do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak siê mieni¹ Twe czary, ¿e kind¿a³em wydrêdwoje tych wieszczych, a z³owrogich oczu -i pod skroni¹ Zbawcy oprawiê w przeŸroczu,aby siê zda³o, ¿em zmartwychwzniós³ Hydrê.I niech urzekn¹ gwiazd mroŸnych ten szlakzimowy, ³zawi¹c bezdŸwiêcznie: tik-tak-tik-tak. STRACHW mroku siê idzie tam - kiedy wyje wiatr.Zwiotsza³a kuŸnia wœród rozstajnych dróg.Za dnia nie ujrzysz jej -hej - hej -wyje wiatr.Noc mroŸna - wiatr wyrywa pnie,sosny do ziemi gnie.Za cmentarzem bije m³ot -g³uchy grzmot.Kuj ¿elazo,kuj ¿elazo -okute serce nie pêka.Skradam siê - pod chaszcz¹ zwalonych drzew -przez rozerwane nawa³nic¹ skiby -do samej œciany, gdzie po³yska ¿ar.Dziura jest w dylach: widzê -niski cz³owieczek -[chwilami wyrasta nad chmury]z oczyma jak dwa lochy bez dna -w wysch³ych piszczelach r¹kdŸwiga m³ot -i podnosi z wolna -jak nakrêcona figura woskowa -zaœ opuszcza nagle z potêg¹ -w straszne zêbate kowad³o,na którym siê wzdrygarozkrwawiona hostia.Ona oddycha, jak serce -ona siê przyczaja w sobie - i kurczy -w blasku rozbryzganych p³omienitwarz bledsza od lilijwschodniego ksiêcia.Oczy gasn¹ cicho, jak ksiê¿yc na morzu,tul¹c siê w wiekuisty bezmiar czarnych szafirów.Ziemia siê rozwar³ai jê³o zapadaæ oberwisko meteoróww ziej¹c¹ wœród g³azów szczelinê.A straszny œlepiec odepchn¹³ kupê ¿u¿li nog¹i przez bór pêdzi -i znowu powraca -sosny szumi¹ce ugina jak r¿ysko.Moje oczy sta³y siê podobne do dwojgazamarz³ych okien.On nie widzi -nic ogl¹da siê -lecz czegoœ szuka niewidomy -i wygrzebuje coœ skrytego w ziemi -wtem wicher uderzy³ ¿elaznym skrzyd³emi run¹³ - zawali³ siê dach.- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -Idê œpi¹c -nogi mam, jak ciê¿kie czarne trumny.S³yszê dŸwiêk tr¹bkii skowyt ogarów -siad³em w rowie -g³owa mi opad³a:idê ju¿ tak od wieków -przeklêty - bez winy.I obudzi³ mnie mróz:szumi las -gdzie iœæ?droga tu -droga tam -Wlecze siê za mn¹ brzydka ropucha.Szatany z piskiem, jak szczury,osuwaj¹ siê po drzewach -zmyli³em szlak -wróci³em w miejsce, gdzie kuŸnia.Popió³ zimny -k³adnê siê na kupie ¿uzli,sen okr¹¿a mnie, jak ryœ -nie wchodz¹cdo wnêtrza zmartwia³ej, nieruchomej ciszy.Kochanemu bratu S.Maszewskiemu. * * *Stan¹æ tak nad morzemz chmur k³êbami na dniei w g³¹b niem¹ rzucaæjarz¹ce klejnoty.I pod jej pa³acemoprzeæ skroñ na murachi wyrzec siê - wyrzecduszy swej na wieki.I ¿agiel rozwin¹æ,kiedy burza wyjei mkn¹æ ponad góryi spadaæ - i p³yn¹æ. SERENADAIndyjskie zwiewne kwiaty,kwitn¹ce raz w sto lat -o piêkna, wyjdŸ z komnaty,jak ksiê¿yc spoza krat.Na harfie gram Ci s³owa,które siê lœni¹ jak ¿ar -czemu¿ Ciê otch³añ chowai Ty nie wstajesz z mar?Ach, g³upcy nie szalej¹ -powiedzia³ biedny Wil -w nim bogi p³acz¹, lwy siê œmiej¹z przelotnych szczêœcia chwil.A smutek go po¿era³do Imogeny lici kwiaty z drzew odziera³,rzucaj¹c w nicoœæ - nic.WyjdŸ do mnie, o królewno,choæ mam ¿ebraczy strój -a rzek¹ gwiazd ulewn¹firmament olœniê Twój.Lecz biedne drzewko zsycha,umar³y siej¹c kwiat -i piosnka we mnie œcicha,jak wiêzieñ spoza krat. AMAMoja tygrysica biêkitnooka,na hebanowym ³o¿u wyci¹gniêta,jedwab kaszrnirski otula j¹ - œni.Szemrz¹ strumyki wœród araukaryj.-Kaza³em do marmurowej saliwpuœciæ lwa olbrzymiego z gór Atlasu.Wsun¹³ siê niemy - z piorunami w œlepiach.Obszed³ mnie w kr¹g, nie racz¹c spozieraæ.Zwar³em drzwi na ³añcuchi z miradoru patrzêwœród purpurowo-z³oto-biêkitnych arabesek.Ama ocknê³a siê -morêgowatym ogonem wyra¿aj¹c radoœæ -leniwo - niby odaliska - sz³a ku lwu pustyni.Lecz on drapie¿n¹ opêtany chuci¹run¹³, jak z góry oberwana ska³a.Zwarli siê -i czworgiem ³ap wyskoczy³ w powietrze -- czarna jaskinia mignê³a pod brzuchem.Ama ³yskawic¹ wysunê³a siê - k³¹bsinych wê¿Ã³w nios¹c w paszczy - wnêtrznoœci lwa.Z pust¹ ziej¹c¹ otch³ani¹ zatacza³ siêi z wolna obchodzi³ lew jamê krwi konaj¹c.Jak na wieczornych przechadzkach nad morzem,³asi³a siê do mej rêki Ama - od lwa nie tkniêta -tylko bardziej leniwa pok³ada siê u mych nóg -i nie mog³a wstaæ.Cierpi¹c patrza³a na mnie tajemniczym blaskiem,a w oczach jej morze gas³o i ciemnia³o.   ZATOKA TÊCZ.wielki cyrk, który przekroczy³ œcianêolbrzymich gór, otaczaj¹cych Morze deszczów- tworzy Sinus Iridium.(Selenografia)Ksiê¿yc: kto jesteœ?Dusza: ja jestem ty.(Rigveda) DROGA MLECZNAIdê wœród gwiazd - i snów mych trybularzemzimne stêg³e p³anety roz¿arzam w ognia koœcio³y.S³owiki nuc¹ radoœnie,by umrzeæ w marzeñ wioœnie -ze sw¹ kochank¹ wœród kwiatówb³¹dziæ na prze³êczy œwiatów.P³omieñ wybucha, szaleje - nad uczuæ krwawym o³tarzem,w tryumfuj¹cej pieœni konaj¹ z harf¹ anio³y.Ja Ciê powiodê, mój m³odywiteziu, na lepsze - na krwawsze gody:Twój okrêt wœród mgie³ i zawieiw kraj zórz pop³ynie Medei -a tam w g³êbinach jej oczy -zapomnisz, ¿e krew dziatek broczy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl