do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.12 kwietnia bracia przybyli do Sidney na zjazd Towarzystwa Teozoficznego.Spotkali tam Leadbeatera, który, odziany we wspania³e biskupie szaty,jednoczeœnie wyœwiêca³ m³odych ksiê¿y Liberalnego Koœcio³a Katolickiego iprzekazywa³ pos³ania od Mistrzów.Doprowadzi³o to w Towarzystwie do roz³amu,wreszcie przeciwnicy zanieczyszczania teozofii przez Leadbeatera wznowili stareoskar¿enia o homoseksualizm.Bracia staj¹ w jego obronie, przecz¹c podczasdobrowolnych zeznañ przed komisj¹ œledcz¹, by kiedykolwiek dopuœci³ siê onwobec nich czynów nierz¹dnych.5.OD WIZJI W OJAI W 1922 R.DO ŒMIERCI NITYANANDYOdnawia siê choroba Nityi, a badania rentgenowskie wykazuj¹, ¿e wbrewuprzedniej optymistycznej diagnozie nie tylko lewe p³uco nie zosta³o wyleczone,ale ¿e pojawi³y siê te¿ nacieki na p³ucu prawym.Konieczny sta³ siê szybkiwyjazd w góry.Z zamiarem powrotu do Europy bracia przyp³ywaj¹ do SanFrancisco, a 6 lipca docieraj¹ do Doliny Ojai (czyt.Ohaj), która stanie siêodt¹d – o ile s³owa tego u¿yæ mo¿na w odniesieniu do tego wiecznego tu³acza –domem Krishnamurtiego, miejscem, w którym rozpocznie siê proces wiod¹cy go doPrzebudzenia i w którym w 64 lata póŸniej zakoñczy on ¿ycie.Po³o¿ona na skrajupustyni oko³o 120 kilometrów na pó³noc od Los Angeles, poroœniêtapomarañczowymi gajami i otoczona wzgórzami, urzek³a Krishnamurtiego swympiêknem.Bracia zamieszkali na jej odleg³ym krañcu na wysokoœci ok.500 m.npm.w drewnianym domu, nazwanym w przysz³oœci Sosnow¹ Chat¹ (Pine Cottage); w domuobok zamieszka³ towarzysz¹cy im Sekretarz Generalny Towarzystwa Teozoficznego wStanach Zjednoczonych A.P.Warrington.Grona dope³nia³a 19-letnia AmerykankaRosalind Williams.Jeszcze przed opuszczeniem Sidney Krishnaji otrzyma³ przekazane przezLeadbeatera pos³anie od Mistrza K.H.:Co do ciebie równie¿ ¿ywimy najwy¿sze nadzieje.Umacniaj siê i rozszerzaj icoraz bardziej siê staraj, by poddaæ umys³ i mózg w niewolê prawdziwejwewnêtrznej jaŸni.B¹dŸ tolerancyjny wobec rozbie¿nych pogl¹dów i metod,ka¿dybowiem nosi zwykle czêœæ prawdy ukryt¹ gdzieœ we wnêtrzu, choæ czêsto jestona zniekszta³cona niemal nie do poznania.Szukaj tego najmniejszego b³yskuœwiat³a wœród styksowych ciemnoœci ka¿dego nieœwiadomego umys³u, bowiem dziêkijej rozpoznaniu i podsycaniu pomóc mo¿esz m³odszemu bratu.Na pocz¹tku sierpnia zacz¹³ nad pos³aniem tym medytowaæ by, jak wyjaœnia³ wliœcie do Besant, przywróciæ utracon¹ ³¹cznoœæ z Mistrzami.A wtedy dziaæ siêpoczê³o coœ niezwyk³ego.Zaczê³o siê wieczorem 17 sierpnia od silnego bólu karku.Nastêpnego dniaRosalind zasta³a go wij¹cego siê z bólu.Patrzy³ nieprzytomnie, co chwilazaczyna³ jêczeæ, dostawa³ drgawek i skar¿y³ siê na straszliwe gor¹co.Czasemcoœ bredzi³.Najl¿ejsze dŸwiêki sprawia³y mu ból.Czasami gwa³townie odpycha³Rosalind od siebie, to znów przyzywa³ j¹ tak jak dziecko przywo³uje matkê.Przez trzy kolejne dni stan jego ci¹gle siê pogarsza³.Pokój, a zw³aszcza³Ã³¿ko, wydawa³y mu siê nieznoœnie brudne.Wyra¿a³ te¿ pragnienie znalezieniasiê w indyjskich lasach.Wreszcie w niedzielê 20 sierpnia wieczorem wyszed³ nawerandê, na której siedzieli Nitya, Rosalind, Warrington i kanclerz biskupiLiberalnego Koœcio³a Katolickiego p.Walton.I, jak to opisywa³ w liœcie doBesant sam Krishnamurti:Zacz¹³em dochodziæ do siebie, a¿ wreszcie p.Warrington zaproponowa³, bymposzed³ pod rosn¹cy ko³o domu pieprzowiec.Usiad³em tam ze skrzy¿owanymi nogamiw postawie medytacyjnej.Po pewnym czsie poczu³em, ¿e opuszczam swe cia³o.Ujrza³em siebie siedz¹cego pod delikatnymi, w¹t³ymi liœæmi drzewa.Zwróconyby³em ku wschodowi.Przede mn¹ by³o moje cia³o, a ponad m¹ g³ow¹ ujrza³emGwiazdê, jasn¹ i czyst¹.Potem odczu³em wibracjê Buddy, zobaczy³em Maitrejê iMistrza K.H.By³em tak szczêœliwy, cichy i spokojny.Widzia³em swe cia³o iunosi³em siê obok.W powietrzu i we mnie panowa³ tak g³êboki spokój, spokój dnaprzepastnego, niezg³êbionego jeziora.Niczym jezioro czu³em, ¿e moje fizycznecia³o, z jego umys³em i emocjami, wzburzone mo¿e zostaæ na powierzchni, ale ¿enic, dos³ownie nic nie mo¿e zak³Ã³ciæ spokoju mej duszy.Obecnoœæ potê¿nychistot trwa³a jakiœ czas, po czym One odesz³y.By³em nadzwyczaj szczêœliwy, gdy¿widzia³em.Nic ju¿ nie bêdzie takie samo [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl