do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak¿ewiêkszoœæ znanych Gavinowi dziwek mia³a w porównaniu z nim nie dopra­cowanetwarze.Twarze, które wygl¹da³y jak wstêpne szki­ce, a nie skoñczone dzie³a.Onnatomiast by³ w pe³ni do­pracowany.Nie zapomniano o ¿adnym szczególe,pozo­sta³o jedynie utrwalaæ tê doskona³oœæ.Zakoñczywszy lustracjê, Gavin ubiera³ siê, czasem sta³ przed lustrem jeszczeprzez piêæ minut, a potem wynosi³ opakowany towar na ulicê.Ostatnimi czasy coraz mniej pracowa³ na ulicy.To sta­wa³o siê ryzykowne:trzeba by³o uwa¿aæ na stró¿Ã³w pra­wa, a czasem pojawia³ siê psych, pragn¹cyoczyœciæ Sodo­mê.Zreszt¹, zawsze móg³ za³apaæ klienta przez AgencjêTowarzysk¹, tyle ¿e tamci kasowali niez³y procent wyp³a­ty.Mia³ oczywiœcie istarych klientów, którzy co miesi¹c rezerwowali sobie jego wzglêdy.Wdowa zFort Lauderdale, goszcz¹ca co roku w Europie, za ka¿dym razem wy­najmowa³a gona kilka dni.Inna kobieta, której twarz widzia³ w magazynie ilustrowanym,dzwoni³a do niego czasem tylko po to, by zjeœæ z nim kolacjê i zwierzyæ siêze swych problemów ma³¿eñskich.Mê¿czyzna, którego Gavin nazwa³ Roverem - naczeœæ samochodu tamtego -co kilka tygodni kupowa³ sobie noc pe³n¹ poca³unków iwyznañ.Kiedy jednak nie mia³ zaklepanego klienta, sam musia³ braæ na siebie szukanieokazji.Tê sztukê opanowa³ per­fekcyjnie.Nikt inny na "ulicy" nie zna³ lepiejjêzyka za­chêt, subtelnej mieszaniny oœmielania i odpychania, de­likatnoœci irozpasania.Tego specyficznego przerzucenia ciê¿aru cia³a z lewej nogi napraw¹, które prezentowa³o krocze pod najlepszym k¹tem.Nie nazbyt krzykliwie,nig­dy nie kurewsko.Po prostu - obiecuj¹co.Szczyci³ siê tym, ¿e nigdy nie czatowa³ na klienta a¿ godzinê; zajmowa³o mu tokilka minut.Je¿eli rozgrywa³ wszystko z w³aœciw¹ sobie dok³adnoœci¹, tonamierzywszy rozczarowan¹ ¿onê czy smêtnego mê¿a, doprowadza³ do tego, ¿e gonakarmili, niekiedy nawet ubrali, przespali siê z nim, ¿ycz¹c na koniec"spokojnej nocy", jeszcze za­nim uciek³ ostatni poci¹g do Hammersmith.Latapó³go­dzinnych numerów - co wieczór trzy dymanki i jedno r¿niêcie - mia³ ju¿ zasob¹.Po pierwsze, nie by³o mu to ju¿ potrzebne; po drugie zaœ, przymierza³ siêdo zmiany zajêcia.Z ulicznej dziwki na ¿igolaka, z ¿igolaka na utrzymanka, zutrzymanka na ma³¿onka.Któregoœ dnia, wiedzia³ o tym doskonale, poœlubi jedn¹z wdówek, mo¿e tê matronê z Florydy.Mówi³a mu, jak to sobie wyobra¿a jego,wyleguj¹cego siê na skraju basenu w Fort Lauderdale.Gavin podsyca³ te jejmarzenia.Mo¿e jeszcze nie by³ gotów, ale zamierza³ prêdzej czy póŸniejwykrêciæ taki numer.Sêk w tym, ¿e takie bogate kwiatki wymaga³y ci¹­g³ejpielêgnacji; szkoda te¿, ¿e tak wiele wiêd³o na d³ugo przed owocowaniem.W tym roku jednak to zrobi.Tak, na pewno w tym roku, to musi byæ ten rok.Jesieni¹ coœ zmieni siê na le­psze, czu³ to.A na razie obserwowa³ pog³êbiaj¹ce siê, zmarszczki wo­kó³ jego cudownych ust ipróbowa³ przewidzieæ, jakie przeszkody czyhaj¹ na niego w owym wyœcigu zczasem.By³a ju¿ dwudziesta pierwsza piêtnaœcie dwudziestego dziewi¹tego dnia wrzeœniai nawet w hallu hotelu Impe­ria³ panowa³ ch³Ã³d.W tym roku na ulicach niezagoœci³o babie lato.Londyn znalaz³ siê w paszczy jesieni; dr¿a³ z zimna.Zimno wkrad³o siê nawet w g³¹b zêba Gavina, parszy­wego, próchniej¹cego zêba.Gdyby tylko, zamiast prze­wracaæ siê na ³Ã³¿ku, skróci³ sobie sen o godzinê iposzed³ do dentysty, nic by teraz nie dolega³o.Có¿, by³o ju¿ za póŸno, zrobito jutro.Jutro bêdzie mnóstwo czasu.Na­wet nie bêdzie musia³ zamawiaæ wizyty.Wystarczy, ¿e uœmiechnie siê do rejestratorki, a ju¿ tamta zmiêknie i powie, ¿eznajdzie dla niego jak¹œ lukê.Wtedy on uœmie­chnie siê po raz drugi,rejestratorka siê zarumieni i z miejsca wpuœci go do gabinetu.Nie bêdziemusia³ czekaæ dwa tygodnie jak ci biedni frajerzy, którym los posk¹pi³cudownych twarzy.Dzisiejsz¹ noc bêdzie musia³ przetrzymaæ.Przyda³by siê jakiœ cholerny klient -mê¿ulek, który za wziêcie w usta zap³aci³by hojn¹ garœci¹ - a potem pe³nyrelaks w ca³onocnym klubie w Soho, gdzie mo¿na upajaæ siê swoi­mi odbiciami.Oile nie trafi na maniaka zwierzeñ, ju¿ o wpó³ do jedenastej wypluje kichê ibêdzie mia³ z g³owy ca³¹ sprawê.A jednak to nie by³a jego noc.W recepcji Imperialu urzêdowa³a nowa twarz,poci¹g³a, wyzywaj¹ca, zwieñczo­na niedopasowan¹ szczecin¹, przyklejon¹ do³ysiny.Przy­patrywa³a siê krzywo Gavinowi ju¿ niemal od pó³ godziny.Stary recepcjonista, Madox, by³ cich¹ wod¹; Gavin raz czy dwa widzia³, jakw³Ã³czy³ siê po barach.By³ te¿ miê­czakiem, jeœli siê wiedzia³o, jak do niegopodejœæ.Gavin urabia³ go jak wosk; miesi¹c czy dwa temu Madox kupi³ nawetgodzinê jego towarzystwa.Dosta³ wtedy zni¿kê -w ramach rozs¹dnej polityki.Aleten nowy recepcjonista by³ inny - z³oœliwy, niechêtny takim jak Gavin.Gavin obojêtnie ruszy³ w kierunku automatu z papie­rosami, st¹paj¹c pokosztownym dywanie w rytm muzyki.Parszywa, pierdolona noc [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl