do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–Snajper Dwa-Dwa na pozycji – zameldował Clarkowi.–Doskonale, melduj, gdyby coś się działo – powiedział Clark, unosząc głowę.– Al? Stanley miał ponurą minę.– Cholernie dużo broni i cholernie dużo dzieciaków.–Tak, wiem.Powinniśmy jeszcze czegoś spróbować? Stanley pokręcił głową.– Planjest dobry.Gdybyśmy spróbowali czegoś na zewnątrz, mieliby za duże pole manewru.Poza tym,w zamku będą się czuli bezpieczniej.Nie, Peter i Ding opracowali dobry plan, tyle że nie istniejecoś takiego jak plan doskonały.* * *Zgasły wszystkie latarnie na parkingu.Ciężarówka, również bez świateł, zatrzymała się w wyznaczonym miejscu.Chavez i jego ludzie wyskoczyli na zewnątrz.Dziesięć sekund później wylądował Night Hawk.Wirnik cały czas obracał się z dużą prędkością.Otworzyły się boczne drzwi i strzelcy weszli na pokład, siadając na podłodze.Sierżant Nance zamknął jedne drzwi, potem drugie.–Wszyscy na pokładzie, pułkowniku.Malloy bez słowa przesunął dźwignię skoku i śmigłowiec wspiął się w niebo.Pilot bardzouważał na słupy latarni – gdyby o któryś zawadził, cała operacja wzięłaby w łeb.Po chwili był już nad nimi i położył maszynę w skręt, kierując się z powrotem do parku.–Wyłącz światła antykolizyjne – polecił Malloy porucznikowi Harrisonowi.–Światła wyłączone – zameldował drugi pilot.–Gotowi? – spytał Ding swoich ludzi.–Jeszcze jak – odpowiedział Mike Pierce.Pieprzeni mordercy.Tego już nie dodał, ale nikt na pokładzie nie myślał inaczej.Broń mieli przymocowaną do zaczepów na piersi, a na rękach rękawiczki do zjazdu po linie.Trzech z nich poprawiało je sobie w tej chwili, co było oznaką napięcia.Na wszystkich twarzach malowała się zaciętość.* * *–Gdzie jest samolot? – spytał Jedynka.–Powinien lądować za godzinę i dziesięć minut – odpowiedział doktor Bellow.– Kiedy mamy podstawić autobus?–Dokładnie na czterdzieści minut przed lądowaniem.A zaraz po wylądowaniu niech się biorą za uzupełnienie paliwa.Wejdziemy na pokład w trakcie tankowania.–Dokąd polecicie? – spytał następnie doktor Bellow.–Powiemy pilotowi, kiedy wejdziemy na pokład.–W porządku, autobus jest już w drodze.Będzie tu za jakieś piętnaście minut.Dokąd dokładnie ma podjechać?–Prosto do zamku, obok Nurkującego Bombowca.–W porządku, powiem im – obiecał doktor Bellow.–Merci.– Połączenie zostało przerwane.–Sprytnie – zauważył Noonan.– Cały czas będą mieli autobus w polu widzenia dwóch kamer, więc nie moglibyśmy wykorzystać go jako osłony dla naszych ludzi.– Ale gówno im to pomoże, pomyślał, nie wypowiadając tego głośno.–Niedźwiedź, tu Tęcza Sześć.– Clark wywołał Malloya przez radio.–Tu Niedźwiedź, słyszę cię, Tęcza Sześć, odbiór.–Zaczynamy za pięć minut.–Zrozumiałem, za pięć minut.* * *Malloy odwrócił się do tyłu.Chavez wszystko słyszał i teraz skinął głową, unosząc dłoń z rozcapierzonymi palcami.–Tęcza, tu Sześć.Przygotować się, powtarzam, przygotować się.Zaczynamy za pięćminut.* * *W podziemiach Peter Covington prowadził trojkę swoich ludzi na wschód, w kierunku zamkowych schodów, podczas gdy inżynier kolejno wyłączał kamery obserwacyjne.Specjalista od materiałów wybuchowych umieścił niewielki ładunek na drzwiach przeciwpożarowych, za którymi zaczynały się schody i skinął głową w stronę dowódcy.–Pierwszy Zespół gotowy.–Snajper Dwa-Jeden gotów.Na celu – powiedział Johnston.–Snajper Dwa-Dwa gotów, ale brak celów w polu widzenia – poinformował Weber Clarka.* * *–Trójka, tu Jedynka – rozległo się w głośniku, przez który w rezerwowej dyspozytorni podsłuchiwano rozmowy radiowe terrorystów.–Tak, Jedynka? – zgłosił się terrorysta, trzymający straż na dachu zamku.–Dzieje się coś?–Nie, policjanci są tam, gdzie byli.Śmigłowiec gdzieś się tu kręci, ale nie robi nic szczególnego.–Autobus powinien tu być za piętnaście minut.Uważaj.–Będę uważał – obiecał Trójka.* * *–W porządku – powiedział Noonan.– Mamy jakąś prawidłowość.Jedynka wywołuje Trójkę mniej więcej co piętnaście minut.Nigdy nie więcej niż osiemnaście i nie mniej niż dwanaście.Czyli…–Tak.– Clark skinął głową.– Nie ma co czekać, prawda?–Też tak uważam – powiedział Stanley.–Tęcza, tu Sześć.Wykonać, powtarzam, wykonać!* * *Na pokładzie Night Hawka sierżant Nance otworzył drzwi po obu stronach.Uniesionym kciukiem dał znać strzelcom, którzy odpowiedzieli tym samym gestem, umocowawszy liny do pierścieni przy pasach.Wszyscy ustawili się tyłem do drzwi, na palcach, tak, że plecy wystawały im poza śmigłowiec.–Sierżancie Nance, dam znać, kiedy będziemy na miejscu.–Tak jest, sir.– Nance stał skulony na pustym teraz środku kabiny pasażerskiej, wyciągnąwszy ręce do ludzi po obu stronach.* * *–Andrč, idź na dół i rozejrzyj się po dziedzińcu – rozkazał Renč.Andrč ruszyłnatychmiast, trzymając Uzi w obu rękach.* * *–Ktoś właśnie wyszedł – powiedział Noonan.–Tęcza, tu Sześć, jeden osobnik wyszedł z dyspozytorni.* * *Ośmiu, pomyślał Chavez.Ośmiu osobników do zdjęcia.Pozostałymi dwoma zajmą się strzelcy wyborowi.* * *Ostatnie dwieście metrów było najtrudniejsze.Malloy ujął obydwoma rękami drążek sterowy.Robił to wprawdzie wiele razy na ćwiczeniach, ale teraz to nie ćwiczenia… W porządku… Opuścił nos maszyny, nadlatując nad zamek.Night Hawk bez świateł antykolizyjnych był tylko cieniem, nieco ciemniejszym niż noc.Co więcej, cztery łopaty wirnika głównego robiły hałas, którego kierunku nie sposób było określić.Ktoś mógł go usłyszeć, ale zlokalizowanie źródła hałasu było trudne, a Malloy potrzebował jeszcze tylko kilku sekund* * *–Snajper Dwa-Jeden, uwaga.–Snajper Dwa-Jeden, na celu – odpowiedział Johnston.Uregulował oddech i przesunął trochę łokcie, tak, żeby tylko kości, a nie mięśnie miały kontakt z matą.W oddaniu celnego strzału mogła przeszkodzić nawet krew, pulsująca w żyłach.Krzyż celownika ustawił tuż nad uchem terrorysty.– Na celu – powtórzył.–Ognia – usłyszał w słuchawce.Pożegnaj się, stary, powiedział w myślach i delikatnie ściągnął spust.Z lufy wyskoczyłdługi, biały jęzor ognia.Błysk oślepił go, ale tylko na ułamek sekundy.Odzyskał zdolność widzenia w samą porę, żeby zobaczyć, jak jego pocisk trafia w cel [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl