do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale jednak ³ucznicy trafiali, bo trudnoby³o nie trafiæ na odleg³oœæ stu kroków.piêædziesiêciu kroków.dwudziestu.! Próba wyjœcia na ty³y konnicy i odciêcia jej od piechoty zosta³audaremniona.Wy³¹czone z walki przeciw ludziom prawe skrzyd³o Alerów uderza³o w³aœnie naz³otych, przypuszczaj¹c desperacki, rozpaczliwy kontratak.SpóŸnione zgraje skrzyd³a lewego próbowa³y do³¹czyæ do centrum, zagra­¿aj¹c³ucznikom Lineza!Z hukiem blach, t³uk¹cych o tarcze, nadbiega³y z odsiecz¹ ¿elazne olbrzy­myAmbegena.Ci ¿o³nierze poznali ju¿ dziœ swoj¹ si³ê, wiedzieli, ¿e uderz¹ jakm³ot!Tereza przebi³a siê przez wroga, otwieraj¹c drogê piechocie! £ucznicy s³alistrza³ê za strza³¹, na prawo, na lewo i do przodu, nad g³owami tarczowników ijezdnych, w g³¹b wrogiego ugrupowania!Ambegen zmiót³ jak¹œ zgrajê niczym stertê œmiecia.Rzuci³ siê na spotka­nienastêpnej, nieporadnej, bez³adnej, jak wszystko na lewym skrzydle.Roz­niós³j¹! I par³ dalej! Dopomogli mu najbli¿si ³ucznicy, bez wahania chwyciwszy zamiecze, uniesieni powodzeniem ciê¿kozbrojnych.Linez wrzeszcza³, wy³¹czaj¹c z walki klin za klinem i rzucaj¹c je w otwart¹przez jeŸdŸców ulicê.Jego w³asna pó³setka runê³a z mieczami na resztkiz³amanego alerskiego pazura, który wczeœniej chcia³ siê wraziæ w plecy jeŸdŸców— i sk³êbi³a siê, uwiêz³a w morderczej, obustronnej r¹baninie.Dalej, z boku,olbrzymia z³ota sfora rozbija³a srebrnych wojowników.Ambegen wsparty klinem³uczników ostatecznie osadzi³ s³abe lewe skrzyd­³o.Tereza wi¹za³a ca³ecentrum.Setka lekkozbrojnych przesz³a przez ulicê, by³a na ty³ach wroga!Wspar³a j¹, wyrwana z wy³omu, niepotrzebna ju¿ pó³setka konnicy.Pora¿one odty³u strza³ami lewe skrzyd³o Alerów pêka³o.!I pêk³o, rozsypa³o siê zupe³nie! Ambegen porozrywa³ je, odrzuci³, zmusi³ doucieczki, a wtedy razem z Linezem wspar³ potê¿nie uwik³anych w bój jeŸdŸców.To, co pozosta³o z alerskiego centrum, znalaz³o siê nagle w potrza­sku,naciskane z trzech stron przez liczniejszych, silniejszych, lepiej zbrojnych,upojonych widocznym ju¿ zwyciêstwem ¿o³nierzy! Skrwawieni konni ³ucznicy,otrzymawszy pomoc piechoty, poderwali siê raz jeszcze: zgnieciono k³¹b Ale­rów,st³amszono, wreszcie wyrzucono — niczym kupê ¿wiru z miotaj¹cej ma­chinyoblê¿niczej — prosto na spotkanie œciganych przez zajad³¹ z³ot¹ sforêpobratymców.Obie grupy czêœciowo rozbieg³y siê na boki, czêœciowo zderzy³y,wypadli w to wszystko z³oci.Ale Ambegen by³ ju¿ panem placu boju, odzyska³swoj¹ armiê, poszarpan¹, zmieszan¹, ale mia³ j¹ w rêku, trzyma³, niewypusz­cza³.¯o³nierze przebiegali wœród le¿¹cych na ziemi cia³, porywaliswoich rannych, ci¹gnêli ich, wlekli, os³aniani przez grupy i grupki jezdnych.Konni ³ucznicy pêdzili tu i tam, niszczyli drobne odpryski obu plemion,wywabiali za sob¹ w poœcig wiêksze grupy, nie puszczali do swojej piechoty!Linez i Ambegen odchodzili na po³udnie, krok za krokiem, opêdzaj¹c siêstrza³ami od tego, co zdo³a³o przenikn¹æ przez zaporê jazdy.Wreszcieprzenikliwy g³os œwistawki zosta³ powtórzony wielokrotnie — i to by³o has³o:„Odwrót!"Armektañskie wojsko wychodzi³o z bitwy, zostawiaj¹c, pogr¹¿one wprzedwieczornej szarówce, morduj¹ce siê nawzajem, wyniszczone wrogie gro­mady.Ambegen osi¹gn¹³ swój cel.Tereza spad³a z konia dopiero pó³ mili od pobojowiska.14.Tabory Lineza, zawezwane przez wys³anych goñców, wysz³y na spotkanie oddzia³Ã³w.Rannych u³o¿ono na wozach, otoczono opiek¹.By³y szarpie, by³a woda i wódka,by³y pledy do okrycia — by³o wszystko.Ambegen zakoñczy³ sw¹ kampaniê nieinaczej, ni¿ zacz¹³: rozumnie.Jeszcze wtedy, gdy s³a³ pierwszych pos³añców domagnata, przypomina³, ¿e po bitwie bêd¹ ranni.Rzecz tak bardzo oczywista, azarazem tak trudna do zapamiêtania przez dowódców, którzy œwietnie wiedzieli,jak zacz¹æ — ale nie myœleli o tym, co dalej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl