do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bajańczycy rozpoczynali swoją daleką i trudną drogę od mrocznego świata średniowiecznej ortodoksji w kierunku intelektualnego i, emocjonalnego wschodu słońca.Życie jednego człowieka nie było w końcu zbyt wysoką ceną za ukształtowanie nowego społeczeństwa.Paul długo siedział nad Kanałem Życia.W takie wieczory jak ten, gdy dziewięć małych księżyców Altair Pięć przemykało wesoło po niebie, odczuwał chęć, aby usiąść na stopniach werandy pijąc chłodny alkohol z kappy i filozofując w słowach, których Mylai Tui nie mogła pojąć.Myślał o niej teraz z łagodnym smutkiem, przypominając sobie dziwne, niemal psie przywiązanie tej drobnej kobiety, która niegdyś była prostytutką ze świątyni, która nauczyła go języka bajańskiego i która w rzeczywistości stała się jego żoną.Myślał o niej i żałował, że nie doczekała chwili urodzenia dziecka, z którego poczęcia była tak dumna.Żałował, że nie wiedziała, iż Poul Mer Lo, jej pan, miał zostać bogiem-królem.Biedna Mylai Tui, nie wytrzymałaby takiej ważności – i miłości.Później pomyślał o Ann, która znów stawała się jedynie cieniem w jego umyśle.Droga, daleka, nieuchwytna Ann – która była kiedyś kimś znajomym a obcym.Również jego żoną.Minęło prawie ćwierć wieku, odkąd razem opuścili Ziemię na pokładzie Gloria Mundi.Zapewne fizycznie nie postarzał się w tym czasie więcej niż jakieś sześć lat.Ale czuł się już stary i bardzo zmęczony.Chyba nie można jednak oszukać natury i istnieje jakiś opóźniony wtórny skutek wszystkich tych lat spędzonych w stanie hibernacji.A może jest prostsze wyjaśnienie.Może po prostu podróżował za daleko, widział zbyt wiele, był za długo samotny.Wieczór nagle wypełnił się duchami.Ann.Mylai Tui.Nienarodzone dziecko.Szah Szan.i kobieta, z którą kiedyś tańczył cesarskiego walca po drugiej stronie nieba.Spojrzał teraz w to obce niebo, którego konstelacje stały mu się bliższe niż te sprzed wielu lat.Spojrzał w górę i przyglądał się dziewięciu księżycom Altair Pięć, tańczącym na tle rozsypanych gwiazd.I serce zaczęło bić mu w piersi jak oszalałe.Uważnie policzył księżyce, gdy tymczasem serce waliło, ręce drżały, a oczy piekły od łez.Głęboko odetchnął i znów policzył.Teraz było dziesięć księżyców, nie dziewięć.To mogło oznaczać tylko jedno.Oszołomiony i roztrzęsiony zaczął biec do świętego miasta – z powrotem do swojego pokoju, gdzie wciąż przechowywał zniszczony, i – jak do tej pory – bezużyteczny aparat nadawczo-odbiorczy.Rozdział czterdziestyStał na małym, wysokim balkonie Świątyni Płaczącego Słońca.Wpatrywał się w skupisko księżyców zbliżających się do horyzontu.Wciąż było ich dziesięć.W ręku trzymał aparat z wyciągniętą anteną teleskopową.Nadal drżał i spocone palce ześlizgiwały się z maleńkich przycisków aparatu, gdy nastawiał go na nadawanie w zakresie pięciuset metrów na fali średniej.Jeżeli dziesiąty księżyc był rzeczywiście statkiem gwiezdnym – cóż za nieprawdopodobne „jeżeli” – okrążającym planetę, z pewnością utrzymuje automatyczny stały nasłuch na wszystkich falach.Ale jeżeli jest to statek gwiezdny, jak u diabła może to być statek z Ziemi? Przybywałby na Altair Pięć niecałe trzy lata po Gloria Mundi.Przecież w momencie, kiedy Gloria Mundi opuszczała Ziemię, oprócz statku amerykańskiego i rosyjskiego, żaden inny pojazd kosmiczny, o ile Paul się orientował, nie opuścił nawet deski kreślarskiej.Z drugiej strony, jeżeli nie był to statek z Ziemi, to cóż innego mogło by to być? Wielki meteor, który zabłądził z głębokiego Kosmosu i znalazł drogę na orbitę? Statek gwiezdny z całkiem innego systemu?W umyśle Paula wirowały możliwości, niemożliwości i zwykła zwariowana nadzieja.– Proszę cię, Boże, spraw, aby to był statek z Ziemi – modlił się, naciskając przycisk nadawania.– Proszę cię, Boże, niech to będzie statek z Ziemi i niech ta przeklęta maszynka zadziała!Potem powiedział głosem na tyle spokojnym, na ile mu się to udało:– Altair Pięć wzywa pojazd na orbicie.Altair Pięć wzywa pojazd na orbicie.Odezwij się na pięciuset metrach.Odezwij się na pięciuset metrach.Odbiór.Odbiór.Przycisnął odbiór i czekał, hipnotyzując wzrokiem dziesięć małych księżyców.Nie było nic – nic oprócz odgłosu lekkiego powiewu na Zwierciadle Oruri.Nic oprócz głupiego, przyspieszonego bicia jego serca.Znów włączył nadawanie.– Altair Pięć wzywa pojazd na orbicie.Altair Pięć wzywa pojazd na orbicie.Odezwij się na pięciuset metrach.Odezwij się na pięciuset metrach.Odbiór.Cisza.Wkrótce księżyce znajdą się za horyzontem i wszystko się skończy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl