[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Świadectwo zgonu wystawił lekarz Martina.Ale po tej historii wykonano testy toksykologiczne na próbkach ciała.– I co znaleźli?– Duże ilości roxonalu, płynną morfinę, którą dostawał przeciwbólowo, i ponad litr płynu do balsamowania.Treści żołądkowej nie było, bo usunięto ją podczas balsamowania.Nic podejrzanego tu nie ma.– A jednak nie wyglądasz na przekonaną.– Michelle spojrzała przyjaciółce w oczy.Dziewczyna wzruszyła ramionami.– Płyn do balsamowania wnika do wszystkich większych naczyń, do jam ciała i organów, więc trudno tu o dokładność.Ale od Billa Martina medyk sądowy pobrał próbkę mózgu, gdzie płyn nie powinien dotrzeć.I znalazł ślady metanolu.– Metanolu! To przecież składnik płynu, więc może jednak płyn jakoś się tam dostał?– W tym właśnie sęk.Może tego nie wiesz, ale są różne płyny do balsamowania.Te droższe zawierają mniej metanolu, a więcej formaldehydu.A te tańsze, takie jak u Martina, mają o wiele wyższe stężenie czystego metanolu.Poza tym metanol znajduje się w wielu innych substancjach, na przykład w winie i wódce.Martin dużo pił.Stąd może te ślady, ale medyk nie ma pewności.Podsumowując, dla kogoś tak ciężko chorego jak Martin nawet niewielka dawka metanolu byłaby śmiertelna.Wyjęła teczkę z aktami i przekartkowała je.– Stwierdzono także uszkodzenia organów wewnętrznych, obkurczoną śluzówkę, uszkodzenie wyściółki żołądka, oznaki zatrucia metanolem.Ale z drugiej strony miał przecież za awansowanego raka, brał naświetlania i był poddawany chemioterapii.Nasz medyk ma z tym sporo roboty.Prawdopodobnie bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność krążenia, ale jej powodów może być u starego, nieuleczalnie chore go człowieka bardzo wiele.– To jednak byłoby bardzo pomysłowe, zabić kogoś za pomocą metanolu, wiedząc, że będzie najpewniej zabalsamowany bez autopsji.– Raczej bardzo przerażające.– Musieli go zamordować – stwierdziła Michelle.– Przecież nie mogli liczyć na to, że Martin sam umrze, i to w takim momencie, żeby jego ciało znalazło się w domu pogrzebowym, gdy Bruno będzie akurat w okolicy.Macie już jakąś listę podejrzanych? – zapytała.– Trudno powiedzieć – odparła agentka FBI.– Śledztwo jest w toku, a ja i tak powiedziałam ci już więcej, niż powinnam.Mogą mi zrobić test na wykrywaczu, wiesz przecież.Kiedy kelnerka przyniosła im rachunek, Michelle chwyciła go pierwsza.Wyszły na ulicę.– I co zamierzasz? – zapytała przyjaciółka.– Przeczekać? Poszukać innej roboty?– Przeczekać tak.Szukać czegoś innego, jeszcze nie.– I co potem?– Nie zamierzam rezygnować z pracy w Służbie bez wal ki – odparła Michelle.Przyjaciółka rzuciła jej czujne spojrzenie.– Aha, znam tę minę – powiedziała.– Co ty kombinujesz?– Kombinuję, że jesteś z FBI i lepiej, żebyś nie wiedziała.Sama powiedziałaś, że mogą cię sprawdzić wykrywaczem.10Najgorszym dniem w jego życiu był 26 września 1996 roku, kiedy to Clyde Ritter zginął, ponieważ agent Secret Service Sean King skupił się przez ułamek sekundy na czymś innym.Drugim z najgorszych dni był właśnie ten dzisiejszy.Kancelarię wypełniał tłum policjantów, agentów federalnych i techników, zadających mnóstwo pytań i otrzymujących niewiele odpowiedzi.Podczas całej tej technicznej krzątaniny pobrali także odciski palców od niego i od Phila Baxtera.Dla dokonania eliminacji, jak go poinformowali.Co mogło, o czym doskonale wiedział, odnieść dwojaki skutek.Pojawili się też miejscowi dziennikarze.Na szczęście znał większość z nich osobiście, więc zadowolili się jego zdawkowymi odpowiedziami i nie naciskali zbyt mocno.Wiedział jednak, że wkrótce pojawią się media ogólnokrajowe, bo w sprawie zabójstwa człowieka w jego biurze były elementy warte ich zainteresowania.W każdym razie tak sądził, a jego podejrzenia się potwierdziły, kiedy na progu biura stanęli ludzie szeryfa federalnego.Zabity, Howard Jennings, był pracownikiem Kinga.Zajmował się wyszukiwaniem dokumentów, czytaniem akt i korektą pism oraz kontrolą finansów firmy; był człowiekiem do wszystkiego.Jego pokój znajdował się na parterze budynku.Jennings był cichy i spokojny, pracował dużo i nie udzielał się towarzysko.W jego działalności związanej z pracą nie było niczego szczególnego.On sam był jednak szczególny pod pewnym względem.Był mianowicie objęty programem o kryptonimie WIT-SEC, który oznaczał program ochrony świadków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]