokry³ siê przy ciê¿kiej pracy, i oddali³ siê naprzechadzkê, pogwizduj¹c niefrasobliwie.Wróci³ a¿ pod wieczór i zaraz wzi¹³ na spytki cyfrowego Trurla z maszyny, tojest dzia³aj¹c¹ w niej sw¹ podobiznê, pytaj¹c, jak tam robota postêpuje [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl