do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z doprowadzaj¹cym do sza³u spokojem Kerk odwiód³ ramiê do tylu, podczas gdyjedna strza³a œmignê³a obok niego, a druga odbi³a siê od napierœnika.Potemopuœci³ bombê, poœlini³ palec i podniós³ go, sprawdzaj¹c, sk¹d wieje wiatr.Jason przestêpowa³ z nogi na nogê.zaciskaj¹c zêby, by nie zacz¹æ kl¹æ.Wreszcie Kerk ponownie wzi¹³ zamach.Jason zauwa¿y³, ¿e kciukiem i palcemwskazuj¹cym szybko wyrwa³ lont, zanim wyrzuci³ granat.By³ to dobry, klasycznyrzut, posy³aj¹cy ³adunek wysokim ³ukiem w kierunku pozycji obronnych.Jasonzrobi³ krok naprzód i w³o¿y³ drug¹ bombê w nastawion¹ d³oñ Kerka.Polecia³a takszybko, ¿e obie razem znalaz³y siê w powietrzu.Kerk i Jason, pozostali na miejscu, obserwuj¹c dwa czarne punkty, szybuj¹ce zakamiennym murem.Czekali u³amek sekundy.Nagle ca³a reduta wylecia³a w powietrze i roztrzaska³asiê ma kawa³ki w g³êbokim ¿lebie.Zanim Jason uskoczy³ za kamieñ, unikaj¹cspadaj¹cych od³amków ska³, zobaczy³ wyrzucone si³¹ wybuchu w górê cia³a.- Bardzo ³adnie - oceni³ Kerk.- Mam nadziejê, ¿e reszta te¿ pójdzie tak g³adko.Nie posz³a.Obroñcydostrzegli, ¿e za wybuch odpowiedzialny jest jeden, rzucaj¹cy coœ cz³owiek.Nastêpnym razem Kerk musia³ szybko uciekaæ przed gradem padaj¹cych strza³.~ Totrzeba zaplanowaæ inaczej - stwierdzi³, gasz¹c lont.- Dlaczego przerwa³eœ?! Chy¿byœ siê ba³? - zagrzmia³ za nim gniewny g³os.Kerk odwróci³ siê, staj¹c twarz¹ w twarz z Temuchinem, który podszed³ napierwsz¹ liniê pod os³on¹ tarcz osobistej stra¿y.- G³upot¹ przegrywa siê bitwy.Wygrywa ostro¿noœci¹.- Ja tê bitwê wygram dla ciebie - g³os Kerka by³ równie nabrzmia³y gniewem, jakg³os wodza.- Strach czy ostro¿noœæ ka¿e ci pozostawaæ za tym g³azem?- Strach czy ostro¿noœæ postawi³a ciê obok mnie, zamiast prowadziæ ¿o³nierzy doataku?Temuchin wyda³ zwierzêcy gard³owy ryk i wyci¹gn¹³ miecz.Kerk podniós³ bombê,jakby chcia³ j¹ wt³oczyæ wodzowi do gard³a.Jason wkroczy³ miêdzy dwóchrozjuszonych mê¿czyzn.- Œmieræ jednego z was znacznie pomo¿e wrogowi-powiedzia³, patrz¹c w twarz Temuchinowi.- S³oñce jest ju¿ za górami i jeœlireduty nie zostan¹ zdobyte do zmroku, to bêdzie za póŸno.Posi³ki dla obroñcówmog¹ przybyæ w nocy.To by³by koniec tej wyprawy.Temuchin zamierzy³ siê mieczem na Jasona, a Kerk chwyci³ przyjaciela za ramiê,¿eby go odepchn¹æ, lecz Jason spokojnie powiedzia³ do Temuchina:- Przywo³aj resztê Pyrrusan i rozka¿ im rzucaæ kamienie w kierunku obroñców.Nie spowoduj¹ one ¿adnych szkód, ale ³ucznicy nie bêd¹ wiedzieli, kto naprawdêrzuca bomby.Je¿eli jeden cz³owiek skoncentruje na sobie ca³y ogieñ, skazujesiê na pewn¹ œmieræ.Ale je¿eli zdo³amy odwróciæ ich uwagê, to prze³amiemyobronê przed zmrokiem.Temuchin uspokoi³ siê natychmiast.Napiêcie opad³o.Najwa¿niejsze jestzwyciêstwo, osobiste zatargi musz¹ poczekaæ.Zacz¹³ wydawaæ rozkazy, nieœwiadomtrzymanego jeszcze wci¹¿ w rêce miecza.Uœcisk Kerka tak¿e w koñcu zel¿a³ iJason roztar³ obola³e ramiê.Teraz ju¿ nie mo¿na by³o powstrzymaæ natarcia.Postacie rzucaj¹ce kamieniepojawia³y siê ze wszystkich stron, co zdezorientowa³o obroñców.Koczownicyciskali kamienie wysoko, natychmiast wracaj¹c w ukrycie.Natomiast Pyrrusanienieugiêcie maszerowali naprzód, niszcz¹c kolejne punkty oporu.- Zbli¿amy siê do koñca! - krzykn¹³ Jason do Kerka, wskazuj¹c przed siebie.W¹wóz w tym miejscu mia³ najwy¿ej sto metrów szerokoœci, œciœniêty dwomawynios³ymi szczytami.Przez w¹sk¹ szczelinê widaæ by³o purpurê wieczornegonieba i rozleg³¹ równinê.Je¿eli armia zdo³a przedrzeæ siê przez prze³êcz, nicjej ju¿ nie zatrzyma.Jason i Kerk przepychaj¹c siê do przodu ze œwie¿¹ dostaw¹ bomb naglestwierdzili, ¿e w ich kierunku biegn¹ ¿o³nierze.Z góry doszed³ ich przenikliwyton ¿elaznego rogu.- Co siê dzieje? - zapyta³ Kerk, ³api¹c jednego z uciekaj¹cych.- Co oznaczaten róg?- Odwrót! - krzykn¹³ ¿o³nierz, wskazuj¹c w górê.- Nie widzisz? - Wyrwa³ siê ipobieg³ dalej.Olbrzymi g³az spad³ miêdzy uciekaj¹cych w panice wojowników, rozgniataj¹cjednego z nich jak robaka.Jason i Kerk podnieœli g³owy i zobaczyli ludzi,wspinaj¹cych siê po krawêdzi w¹wozu, wysoko nad nimi.Mocowali siê z ogromnymstosem kamieni.- Po drugiej stronie te¿! - wykrzykn¹³ Jason.- Mieli przygotowane g³azy iteraz chc¹ je zepchn¹æ.Wracamy! Zaczêli siê cofaæ.Kamieni lecia³o corazwiêcej.Atakuj¹c¹ armiê uratowa³o tylko to, ¿e ta broñ ostatniej szansy nieby³a nigdy u¿ywana.Ska³y i kamienie by³y gromadzone z pokolenia na pokolenie ipodpory zaklinowa³y siê mocno w skalne pod³o¿e na krawêdzi przepaœci.Wojownicy próbowali je zepchn¹æ d³ugimi tyczkami, ale kamienie nie chcia³yzlecieæ.W koñcu jeden odwa¿ny albo bardzo g³upi góral, spuszczony na linie,zacz¹³ t³uc m³otem w podpory.Osi¹gn¹³ cel, ale zgin¹³ natychmiast, gdy g³azyzaczê³y spadaæ.Po krótkiej chwili ust¹pi³y tak¿e podpory z drugiej stronyw¹wozu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl