do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.nie wiem.nieszczęśliwą.- Jest pani bardzo spostrzegawcza, lady Durę.To nie pani wina.Pomyślałam tylko.- Przerwała nagle i pokręciła głową, próbując znów się uśmiechnąć.- Nie, nie powinnam pani zwracać głowy moimi problemami.Prawdę mówiąc, nikt nie powinien widzieć, że z panią rozmawiam.Mogłoby to zaszkodzić pani reputacji.- Rozejrzała się niespokojnie dokoła, patrząc, czy ktoś na nich nie patrzy.- Dlaczego? O czym pani mówi? - Charity podeszła do niej bliżej, ujmując ją za ramię.Na jej twarzy malowała się troska.- Czemu nie powinnam z panią rozmawiać?- Jest pani bardzo miła.- W oczach pani Graves zabłysły łzy.- Ale nie może pani nic dla mnie zrobić.Jestem teraz.- Łzy na dobre popłynęły jej z oczu.- Nie wolno mi.To okropne.- Wyjęła z kieszeni koronkową chusteczkę i przyłożyła ją do oczu, rozglądając się ukradkiem.- Proszę pójść ze mną - powiedziała stanowczo Charity.Nie mogła pozwolić, żeby nieszczęsna kobieta wpędziła się w kłopotliwą sytuację, płacząc w sklepie.- Na zewnątrz czeka moja kareta.Wybierzemy się na przejażdżkę.Co pani na to?- Jest pani zbyt uprzejma - wyszeptała z wdzięcznością Theodora Graves.- Bzdura.- Charity odłożyła kapelusz, który mierzyła, i poprowadziła swoją towarzyszkę ku wyjściu.Po chwili obie wsiadły do karety.- No, już wszystko w porządku - powiedziała, zajmując miejsce naprzeciwko pani Graves.Stangretowi poleciła, żeby jechał, dokąd ma ochotę.- Dziękuję.Poczułam się jak idiotka.Żeby płakać w sklepie.- Pewnie są do tego przyzwyczajeni.Córki błagają matki, żeby im kupiły nowy kapelusz albo narzekają, że ten który mają, nie pasuje do peleryny.- Jest pani bardzo miła.Ale naprawdę nikt nie może się dowiedzieć, że okazała mi pani życzliwość.- Czemu? To nonsens.Theodora pokręciła głową ze smutnym uśmiechem.- Niestety, myli się pani.Mam nadzieję, że nigdy nie dostanie pani takiej nauczki jak ja.Moja reputacja została kompletnie zszargana.Żadna szanująca się matrona nie zaprosi mnie już na przyjęcie.- Ale dlaczego?- Ja.Zostałam uwiedziona.Nie mogę nazwać go dżentelmenem, niezależnie od jego urodzenia.- Chce pani powiedzieć.- Tak.- Theodora zasłoniła policzki dłońmi.- Tak bardzo się wstydzę.Nie ma dla mnie usprawiedliwienia, ale mój drogi mąż właśnie umarł, a ja byłam.byłam taka samotna i nieszczęśliwa.- Rozumiem - wyszeptała ze współczuciem Charity.- Pomyśli pani, że zdradziłam pamięć mojego męża rzucając się w ramiona innego mężczyzny, zanim skończy’ się okres żałoby.Ale to nie dlatego, żebym nie kochała Douglasa.Raczej tęskniłam za nim bardzo.Miałam niemal wrażenie, że to on trzyma mnie w ramionach.Pogubiłam się we wszystkim, cierpiałam, kiedy więc tamten omamił mnie pięknymi słówkami, powiedział, że mnie kocha, że jestem śliczna, chętnie mu uwierzyłam.Był taki uroczy.Uwiódł mnie czułymi słówkami i pieszczotami.Pewnie, że byłam głupia, ale mimo iż miałam za sobą małżeństwo, wciąż pozostałam naiwna.Pochodzę z małego miasteczka i nigdy nie kochałam nikogo poza Douglasem.Wierzyłam w jego zapewnienia, w jego słowa o miłości.Pokochałam go również.bardzo.Wiedziałam, że to grzeszna miłość, ale.tak przyjemnie być pocieszaną, a nie nieszczęśliwą.- To zupełnie naturalne.- Być może, ale od kobiet oczekuje się, żeby były ponad to, by nie ryzykowały swej reputacji, bez względu na to, jak są samotne i jak bardzo kochają - rzekła z goryczą Theodora.- To niesprawiedliwe.- Jakie znaczenie ma w tym wypadku sprawiedliwość?To kobieta zawsze ponosi wszelkie konsekwencje.- Och, nie! - wyszeptała Charity.- Chyba nie.Theodora skinęła twierdząco głową, spuszczając wzrok, jak gdyby nie potrafiła zmusić się, by spojrzeć Charity w oczy.- Tak, tak właśnie było ze mną.Poszłam do.niego.Myślałam, że mi pomoże, że postąpi jak dżentelmen.Łudziłam się, że mnie kocha i będzie szczęśliwy, poślubiając właśnie mnie.Ale on mi powiedział.- Jej słowa rozpłynęły się w łzach, Theodora zaszlochała gorzko.Opanowała się w końcu i mówiła dalej: - Powiedział, że jest zaręczony z inną kobietą, wysoko urodzoną i mającą więcej pieniędzy.Kiedy mu wyznałam, że miałam nadzieję, iż ożeni się ze mną, wyśmiał mnie.Powiedział, że nie należę do jego sfery.Pochodzę z ziemiańskiej rodziny, co wystarczało trzeciemu synowi baroneta, takiemu jak Douglas, ale nie jemu.Popełniłby mezalians, żeniąc się z kimś takim jak ja.- Boże, co za potwór! - Charity jak zwykle była skłonna do współczucia.- Jak mężczyźni mogą być tacy podli?Theodora pokręciła głową.- Nigdy bym tego o nim nie pomyślała.Zdałam sobie jednak sprawę, jak bardzo się co do niego myliłam.Jedyne, co zrobił, to dał mi pieniądze i kazał się wynosić ze swego życia.Boże, ależ byłam naiwna.Myślałam, że mnie kocha.Ale dla niego byłam jedynie zabawką.Wypomniał mi, że płacił za moje utrzymanie po śmierci Douglasa, że kupował mi eleganckie stroje.To prawda - rzeczywiście tak było.Nie myślałam o tym.Douglas często kupował mi różne prezenty, myślałam więc, że i z jego strony jest to dowód miłości i troski.Tymczasem on kupował mnie - jak gdybym była zwykłą dziwką!Wybuchnęła rozpaczliwym płaczem, kryjąc twarz w dłoniach.Charity przyglądała jej się bezradnie, wzbierał w niej gniew na mężczyznę, który potraktował nieszczęsną kobietę w taki sposób [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl