do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakoœ tak g³adkowszystko przesz³o.Warto by³o go mieæ na wszelki wypadek.Wokó³ domu niegdyœ jednego takiego, a obecnie konkubiny, panowa³a jakby nieconerwowa atmosfera.Przed wjazdem na s¹siedni¹ posesjê sta³y dwa samochody, oboknich kilku ludzi, furtki w ogrodzeniach by³y zamkniête, za to bramy szerokootwarte.Zaprz¹tniêty figurantem Karol na atmosferê nie zwróci³ uwagi,skorzysta³ z wolnej drogi i wszed³.Konkubinê zasta³ we ³zach, ale by³y to ³zy wœciek³oœci.Jakiœ zmartwionyosobnik tuli³ siê do futryny i skwapliwie wymkn¹³ siê na zewn¹trz w chwiliotwarcia drzwi.Konkubina uczyni³a gest, jakby chcia³a go chwyciæ za ko³nierz izatrzymaæ, ale stoj¹cy w wejœciu Karol okaza³ siê ¿yw¹ przeszkod¹ i aczkolwiekusun¹³ siê szybko, to jednak osobnik zd¹¿y³ uciec.Konkubina z rezygnacj¹machnê³a rêk¹ i wpuœci³a goœcia do œrodka.Znali siê z dawnych czasów, Karol zatem móg³ siê zachowaæ swobodnie.- Co siê sta³o? - spyta³ z grzecznym wspó³czuciem, nie udaj¹c wcale, ¿e niewidzi jej ³ez.- Sta³o! - prychnê³a z furi¹ konkubina.- Nie widzi pan? O kant ty³ka pot³uc têca³¹ elektronikê! Dwa samochody dziœ w nocy ukradli, a mnie do tego jeszczeca³¹ skrzynkê szampana! Z gara¿u! Z zabezpieczeniem, z tym ca³ym d¿i pi esem,czy jak to siê tam nazywa! Bramy siê nie chc¹ zamykaæ, dom na przestrza³otwarty, coœ zepsuli albo zmienili, gard³o nam mog¹ poder¿n¹æ, kiedy im siêspodoba!Kto mia³by to gard³o podrzynaæ, Karol nie spyta³, bo sprawa by³a jasna.Podwójna kradzie¿ zainteresowa³a go, a nawet zaniepokoi³a.Spyta³ o szczegó³y.Konkubina zaprosi³a go dalej, kropnê³a sobie przy barku kielicha na uspokojeniei pstryknê³a elektrycznym czajnikiem.Œwiadoma, ¿e Karol jest samochodem, nienak³ania³a go do mocniejszych napojów.- A ten gnój uciek³, widzia³ pan? - mówi³a gniewnie w trakcie przyrz¹dzania dlagoœcia herbaty.- To oni mi alarmy zak³adali, jego firma, i teraz wysz³o najaw, ¿e czegoœ tam nie pod³¹czyli, wy³guj¹ siê, jeden na drugiego zwala, jaknie mieli spó³ki z tymi z³odziejami, to ja jestem chiñski cesarz.U s¹siadate¿.Zaskar¿y³abym ich do s¹du, ale pieniêdzy i tak mi nie zwróc¹, boubezpieczenie zap³aci, to na co mi ten ko³owrót, strata czasu i zdrowia.Allianz powinien ich skar¿yæ! I Warta! A nie my!Z tym Karol zgadza³ siê w pe³ni, dawno ju¿ dziwi³o go, ¿e instytucjeubezpieczaj¹ce lekcewa¿¹ sobie ca³kowicie kwestiê wy³apywania sprawcówkradzie¿y i z lekkim sercem godz¹ siê na straty.Nie tylko dziwi³o, tak¿eirytowa³o, bo ostatecznym rezultatem by³o podnoszenie wysokoœci sk³adek, a zjakiej racji on mia³ p³aciæ za cudze niedbalstwo? Gorliwie popar³ zdaniekonkubiny.- A bramy.?- A ja wiem, jak oni te bramy otworzyli? Te¿ na pilota! Coœ musieli wy³¹czyæczy uszkodziæ, ja siê nie znam, ale teraz sam pan widzia³, ruszyæ tego niemo¿na.Nie chodzi, ani drgnie, na si³ê te¿ nie daje rady, ca³kiem siêzablokowa³o i nikt nie wie, co zrobiæ.- Drzwi od gara¿u te¿?- Drzwi od gara¿u zwyczajne by³y, ale pod domowy alarm pod³¹czone.I co?Wy³¹czyli wszystko, ani pisnê³o!- I nikt nic nie s³ysza³?Konkubina wzruszy³a ramionami i podsunê³a mu szklankê z herbat¹.- Ja nic.Rano zobaczy³am, a i to nie od razu, bo nawet nie spojrza³am przezokno.Dopiero jak mi tu s¹siad do drzwi zadzwoni³, zdziwi³am siê, ¿e nie dofurtki, i popatrzy³am.Ma³o na serce nie pad³am!Dola³a sobie koniaku i chlupnê³a z energi¹.Trzês¹cymi siê rêkami zapali³apapierosa.- I wszystko, co w samochodzie - ci¹gnê³a z gorycz¹.- Wie pan, jak to jest,cz³owiek ró¿ne rzeczy wozi, sama ju¿ nie wiem, co mia³am w baga¿niku.A us¹siada podobno gosposia siê obudzi³a i widzia³a samochód w bramie, alemyœla³a, ¿e to pan wyje¿d¿a, wiêc co siê mia³a wtr¹caæ.Oni siê akurat ostrok³Ã³cili.Rano wysz³o na jaw, ¿e pan w domu, gara¿ otwarty, samochodu nie ma,a potem dopiero zauwa¿yli, ¿e i u mnie wszystko na oœcie¿, no wiêc przyszlizapytaæ.Karol bardzo Ÿle pomyœla³ o gosposi [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl