[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponownie by³am w Sylvyi, aletym razem nie prze¿ywa³am przesz³ych chwil.Zamiast tego odczu³am przera¿enie,dowiedzia³am siê, co oznacza byæ z³apanym poza wiêzami samego czasu, gdzie nieistnia³ fizyczny œwiat.Bieg³am - ale nie mia³am stóp ani nóg, a moje otoczenie nie zmienia³o siê nawetprzez chwilê.Moje cia³o bieg³o w mojej œwiadomoœci, czu³am p³yn¹c¹ szybkokrew, oddech, którego ka¿de wci¹gniêcie pali³o w piersiach ¿ywym ogniem - alenie mia³am krwi ani p³uc, którymi mog³abym z³apaæ oddech!Staraj¹c siê uspokoiæ, wejrza³am na te.wykluczaj¹ce siê nawzajem informacjenap³ywaj¹ce z cia³a, które nie istnia³o a przez ten ca³y czas ucieka³am,klucz¹c przed tym upiornym polowaniem (tyle ¿e nie mia³am przecie¿ nóg).Za mn¹by³a ogromna fala Mocy, bezgranicznej i nieokie³zanej nienawiœci, którab³yska³a ¿Ã³³tawo, oœwietlaj¹c to dziwne nie-miejsce cuchn¹cym, chorymblaskiem.Owa fala by³a tutaj pomiêdzy œwiatami i czasami manifestacj¹ogromnego gniewu Malerona.Wiedzia³am jednak - czy te¿ powiedzia³a mi o tym Sylvya,a by³o to w tym momencie to¿same - ¿e w polowaniu nast¹pi³a zmiana.Razem znami zosta³a teraz zamkniêta tutaj Moc.Jej obecnoœæ by³a niczym czyste œwiat³ob³yszcz¹ce wœród wilgotnych bagiennych mgie³.Wiedzia³am, ¿e owym œwiat³em by³aElys.Znalaz³a siê w pu³apce.Czy mog³am j¹ uwolniæ? Zabraæ ze sob¹? W chwili gdy w moim umyœle pojawi³o siêto pytanie, ze strony Sylvyi nadbieg³a œwie¿a fala wiedzy - odczytuj¹c j¹prawie zagubi³am siê z przera¿enia.Czar utrzymuj¹cy to okropne polowanie pomiêdzy œwiatami i czasami wraz zup³ywem wieków stawa³ siê s³abszy.Moc jego podstawowych zaklêæ zaczê³a siêprzesiewaæ - podobnie jak z kawa³ka lnu mo¿na wysnuæ fragmenty nici - ale nawetnajsilniejsza niæ mo¿e zostaæ zerwana.Gdy przyjrza³am siê moimi nieistniej¹cymi oczyma wiêzom owego zaklêcia, materia rozdar³a siê i odp³ynê³a.Zobaczy³am mglist¹ blyskawicê Mocy wys³an¹ ze œwiata, w którym nadal znajdowa³osiê moje cia³o.Przez chwilê widoczna by³a w¹ska, ostra twarz, o rysach jakwyrzeŸbiona czaszka, z d³ugimi, powiewaj¹cymi na wietrze ciemnymi w³osami.Nidu! Gdy patrzy³am na Szamankê, do moich uszu dobieg³ g³os bêbnienia.Zobaczy³am krew i posmarowan¹ t³uszczem ska³ê, na której z³o¿y³a wzmacniaj¹c¹jej czar ofiarê - czar, który mia³ zerwaæ niewolnicze wiêzyTego-Co-Przemierza³o-Szczyty i wypuœciæ zniszczenie na nic nie podejrzewaj¹c¹krainê.Nigdy nie uda³oby siê jej dokonaæ tej magicznej sztuki, gdyby w jakiœ sposóbnie wykorzysta³a Elys jako elementu nakierowuj¹cego.Moc M¹drej Kobietypos³u¿y³a Szamance w owym zabójczym wyzwoleniu jako punkt koncentracji.Poczu³am Moc, która by³a wœciek³oœci¹ Malerona, widzia³am, jak staje siê si³¹tak œmiercionoœn¹ i szkodliw¹, jakiej nigdy wczeœniej nie widzia³am.Wystraszy³am siê i zapragnê³am jak najszybciej wydostaæ siê z jej bezpoœredniejbliskoœci.„Kerovan! krzyknê³am czêœci¹ mego umys³u, stosuj¹c jego imiê jakow³asny punkt koncentracji, Kerovanie! Dosiêgnij mnie."Czu³am siê, jak gdybym znajdowa³a siê w p³on¹cyp~ ogniu lub szalej¹cej powodzi.Szamota³am siê bezsilnie do chwili, gdy znalaz³am siê w zasiêgu daj¹cej mipoczucie bezpieczeñstwa Mocy Kerovana.Wówczas tamta wroga Moc zwróci³a siê wmoim kierunku, pojma³a mnie i zaczê³a rozdzieraæ moje cia³o.Kerovan! Obok owych niematerialnych, ale mimo to prawdziwych wiêzówprzep³ynê³a do mnie Moc, mog³am siê wydostaæ, uwolniæ.W wiruj¹cym poœpiechu, który pozostawi³ mnie bezsiln¹, znalaz³am siê z powrotemw Wielkim Hallu Kar Garudwyn.Mój pan trzyma³ mnie mocno w ramionach, za jedn¹rêkê trzyma³ mnie Guret, a za drug¹ Jervon.Ulga by³a tak wielka, ¿e prawieg³oœna siê rozp³aka³am, mog³am znowu oddychaæ, czu³am zapach czystegopowietrza, czu³am, jak w moim ciep³ym, ¿ywym ciele kr¹¿y krew.- Joisan! - Kerovan przytuli³ policzek do mych w³osów i trzyma³ tak mocno, jakgdybym naprawdê zosta³a w³aœnie wyratowana z fizycznej œmierci.- Co siêsta³o?By³am tak zmêczona, ¿e ledwie zdo³a³am szeptaæ.Uda³o mi siê jednak wys³aæGureta po mój woreczek z zio³ami.By³ w nim schowany kordia³, destylowanamieszanina z p³atków goŸdzika i smoczej krwi.Dwie krople rozpuszczone w czarcewody mog³y mi pozwoliæ na odzyskanie si³, przynajmniej na jakiœ czas - i niepowinny zaszkodziæ dziecku.Ch³opiec przygotowa³ napój tak, jak mu przykaza³am,a potem Kerovan przytrzyma³ czarê, podczas gdy ja powoli pi³am.Stopniowo uspokaja³am siê, minê³o dr¿enie r¹k i w koñcu mog³am samodzielnieusi¹œæ.Mog³am te¿ jasno myœleæ.Spojrza³am na mego pana i Jervona i zaczê³amzbieraæ odwagê, by przekazaæ im tak z³e wiadomoœci.By³am zbyt zmêczona, abyszukaæ jak najbardziej ³agodnych s³Ã³w, w zwi¹zku z czym zaczê³am wszystkowyjaœniaæ w najprostszy sposób.- By³am wewn¹trz cia³a Sylvyi, wewn¹trz tego polowania.By³a tam jeszcze jednaMoc Œwiat³a zamkniêta w pu³apce czaru, rozpozna³am w niej Elys.Niduwykorzysta³a cz¹stkê Mocy Elys i zastosowa³a j¹ jako punkt koncentracji przyz³amaniu czaru.Próba siê powiod³a!Spojrza³am na Kerovana staraj¹c siê kontrolowaæ gwa³towne dr¿enie mojego cia³a.- Ona jest szalona, mój panie.Nienawiœæ, jak¹ do nas dzisiaj poczu³a,zniszczy³a wszelkie istniej¹ce jeszcze resztki rozs¹dku.Nie mog¹c pokonaæchroni¹cych dolinê si³, ca³kowicie zwróci³a siê do Mocy Cienia, aby zgotowaænam najgorsze przeznaczenie,jakie tylko mog³a wyzwoliæ! Dzisiaj, gdy polowanie skieruje siê w górê pozboczu, u celu w ruinach Car Re Dogan bêbnieniem zniszczy utrzymuj¹ce je pozaczasem wiêzy.Stanie siê wiêc wolne, aby kontynuowaæ swój tok jakoniebezpieczeñstwo z krwi i koœci - a nie nierealny fantom - dzisiaj to wszystkostanie siê prawdziwe.Wszystko, co znajdzie siê na jego drodze, zostaniezniszczone, tak wielka jest si³a, któr¹ bezmyœlnie wyzwoli³a Szamanka.Kerovan spojrza³ pustym wzrokiem na œciany Wielkiego Hallu i mimo ¿e wyraz jegotwarzy nie uleg³ ¿adnej zmianie, wiedzia³am, co czu³ do tego miejsca - miejsca,które uzna³o go za swego pana, gdzie w koñcu poczu³ siê jak u siebie w domu.- A my i Kar Garudwyn znajdujemy siê bezpoœrednio na drodze z tamtego szczytu -powiedzia³.- To wszystko przewali siê przez to miejsce, potem przez dolinê wkierunku Anakue, a w koñcu dotrze do pastwisk Kiogów.- Bêdzie mog³o biec tam, gdzie bêdzie chcia³o, lub tam, gdzie zechce Maleron -zgodzi³am siê szybko.- I to wszystko jest dzie³em Nidu? - zapyta³ Guret.- Tak - powiedzia³ Kerovan.- Ale nie wierzê, by mia³a ona nawet powierzchown¹œwiadomoœæ tego, co tak bezmyœlnie wyzwoli³a.Tak samo nie jest w staniekontrolowaæ Mocy Ciemnoœci, jak nie potrafi³aby zatrzymaæ powodzi go³ymirêkoma.- Kto to jest Nidu? - zapyta³ Jervon.- I w jaki sposób ty, Kerovanie, i twojapani znaleŸliœcie siê tutaj?Podczas gdy mój pan szybko opowiedzia³ najwa¿niejsze zdarzenia z naszychwêdrówek, wsta³am cicho i zaczê³am zbieraæ zio³a, œwiece i inne materia³y,które mog¹ siê okazaæ potrzebne przy wspó³zawodnicz¹cych czarach.Dr¿¹cymirêkoma u³o¿y³am wszystko w moim woreczku z lekami.Nie chcia³am nawet myœleæ ochwili, gdy mog³abym stan¹æ do walki z czarnoksiêskimi si³ami Nidu - niewspominaj¹c ju¿ o rozbudzonym gniewie jednego z prawdziwych Adeptów,wyzwolonego teraz po tylu wiekach niewoli.- Co robisz, Cera? - zapyta³ Guret podchodz¹c do mnie.- Zbieram rzeczy -powiedzia³am szukaj¹c mojej ró¿d¿ki i uk³adaj¹c j¹ na samym wierzchu zawartoœciworka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]