do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Du¿o namprzyjdzie z uprzedzenia przez Wroñskiego! Pó³ godziny wiêkszego strachu.Nibyco po­radz¹ przeciwko armii ch³opaczkowie majora? Napluj¹ na ni¹? A ty co, mo¿edo ambasady zadzwonisz? Pomyœl logi­cznie, kobieto! Te parê tysiêcy nie jesttego warte!- Dla ciebie parê tysiêcy, dla mnie ¿ycie.Nêdzny pê­tak.Leæ ju¿ lepiej dosracza.Roz³¹czy³a siê.Daniel bezradnie usiad³ na progu.Spostrzeg³, ¿e w rê­ku zosta³a mu koszula;zarzuci³ j¹ na ramiê.Z deszczu wybieg³a szara jaszczurka, zerknê³a na Redingai smyrgnê³a pod budynek.Przez chmury przebi³ siê ryk silników odrzutowca.Dla niej ¿ycie, dla mnie œmieræ, pomyœla³.Kariera ude­rzy³a jej do g³owy.Straci³a poczucie rzeczywistoœci.To jest dzicz i rz¹dz¹ w niej prawa dziczy.Wmoim kontra­kcie nie ma ani s³owa o podejmowaniu takiego ryzyka.Ka¿dy s¹dprzyzna mi racjê.Ju¿ wtedy na lotnisku powi­nienem by³ siê zorientowaæ.WAfryce trwa w³aœnie rok niespokojnego s³oñca.Leæmy do Wiednia.De la Croix!Przecie¿ poprze mnie, nienawidzi tego klimatu, tego miej­sca.— Czego?— Reding.Wiesz, ¿e Czerwony M'Ato idzie prosto na nas?— Taa, Voestleven ju¿ dzwoni³a.— Ch³opie, musimy st¹d spieprzaæ, póki jeszcze mo¿e­my!— Bo ja wiem.To ju¿ tej nocy.Zauwa¿y³eœ, ¿e wszyscy mieszkañcy wioski s¹ochrzczeni? Belloa, ten dziadyga, wspomina³ mi, ¿e.No tak, zapomnia³em: de la Croix jest monomaniak i obsesjonat; wiedzia³ by³Kilmouth, kogo naj¹æ.Ja to jeszcze najbardziej przypadkowo siê im trafi³em.Zdaje siê, ¿e mieli mniena liœcie, robi³em przecie¿ te eks­pertyzy dla KS i kierowa³em do nichochotników na „dru­g¹ turê".I co z tego mia³em? Wszystkiego parêset funtów.Trzeba by³o sezonu ogórkowego i stada dziennikarzy, ¿eby siê szanowne komisjeraczy³y zainteresowaæ; ale jak ju¿ siê zainteresowali, zamiast forsy pos³aliœledczych od ety­ki.Oczywiœcie, skoro krzycz¹, zaka¿my! Niech prywatny biznesdostanie wy³¹cznoœæ na kolejn¹ kurê znosz¹c¹ z³o­te jaja! Zabronili nazwierzêtach, teraz zabroni¹ na lu­dziach - to na kim, u licha, mamy prowadziæekspery­menty? Myœla³by kto, tru³em ich, czy co.Medycyna od lat grzebie wludzkim mózgu, schodz¹c coraz g³êbiej, w coraz ni¿sze struktury.Sprzêgami te¿przecie¿ nie ja zacz¹³em siê zajmowaæ; i nie mnie pierwszemu zdarzy³y siêwypad­ki, nie pierwszemu œmiertelne.No ale do placówek ba­dawczych prywatnychfirm nikt nie nasy³a komisji.Kto kiedy s³ysza³ o dziennikarzach wlaboratoriach korpora­cji, w Ameryce Po³udniowej czy tu, w Afryce? Cisza.Pó³roku póŸniej robi³em to samo u Meiznera i pies z kulaw¹ nog¹ nie zagl¹dn¹³.Lecz pech posiada nawyki seryjnego mordercy: Meizner pad³ i gdyby niepropozycja tej tym­czasowej przybudówki KS-u, uczy³bym znudzone pó³g³Ã³w­ki wjakiejœ zapad³ej dziurze w Walii.Daniel wywo³a³ z kolei Remuster Ltd., ale nikt nie od­biera³, tylko programsekretaryjny wyg³asza³ g³adkie for­mu³ki.Remuster to by³a ta podspó³ka KS,która oficjalnie zatrudnia³a Daniela.W kontrakcie by³a mowa, bardzoogólnikowo, o „zabezpieczeniu technicznej strony badañ terenowych".Taknaprawdê Reding odpowiada³ za trans­port, konserwacjê i ostateczne u¿ycieKS-owego intrenaka.Jak dot¹d, do takiego u¿ycia nie dosz³o.Z konserwa­cj¹ tote¿ by³ piæ na wodê, bo Danielowi nie udostêpniono nawet schematu budowyintrenaka.Reding mia³ tylko w odpowiedniej chwili nacisn¹æ spust i nadzorowaætrans­misjê.Nikt o tym nie mówi³ na g³os, ale rzecz ca³a by³a moc­no w¹tpliwa pod wzglêdemprawnym, zw³aszcza gdyby delikwent mia³ siê okazaæ obywatelem UE lub NAFTA -ato Danielowi przeznaczono rolê ostatniego wykonawcy, tego, którego by potempytano, dlaczego nie sprzeciwi³ siê poleceniom.Bogiem a prawd¹ mogli naj¹æ dotej roboty byle kogo, Reding im siê trafi³ za pó³ darmo w ramach przeceny, jegokwalifikacje stanowi³y niespodziewany bonus.Z pocz¹tku Daniel myœla³, ¿e bêdzie to nawet interesu­j¹ce; szczególniezafrapowa³ go ów wyekstrapo³owany z danych historycznych algorytm, tajemniczaregu³a nie­jasnych zale¿noœci, która objawi³a siê by³a anonimowym analitykomKilmoutha z tak¹ wyrazistoœci¹, ¿e zaanga¿o­wano niema³e przecie¿ fundusze wprojekt w ca³oœci opar­ty na przewidywaniach.I bez w¹tpienia by³o coœ narze­czy.Dotychczas grupa Voestleven sprawdzi³a osiemnaœcie lokacjiczasowo-przestrzennych i przynajmniej w po³owie przypadków wszystkiezaobserwowane fakty zdawa³y siê potwierdzaæ Kilmouthow¹ teoriê.¯e nie udawa³osiê wprowadziæ planu w ¿ycie, to inna rzecz, parê razy ledwo uszli ca³o,pos¹dzeni o próbê zamachu na œwiêtego.Plan by³ o tyle trudny do wykonania, ¿ewskazywane przez zgrubne koordynaty osoby zdecydowanie nie nale¿a³y dokategorii zawsze ³asych na ³atwy zarobek oportunistów, którzy bez oporówzgodziliby siê na propozycjê Yoestleven, popart¹ odpowiednio wysok¹ sum¹.Alternatywê sta­nowi³o brutalne porwanie i Voestleven, trawiona gor¹czk¹frustracji, najwyraŸniej coraz bardziej przychyla³a siê do tej opcji.Czyta³ historyczne analizy, te dane wejœciowe.Obja­wienia najczêœciej mia³ymiejsce na wsi lub w ma³ych miejscowoœciach, prawie nigdy w metropoliach.Doznawa­li objawieñ ludzie ju¿ wierz¹cy i przewa¿nie m³odzi, czê­stokroædzieci.Przewagê mia³y kobiety.Objawia³ siê Je­zus, Matka Boska, œwiêci,anio³owie.Za pierwszym razem nigdy w miejscach publicznych.Preferowan¹ porêstano­wi³ œwit; tak¿e po³udnie.Porê roku - wiosna.Istnia³a ko­relacjapomiêdzy wiekiem teofantów a prawdopodobieñ­stwem grupowoœci objawieñ.WyraŸniedyskryminowan¹ pod tym wzglêdem warstwê spo³eczn¹ stanowi³a inteli­gencja.Coœ siê porusza³o za grubymi firanami d¿d¿u.Wsta³ zaciekawiony.WielkaMurzynka pracowa³a rytmicznie w mêtnych strugach ciep³ej wody.Co ona tam robi?Po­st¹pi³ naprzód os³aniaj¹c oczy.Kopa³a œwie¿e groby.Doj­rza³a go,wyprostowa³a siê, uœmiechnê³a zapraszaj¹co.- Akurat.! - zazgrzyta³ zêbami.Pobieg³ do leprozorium.Torbê mia³ prawie spakowan¹, zosta³o parê rzeczywrzuciæ.De la Croix coœ czyta³ i tylko zerkn¹³ przez ramiê.Kontener zintrenakiem sta³ w k¹­cie.Proszê bardzo, nie jestem z³odziejem.Przecie¿pora­dz¹ sobie beze mnie.Z torb¹ na ramieniu pogna³ za kaplicê.Pod ruinami koñczy³ siê prosty dojazd odwioski; tu, pod wiat¹, sta³y samochody: rdzewiej¹cy minivan i landcruiser zbebecha­mi na wierzchu.Landrovera i jeepa brakowa³o.Daniel zajrza³ dominivana.Kluczyki, oczywiœcie, w stacyjce — takie tu panowa³y zwyczaje.Wsiad³.Benzyna — trzy czwarte.Okay.Zapali³.Us³ysza³ równy warkot silnika iod razu siê uspokoi³.Dobrze.(Odetchn¹³ g³êboko) [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl