do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli dostrzegę choćby najdrobniejszy tik na twarzy któregokolwiek z was, natychmiast umieszczę kulkę w mózgu tej delikatnej i uroczej istoty.A teraz: czy moglibyśmy ruszać?Pięć minut później dotarli do samochodu, czarnego mercedesa, parkującego dyskretnie pod kępą drzew.Drzwi kierowcy były otwarte, a szofer, ubrany w nieskazitelny garnitur koloru lodów waniliowych, siedział swobodnie za kółkiem, wystawiwszy na zewnątrz jedną nogę.Na widok zbliŜającej się grupki wysiadł i otworzył tylne drzwi.Pitt przyglądał mu się przez dłuŜszą chwilę, kontrast bowiem pomiędzy starannie wyprasowanym jasnym garniturem a śniadą szpetną twarzą był wręcz uderzający.WyŜszy od Pitta o jakieś pięćcentymetrów, facet postury kamiennego posągu: waŜył co najmniej sto piętnaście kilogramów i miał najszersze bary, jakie Pitt kiedykolwiek widział.W jego zdeformowanej odpychaj ącej twarzy - jednej z tych, których niezwykłość tak często usiłują oddać na swych płótnach artyści - było coś pięknego, ale Pitt nie dał się zwieść.Na kilometr wyczuwał człowieka zoboj ętniałego wobec zabijania.Po wielekroć spotykał bowiem sympatycznych zakapiorów, którzy mordowali z łatwością, jaką zwykle rezerwuje się dla czynności banalnych i codziennych.Przewodnik odstąpił do tyłu, ominął swoich więźniów i podszedł do przedniej części wozu.Skinął głową swojemu kompanowi.- Mamy gości, Darius.Trzy zbłąkane owieczki.Zawieziemy je do inspektora Zacynthusa, przed którym będą mogły odegrać swój ujmujący spektakl.- Odwrócił się do Pitta: - Świetnie się pan ubawi w towarzystwie inspektora; jest wybornym słuchaczem.Darius bez ceregieli pokazał tylne siedzenie.- Wy dwaj tam, dziewczyna pojedzie z przodu.- Miał głos, jakiego się moŜna było spodziewać, głęboki i ochrypły.Pitt rozparł się wygodnie na kanapie auta, dokonując w duszy przeglądu najrozmaitszych planów ucieczki, które miały jedną wspólną cechę - kaŜdy następny wydawał się gorszy od poprzedniego.Dopóki była z nimi Teri, przewodnik krzepko trzymał ich za jaja.Bez niej istniała szansa, Ŝe zdołają z Alem obezwładnić przewodnika i wyrwać mu broń; trudno było równieŜ wykluczyćmoŜliwość, Ŝe Grek nie znajdzie w sobie odwagi, by zastrzelić kobietę, gdyby podjęli próbę ucieczki, Pitt jednak nie miał zamiaru ryzykować Ŝyciem Teri, aby się o tym przekonać.Przewodnik skłonił głowę z najwyraźniej sztuczną uprzejmością.- BądźŜe dŜentelmenem, Darius, i zaproponuj uroczej młodej damie swoją marynarkę.Jej.hm.prowokujące wdzięki mogłyby rozpraszać nas podczas jazdy.- Nie ma potrzeby - odparła z pogardą Teri.- Nie włoŜę marynarki tej cholernej małpy.Nie mam nic do ukrycia.A poza tym widok takiej oślizgłej glisty, jak pan, która wije się w udręce, sprawi mi Ŝywą przyjemność.W oczach przewodnika zagościł chłód, a jego usta wykrzywiły się nieznacznie.- Pani wola.Teri starannie zaciągnęła negliŜ na uda i wsiadła do wozu, a przewodnik podąŜył za nią, dociskając dziewczynę do ogromnego Dariusa, który pochylił się nad kierownicą.Zagadał dieslowski silnik i mercedes ruszył wąską krętą drogą, obrzeŜoną na wielu odcinkach głębokimi, zabagnionymi rowami.Lśniące oczy Greka przeskakiwały z Pitta na Giordino i z powrotem, a lufa pistoletu tkwiła jak przyklejona u prawego ucha Teri.Czujność i nieustanne skupienie przewodnika sprawiały na Picie wraŜenie fanatycznych.Pitt, uwaŜając, czy nie wywoła jakiej ś negatywnej reakcji, pomalutku wyj ął papierosa z kieszeni na piersi i równie wolno go zapalił.- Niech pan powie, panie.jak tam panu.- Polyclitus Anaxamander Zeno - odparł przewodnik.– Do usług.- Więc niech pan powie - powtórzył Pitt, nie siląc się na recytowanie nazwiska - jakim cudem znalazł się pan przy kracie, kiedyśmy wychodzili?- Mam wścibską naturę - odrzekł Zeno z krzywym uśmieszkiem.- Gdy zorientowałem się, Ŝe wraz z przyjacielem zniknął pan tajemniczo z mojej grupy, zadałem sobie pytanie: cóŜ mogło zainteresować wśród ruin te dwa typki o grubiańskim wyglądzie? Gdy odpowiedź z uporem wymykała się memu skromnemu intelektowi, powierzyłem koledze mą zafascynowaną zwiedzaniem trzódkę i wróciłem do amfiteatru, nigdzie jednak panów nie dostrzegłem.PotemzauwaŜyłem wyłamaną kratę.Ŝaden sukces, upewniam pana, skoro znam tam najmniejszykamyk i szczelinę.Pewien, Ŝe się w końcu pojawicie, zasiadłem w oczekiwaniu.- Czułby się pan jak idiota, gdybyśmy jednak nie wyszli.- Rzecz była tylko kwestią czasu, z Tartaru bowiem nie ma innego wyjścia.- Z Tartaru? - zapytał zaciekawiony Pitt.- Dlaczego tak pan to nazywa?- Skłamałbym mówiąc, Ŝe spodziewałem się po panu zainteresowania historią, skoro wszakŜe panpyta.- powiedział z rozbawieniem Zeno.- Kiedy w Grecji panował złoty wiek, przodkowie nasiurządzali w amfiteatrze procesy sądowe.Rzecz zrozumiała, gdy się weźmie pod uwagę, iŜ skład orzekający tworzyło stu wybranych obywateli miasta, co z kolei wynikało z bardzo rozsądnego poglądu, Ŝe im więcej osób wydaje osąd, tym sprawiedliwszy wyrok.OskarŜony, którego uznano winnym, miał do wyboru natychmiastowąśmierć albo lochy zwane Tartarem.- Takie fatalne były te lochy? - zapytał Giordino, uwaŜnie obserwując we wstecznym lusterku odbicie twarzy Dariusa.- OtóŜ w istocie wcale nie były lochami - odparł Zeno - lecz ogromnym podziemnym labiryntem o setce korytarzy, i tylko dwóch wlotach, z których pierwszy pełnił rolę oficjalnego wej ścia, drugizaś, będący ściśle strzeŜoną tajemnicą - wyj ścia.- Skazani mieli przynajmniej szansę wydobycia się na wolność - stwierdził Pitt, strząsając papierosa do popielniczki umieszczonej w podłokietniku.- Wybór Tartaru stwarzał im tę szansę tylko pozornie, bo, widzi pan, w labiryncie zamieszkiwał wiecznie głodny lew, który prócz błądzącego od czasu do czasu przestępcy dostawał do Ŝarcia bardzo niewiele.Pitt sposępniał, ale zaraz wziął się w garść.Znów wtargnął mu w duszę wizerunek skrzywionej w sztucznym uśmieszku twarzy von Tilla.Dlaczego stary szkop wykorzystuje zdarzenia historyczne do kamuflowania swych tajemniczych kombinacji? MoŜe ta obsesyjna skłonność do dramatycznych gestów okaŜe się szczerbą w pancerzu von Tilla.Pitt opadł na oparcie i głęboko zaciągnął się papierosem.- Fascynujący mit.- Zapewniam, Ŝe to nie mit - oświadczył z powagą Zeno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl