Clive Barker We wlasnym ciele (6)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mo�na go by�o rozpozna� nawet w mroku celi.Krew.Nawet w najlepiej prowadzonych wi�zieniach bójka mo�e wybuchn�� - i wybucha -bez ostrze�enia.Stosunki mi�dzy dwoma wi�niami, zamkni�tymi na ograniczonejprzestrzeni przez szesna�cie z ka�dych dwudziestu czterech godzin, zawszepozostaj� do pewnego stopnia tajemnic�.Lecz, i wiedzieli o tym zarównowi�niowie, jak i stra�nicy, mi�dzy Lowellem i Naylerem nie by�o sporów, a nimrozleg� si� krzyk, w ich celi panowa�a cisza- �adnej k�ótni, �adnych podniesionych g�osów.Co mog�o sk�oni� Naylera, bynagle zaatakowa� i po prostu zaszlachtowa� Lowella, a potem zada� sobie�miertelne rany, sta�o si� przedmiotem dyskusji zarówno w jadalni, jak i naspacemiaku.Najpierw zadawano sobie pytanie dlaczego, lecz pó�niej wypar�o jepytanie jak? Plotki infor�muj�ce, jak po wszystkim wygl�da�o cia�o Lowella,przekracza�y granice wyobra�ni; szokowa�y nawet m�czyzn, przywyk�ych donag�ych wybuchów gwa�tu.Lowell nie by� postaci� popularn�, ten oszust zbytcz�sto popisywa� si� sw� si��, ale nigdy nie zrobi� niczego, co mog�obyusprawiedliwi� to, co go spotka�o.Jego cia�o zosta�o po prostu wypatroszone,wy�upiono mu oczy i wyrwano genitalia.Nayler, jedyny, który móg� tego dokona�,rozszarpa� sobie brzuch.Le�a� teraz na oddziale intensywnej opieki medycznej;pro�gnozy nie by�y optymistyczne.Wi�zienie ogarn�a taka fala plotek i oburzenia, �e Cleve'owi �atwo by�o zej��ludziom z oczu na ca�y nast�pny dzie�.On tak�e mia� co� do powiedzenia, alekto mia�by mu uwierzy�? Ledwo sam sobie wierzy�.Tak naprawd�, w ci�gu ca�egodnia - kiedy od czasu do czasu wraca�y do niego migawki z tego, co zdarzy�o si�w nocy -Cleve zapytywa� sam siebie, czy przypadkiem jednak nie oszala�.Alenormalno�� to poj�cie wzgl�dne, prawda? szale�stwo jednego cz�o�wieka mo�e by�rodkiem, prowadz�cym innego do celu.Jedno w ka�dym razie Cleve wiedzia� napewno: widzia� transformacj� Billy'ego Taita.Trzyma� si� tej pewno�ci z si��zrodzon� z rozpaczy.Gdyby przesta� wierzy� �wiadectwu w�asnych oczu, straci�byostat�ni� sw� ochron� przed ciemno�ci�.Po �a�ni i �niadaniu wszystkich wi�niów skierowano z powrotem do cel; praca,spacery - i w ogóle wszystko, co powodowa�o, �e wi�niowie musieli przechodzi�korytarzem zosta�o odwo�ane, gdy cel� Lowella najpierw badano i fotografowa�no,a pó�niej myto.Billy zjad� �niadanie, a pó�niej przespa� calutki ranek; spa�tak g��boko, �e bardziej przypomina�o to �mier� ni� sen.Kiedy obudzi� si� naobiad, by� tak szczery i radosny, jakim Cleve nie widzia� go od tygodni.Opowiada� co� weso�o sprawiaj�c wra�e-nie jakby nie by� �wiadomy tego, co sta�o si� noc�.Po po�udniu Clevezdecydowa� si� powiedzie� mu prawd�.- Zabi�e� Lowella - stwierdzi�.Nie mia� po co udawa� niewiedzy;je�li nawet ch�opak nie pami�ta� jeszcze tego, co zrobi�, to z pewno��ci� sobieprzypomni.A gdy ju� sobie przypomni, to jak d�ugo potrwa nim u�wiadomi sobie,�e Cleve obserwowa� jego przemian�? Lepiej wyzna� prawd� od razu.- Widzia�em, jak si� zmieniasz.Najwyra�niej nie zrobi� na Billyrn wielkiego wra�enia.- Tak.Zabi�em Lowella.Dziwisz si�? - To pytanie, które samo wywo�ywa�o setkiinnych pyta�, zadane zosta�o lekko, jakby odpo�wied� nikogo nie interesowa�a.- Co si� z tob� sta�o? - pyta� dalej Cleve.- Widzia�em, ci�.tam.- doda�,przera�ony samym wspomnieniem, wskazuj�c na doln� prycz�.- Nie by�e�cz�owiekiem.- Nie chcia�em, �eby� si� o tym dowiedzia�.Da�em ci pastylki, prawda? Niepowiniene� mnie szpiegowa�.- Poprzedniej nocy - mówi� Cleve - te� nie spa�em.Billy mrugn�� oczami jakoszo�omiony ptak, g�ow� mia� lekko przekrzywion�.- Jeste� durniem - powiedzia�.- Jakim ty jeste� durniem!- Czy ci si� to podoba, czy nie, ta ca�a sprawa dotyczy tak�e i mnie, wiesz?Mam sny.- Tak? - blade czo�o przeci�a zmarszczka.- Tak.�nisz miasto, prawda?- Co to za miejsce, Billy?- Przeczyta�em kiedy� co� takiego: �Umarli maj� swoje drogi".Znasz to? No,wi�c.oni te� mieszkaj� w miastach.- Umarli? Masz na my�li jakie� miasteczko duchów?- Nigdy nie chcia�em, �eby� si� w to wpl�ta�.By�e� dla mnie lepszy ni�wszyscy.Przecie� uprzedzi�em ci�, �e mam tu interes do za�atwienia.- Z Taitem?- Zgadza si�.Cleve mia� ochot� si� roze�mia�.Ca�a ta opowie�� - miasteczko umar�ych? -wydawa�o si� stekiem bzdur.A jednak jego zmordo�wany umys� nie podsun�� mu anijednego bardziej prawdopodobnego wyja�nienia.- Dziadek zabi� swoje dzieci - mówi� Billy - poniewa� nie chcia�, byodziedziczy�o to po nim nast�pne pokolenie.Pó�no si� o wszyst�kim dowiedzia�,wiesz? Zorientowa� si�, �e ró�ni si� od zwyk�ych ludzi dopiero wtedy, kiedymia� ju� �on� i dzieci.By� inny.Ale nie chcia� tego, co mu da� los i niechcia�, by jego dzieci i wnuki mia�y t� sam� moc.Zabi�by si� i sko�czy� ca��spraw�, ale mojej matce uda�o si� uciec.Nim zd��y� j� odnale�� i zabi�, zosta�aresztowany.-1 powieszony.I pogrzebany.Znikn��.- Powieszony, pogrzebany, nie znikn��.Nikt nie znika, Cleve.Nigdy.- Przyszed�e� tu, �eby go odszuka�?- Nie tylko.Chcia�em, �eby mi pomóg�.Kiedy mia�em dziesi�� lat zorientowa�emsi�, co potrafi�.Nie ca�kiem �wiadomie, ale mia��em talent.I ba�em si�.Oczywi�cie, �e si� ba�em, to by�o dla mnie co� nieznanego, co� strasznego.- Ta przemiana.umia�e� to robi�?- Nie.Tylko wiedzia�em, �e mog�.Jestem tu, �eby dziadek mnie nauczy�.�ebypokaza� mi jak.Nawet teraz.- Billy spojrza� na swe chude ramiona -.kiedy on mnie uczy.ból jest niemal nie do zniesienia.- To po co to robisz?Ch�opiec spojrza� na Cleve'a, zdumiony.- �eby nie by� sob�; by sta� si� mg�� i cieniem.By zosta� kim� strasznym.-Wydawa� si� by� szczerze zdziwiony jego niedomy�lno�ci�.� A ty by� tego niezrobi�?Cleve potrz�sn�� g�ow�.- To, czym sta�e� si� zesz�ej nocy, by�o potworne.Billy przytakn�� mu wmilczeniu.- Dziadek te� tak my�la�.Podczas procesu nazwa� si� odmie�cem.Oczywi�cie niewiedzieli, o czym mówi, ale tak w�a�nie powiedzia�.Wsta� i powiedzia�: , Jestem pomiotem Szatana" - Billy u�miechn�� si� do tejmy�li - �Jestem pomiotem Szatana, na mi�o�� bosk� powie�cie mnie i pogrzebcie!"Teraz zmieni� zdanie.Nasza era jest stara i zm�czona; potrzeba jej nowychplemion.- Spojrza� przenikli�wie na Cleve'a.� Nie bój si�, nie skrzywdz� ci�,je�li nie b�dziesz chlapa� j�zykiem.Nie zrobisz tego, prawda?- A co móg�bym powiedzie�, �eby nie wyj�� na szale�ca? - g�os Cleve'a by��agodny.- Nie, nie b�d� chlapa� j�zykiem.- To dobrze.Za jaki� czas wyjd� st�d, a potem ty wyjdziesz.I b�dziesz móg�zapomnie�.- Bardzo w to w�tpi�.- Kiedy ju� odejd�, nie b�dziesz nawet �ni�.Dzielisz moje sny tylko dlatego,�e sam masz s�aby talent.Uwierz mi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

Linki