do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Czy istnieje choć jeden dowód na poparcie tych jego wydumanych teorii? Czy ktokolwiek widział nieznane nauce zwierzę, potwora, przedstawiciela obcego gatunku, który żyłby w jakimś zakątku naszego globu?Moriarty znów pokręcił głową, aż okulary zsunęły mu się niebezpiecznie na sam czubek nosa.— Teoretyczne trele-morele.To znaczy, teoria jest bardzo istotna, ale musi zostać poparta fizycznymi dowodami.Na dodatek ten jego partner, Greg Kawakita, jeszcze zachęca Frocka do dalszej pracy, opracowując specjalny program ekstrapolacji.Przypuszczam, że Kawakita ma w tym jakiś ukryty cel.Niemniej jednak to smutne, że tak wielki umysł zszedł na manowce.Weźmy na to jego nową książkę, Ewolucją fraktalną.Nawet tytuł brzmi raczej jak nazwa gry komputerowej niż jak dzieło naukowe.Margo była coraz bardziej wzburzona.Może jednak Smith-back miał rację co do Moriarty’ego.— No cóż — powiedziała — biorąc pod uwagę moją obecną współpracę z doktorem Frockiem, chyba nie chciałbyś, abym mieszała się w przygotowania do wystawy.Mogłabym zburzyć twoją koncepcję artystyczną.— Odwróciła się i czym prędzej wyszła z pomieszczenia, kierując się w głąb korytarza.Moriarty wydawał się wstrząśnięty.Zbyt późno przypomniał sobie, że Frock był jej promotorem.Pospieszył za nią.— Nie, nie, ja nie chciałem.— wykrztusił.— Proszę, ja tylko.Wiesz, że Frock i Cuthbert są ze sobą skłóceni.Chyba i mnie się to po trosze udzieliło.Wydawał się tak przerażony, że Margo momentalnie się rozluźniła.— Nie wiedziałam, że aż do tego stopnia — odrzekła, pozwalając, aby Moriarty ją zatrzymał.— O tak.Ich animozje ciągną się już od wielu lat.Wiesz, że odkąd Frock ogłosił swoją tezę Efektu Callisto, jego gwiazda w muzeum zaczęła przygasać.Obecnie jest już tylko tytularnym szefem wydziału, a za sznurki pociąga, rzecz jasna, Cuthbert.Ja, naturalnie, słyszałem tylko jedną wersję tej historii.Przepraszam, naprawdę bardzo mi przykro.Zrobisz dla mnie tę jedną gablotę, co? Bardzo cię proszę.— Pod jednym warunkiem — odparowała Margo — że wyprowadzisz mnie z tego labiryntu.Muszę wracać do pracy.— Och, oczywiście.Przepraszam — rzekł Moriarty.Popełniona gafa znów ujawniła jego nieśmiałość i przez całą drogę powrotną na czwarte piętro nie odezwał się ani słowem.— Opowiedz mi coś więcej o tej wystawie.— Margo próbowała choć trochę go rozluźnić.— Słyszałam, że mają być na niej zaprezentowane naprawdę unikalne i niezwykłe artefakty.— Zapewne masz na myśli eksponaty należące do plemienia Kothoga — rzekł Moriarty.— Tylko jedna ekspedycja natrafiła na jakiekolwiek ślady ich istnienia.Figurka przedstawiająca ich mityczną bestię, Mbwuna, stanowi.jedną z kluczowych pozycji całej wystawy.— Zawahał się.— A raczej powinienem powiedzieć — ma stanowić.Nie została jeszcze dołączona do ekspozycji.— Doprawdy? — spytała Margo.— Czy to nie jawny przykład czekania na ostatnią chwilę?— Sytuacja jest dość niezwykła — odparował Moriarty.— Powiem ci coś, Margo, ale to nie powinno dotrzeć do niepowołanych uszu.Dotarli do żelaznych kładek, po czym Moriarty, mówiąc nieomal szeptem, poprowadził ją w głąb długich korytarzy.— Ostatnio na wysokich szczeblach sporo osób zaczęło interesować się reliktami kultury Kothoga.Ludzie tacy jak Rickman, doktor Cuthbert.a nawet Wright.Pojawiły się spory, czy ten materiał powinien zostać włączony w poczet ekspozycji.Na pewno słyszałaś opowieści o klątwie ciążącej nad tą figurką, no wiesz, te duby smalone?— Raczej nie — odrzekła Margo.— Członków ekspedycji, którzy odkryli artefakty Kothoga, spotkała okropna tragedia — ciągnął Moriarty.— Od tamtego czasu nikt nie zbliżał się do tych eksponatów.Wciąż tkwią w tych samych skrzyniach, w których zostały tu dostarczone.Dopiero w zeszłym tygodniu skrzynie przeniesiono z pomieszczeń piwnicznych, gdzie przechowywano je przez te wszystkie lata i zamknięto w Strefie Chronionej.Od tej pory nikt nie ma do nich dostępu, a ja nie zdążyłem przygotować ostatnich eksponatów do prezentacji na wystawie.— Dlaczego je przeniesiono? — dopytywała się Margo.Wsiedli do windy.Moriarty odczekał, aż zamkną się drzwi, i dopiero wtedy odpowiedział.— Najwyraźniej skrzynie zostały przez kogoś ostatnio naruszone.— Co? Chcesz powiedzieć, że ktoś się do nich włamał? Moriarty spojrzał na Margo.Jego sowie oblicze przepełniał wyraz wiecznego zdziwienia.— Tego nie powiedziałem — odparł krótko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl