do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu zaœjeszcze dotego przy³¹czy³a siê sprawa Joanny i obawa, ¿e ktoœ mo¿e go pos¹dziæ o celowezaniedbanieobowi¹zków dla pozbycia siê rywala.By³em przekonany, ¿e Emil ma czystesumienie i napewno nie jest zdolny do pope³nienia zbrodni.– To oczywiste, ¿e los Stefana by³ przes¹dzony – powiedzia³em do Emila chc¹c gouspokoiæ.– Nie tylko ty, ale nawet najwiêksze s³awy œwiatowe w dziedzinie onkologii nicby tuju¿ chyba nie zdzia³a³y.W tych warunkach i w tym stadium?.Na skomplikowan¹operacjênie ma miejsca, a przede wszystkim – by³o ju¿ za póŸno.To jego wina, ¿e niepozwoli³ operowaæ siê dwa miesi¹ce temu.– Ba³ siê mnie.– Chorobliwa podejrzliwoœæ.Ju¿ to samo wskazuje, ¿e w jego umyœle zaczyna³ siêjakiœproces.Emil spojrza³ na mnie zamyœlonym wzrokiem.Naraz otrz¹sn¹³ siê jakby ze snu ipowiedzia³ju¿ zupe³nie spokojnym tonem:– A jakbyœ ty post¹pi³ na jego miejscu?By³em zaskoczony pytaniem.– Nie rozumiem, o czym mówisz? Powiedz jaœniej.Czy chodzi ci o Joannê?– Joannê? – wydawa³ siê zdziwiony.– Nie.Nie to mia³em na myœli.Chcia³bymwiedzieæco byœ ty zrobi³, gdybyœ, dajmy na to, pewnego dnia znalaz³ dowody œwiadcz¹ce otym, ¿e.– zawaha³ siê – ¿e zapad³eœ na podobn¹ psychozê jak in¿ynier ¯.?Pomijaj¹c to, ¿e cierpia³byœ dodatkowo na jak¹œ inn¹ chorobê.– Jak Stefan?– WyobraŸ sobie, ¿e jesteœ w zasadzie zupe³nie zdrowy fizycznie, nie odczuwasz¿adnychdolegliwoœci, no powiedzmy, najwy¿ej bóle g³owy.I oto znajdujesz corazwiêcej dowodówœwiadcz¹cych o tym, ¿e.–.zatruwam algi.– Tak.I wiesz, ¿e leczenie w naszych warunkach wobec braku œrodków jest bardzoproblematyczne,¿e nie ma ciê gdzie izolowaæ.Myœla³em ju¿ kiedyœ o tym, zaraz jak zaczê³y gin¹æ glony, i mia³em gotow¹odpowiedŸ.Teraz pytanie Emila wzbudzi³o we mnie straszne podejrzenie.Oczywiœcie niemog³em siê znim zdradziæ.Postanowi³em jednak, korzystaj¹c z okazji, wybadaæ Emila.Liczy³em w g³êbiserca, ¿e moje obawy oka¿¹ siê p³onne.– Gdybym znalaz³ siê w takiej sytuacji i gdybym wiedzia³, ¿e w ka¿dej chwilimogê spowodowaæ œmieræ towarzyszy lub nawet zniszczyæ ca³¹ ekspedycjê? –zapyta³em jeszcze.– Tak.– Zdecydowa³bym siê na samobójstwo.To zdaje siê, jedyne wyjœcie.Z drugiejstrony niewolno nam potêpiaæ Stefana, ¿e nie podj¹³ tego kroku.On przecie¿, jak samstwierdzi³eœ, niezdawa³ sobie sprawy z tego co robi.A kiedy ju¿ zacz¹³ podejrzewaæ – czy towystarczy³o, abysiê zdecydowaæ?.Emil uœmiechn¹³ siê jakoœ dziwnie, chyba ironicznie.– Czy wystarczy.– powtórzy³.– Jeœli.mimo dowodów.nie mo¿esz czy niechceszuwierzyæ w to, ¿e jesteœ niebezpiecznym szaleñcem?.– Masz racjê.Stefan nie chcia³ uwierzyæ.– Nie³atwo znaleŸæ dowody, które mo¿esz uznaæ za niezbite.Zreszt¹ nie wieszsam czy nieoceniasz ich subiektywnie.A jeœli tak – to ju¿ nic nie wiadomo.Mo¿esz ulegaæsugestii otoczenia, a nawet autosugestii, ¿e dowody te œwiadcz¹ przeciwtobie.albo te¿ odwrotnie.i co zrobiæ w takiej sytuacji?W miarê jak mówi³ – coraz bardziej siê podnieca³, g³os jego sta³ siê znówpodniesiony,chwilami uderzaj¹c w uszy nieprzyjemnym œwistem.– Nie wiem – powiedzia³em po namyœle.– Jeœliby wypadki powtarza³y siê.Patrzy³ z napiêciem w moje oczy.– Jeœli sam nie móg³bym zdobyæ siê na ten krok – waszym obowi¹zkiem by³oby.–niedokoñczy³em.Nie by³em w stanie dokoñczyæ.Twarz Emila jakby zszarza³a.Przymkn¹³ oczyi trwa³ tak minutê, mo¿e dwie.Wreszcie wsta³ z fotela.– A jeœli.– rozpocz¹³ znów i urwa³.– Masz s³usznoœæ.Có¿ za sens zwlekaæ –zaakcentowa³zmienionym g³osem.– Za wielkie ryzyko.Nie odpowiedzia³em.Przecie¿ nie móg³ wymagaæ ode mnie otwartego rozgrzeszeniazbrodni.Wyszed³ z kabiny, a ja zosta³em sam z okropn¹ œwiadomoœci¹, ¿e otoutraci³em wiarê w prawoœæ cz³owieka, któremu ufa³em, chyba nawet wiêcej ni¿Joannie.Bo czy¿ mo¿nadopuœciæ mo¿liwoœæ, ¿e zrobi³ to tylko w imiê wspólnej sprawy?.W czasie obiadu Emil wydawa³ mi siê znacznie spokojniejszy.By³ bardzozamyœlony ijad³ niewiele, ale nie zauwa¿y³em aby unika³ mego wzroku.Twarz jego jakbywypogodzi³asiê i nabra³a ¿ycia.Po po³udniu, a¿ do wieczora zajêty by³em wraz z Gabrielem prac¹ na zewn¹trzstatku,gdy¿ trzeba sprawdziæ instalacjê zap³onow¹ silników.Po powrocie zastaliœmy jednak zupe³nie inn¹ atmosferê.Joanna le¿a³a na swejkoi i p³aka³a.Emil siedzia³ milcz¹cy i ponury.Na pytanie Gabriela, co znów zasz³o – nieotrzymaliœmyodpowiedzi.Nie chcieliœmy im przeszkadzaæ, gdy¿ na pewno nie nale¿y mieszaæsiê do takichspraw.W kabinie nawigacyjnej zasta³em Mirê.Czeka³a na mnie.Powiedzia³a mi otwarcie,¿epods³uchiwa³a, gdy Joanna i Emil zamknêli siê w laboratorium.Nie us³ysza³awiele, lecz posunê³a siê tak daleko, i¿ oskar¿y³a Joannê, ¿e.zatruwa³a algiby rzuciæ podejrzenie na Stefana, a póŸniej na Emila, ¿e on otru³ Stefana [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl