do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— No, to interesujące! Jak widzisz, jest już trzy miesiące po terminie jego ważności.Masz inwalidzkie prawo jazdy i skarga na nieostrożną jazdę spadnie prawdopodobnie na ciebie, Bruce.Bruce… Beetz? Co za diabelskie nazwisko! Chciałbyś się jeszcze na coś poskarżyć, Bruce Beetz? — Policjant mrugnął do mnie.Albinos dostrzegł to i w tym momencie wyglądał, jakby dostał skrętu kiszek.Jak tylko dotarłam do domu, napuściłam wody do wanny; drugi raz tego dnia.Kąpiele są moją tajemną miłością i stałą słabością.Tak jak moja bohaterka, Blanche Dubois, jeśli kiedykolwiek i cokolwiek idzie źle, kieruję swe kroki prosto w stronę kranu.Gorąca, gorąca woda… tak gorąca, jak tylko mogę wytrzymać.Wszyscy lekarze mi mówią, że takie wstrząsy termiczne nie są korzystne dla mojego serca, ale jest to jedna z tych niewielu sytuacji, kiedy mówię, że tym gorzej dla niego.Poza tym myślę o swoim sercu tak, jakby miało swój własny rozum.Skoro wie, że żyje wewnątrz mnie, powinno się było przyzwyczaić do wrzucania go do gotującej się wody, ilekroć jego właścicielkę coś zdenerwuje.Wlałam do wanny sporą porcję pieniącego się olejku kokosowego i obserwując w wodzie jego wirujące, perłowokremowe sploty, zapomniałam na chwilę o swoim uszkodzonym aucie i wściekłym siwym mężczyźnie.Wściekły biały człowiek w białym samochodzie.Odwiesiłam ubranie i z przyjemnością wstąpiłam w buzujące bąbelki piany.Poczułam się wyśmienicie.Powieki same mi opadały i po chwili usnęłam krzepko.Śniło mi się, że jestem w jakimś nie znanym mi mieście, od pierwszego wejrzenia szarym i smutnym oraz tak cuchnącym, jakby to było gdzieś na Wschodzie — najprawdopodobniej komunistycznym.Sofia albo Praga; obce miasto w dosłownym tego słowa znaczeniu.Miejsce cichego, anonimowego cierpienia.Z całą pewnością nigdy w nim nie byłam naprawdę.Jeszcze bardziej zdumiewająca okazała się osoba mego towarzysza.Mocno ściskając moją dłoń, stał obok mnie mały chłopiec, którego nie znałam: albinos w niebieskich dżinsach, błękitnej bluzie, czerwonych tenisówkach oraz w czerwonej baseballowej czapeczce St.Louis Cardinal.— Jak się nazywasz?— Bruce Beetz.— Ile masz lat?— Siedem.— Czy wiesz, dokąd idziemy?Zmarszczył czoło.— Spodziewałem się, że zaprowadzisz mnie do domu.— Gdzie to jest?Zaczął płakać.Ścisnęłam go za rękę, próbując uśmiechnąć się uspokajająco, ale naprawdę nie miałam zielonego pojęcia ani gdzie się znajdujemy, ani kim on jest — poza tym, że był zminiaturyzowaną wersją człowieka, któremu wjechałam w samochód.Cały ten sen był tak dziwny i absurdalny, że obudziłam się ze śmiechem.Często usypiam w wannie i jeszcze się nie utopiłam, ale budzenie się pośród chichotów to nie moja branża.Zmęczonym, rozgrzanym kąpielą wzrokiem potoczyłam wokół po pomieszczeniu sprawdzając, czy straciłam coś istotnego podczas snu.Nic się nie zmieniło.Potem skierowałam spojrzenie do wanny.Pomiędzy białymi bąblami piany pływał mały, biały, plastikowy samochodzik — fiat uno, dokładnie taki sam, jak Bruce’a Beetza.Nawet nie dotykając go widziałam, że przedni zderzak był zgięty identycznie jak u jego większego, prawdziwego brata.Przerażenie.Serce trzepoczące się w piersi niczym miotane burzą drzewo ostrzega cię, że jakiekolwiek słowo masz na języku, może być ono ostatnim, jakie dane ci będzie wypowiedzieć.Więc delektuj się nim i wiedz — zanim je wypowiesz — że jest absolutnie ostatnim.Strach.Samochodzik przerażał mnie.To był niemożliwy, śmieszny, najgorszy rodzaj groźby.Czy ten biały mężczyzna naprawdę przyszedł do mojej łazienki, gdy spałam, i wrzucił mi tę zabawkę do wanny? Włożył autko, gdy śniłam, że w tym dziwnym i odległym mieście trzymam go za jego dziecinną rączkę?Albo gorzej — może nadal jest w moim mieszkaniu?W dzisiejszych czasach samotne kobiety same muszą umieć o siebie zadbać.Miałam w domu dwa rewolwery (wiem, brzmi to paranoicznie): jeden pod wanną, a drugi za łóżkiem.Posiadałam na nie pozwolenie i wystarczająco dużo ćwiczyłam się w strzelaniu, by wiedzieć, jak zabrać się do zastrzelenia kogoś, gdyby przyszła taka potrzeba.Upewniwszy się, że drzwi są zamknięte (były, zanim weszłam do wanny), wytarłam się szybko i wciągnęłam na siebie dżinsy oraz podkoszulek.Rewolwer pod wanną to trzydziestka ósemka, dosyć ciężka w dłoni.Jest zawsze naładowana.Odciągnęłam kurek, przeszłam przez łazienkę i otworzyłam drzwi.Serce ponownie załomotało do wrót mojej klatki piersiowej.Na palcach przeszłam przez mieszkanie; nie było w nim żywego ducha.Pomyślałam, że tego właśnie się spodziewałam, ale cudownie było móc upewnić się co do tej kwestii.Zajrzałam we wszystkie schowki — do szafy, pod łóżko — zanim powiedziałam sobie: „w porządku”.Kiedy z powrotem znalazłam się w łazience, po plecach — niczym zimne palce — przebiegł mi dreszcz.Albinos był tutaj, gdy ja spałam! Wystarczająco blisko, by upuścić samochodzik do mojej kąpieli.Nawet to, iż widział mnie nagą, nie było tak poruszające jak fakt, że ta biała, bielutka ręka dotykała wody, w której leżałam, i stawała się od niej mokra.Zadzwonił telefon.Podniosłam słuchawkę aparatu znajdującego się przy zlewie.— Anthea Powell?— Tak.Kto mówi?— Martwy biały samochód.Pamiętasz faceta, na którego najechałaś? I samochodzik w twojej wannie? To ja.Cały czas miałam broń w ręku; teraz wymierzyłam ją w mikrofon słuchawki, jakby to mogło w czymkolwiek pomóc.— Czego chcesz? Co robiłeś w moim domu?— Rozpieprzyłaś moje auto, Anthea.Zbieram na nie.— Czego chcesz ode mnie?— Tego, co mi się należy.Jesteś mi winna kupę forsy.— Więc powiedz, ile będzie kosztować naprawa.Powiedz mi i zastanowimy się nad tym.— Nie chcę go naprawiać.Chcę nowe auto, Anthea.Kup mi nowy samochód, to zostawię cię w spokoju.— Nie bądź śmieszny, wygięłam ci przedni zderzak.— Chcę nowy samochód, Anthea.— Nie groź mi, Bruce.Pamiętam, jak się nazywasz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl