do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Góra zniszczy³a znaczneobszary dna morskiego Europy, zg³adzi³a wiele ¿yj¹cych tam gatunków, co doktórych mieliœmy swoje plany.Obali³a nawet Monolit! Kto wie, czy nie uleg³uszkodzeniu, czy sprawne s¹ nadal jego programy.Twórcy Monolitu nie byli wstanie przewidzieæ wszystkiego.Zreszt¹ jest to niemo¿liwe w nieomalnieskoñczonym Wszechœwiecie, w którym przypadek tak¿e potrafi zrujnowaænajbardziej precyzyjne plany.– To prawda… W odniesieniu zarówno do ludzi, jak i do Monolitów.– We trójkê staniemy siê administratorami nieprzewidywalnego i stra¿nikami tegoœwiata.Spotka³eœ ju¿ P³aziñców, poznasz jeszcze uzbrojonych w krzemowepancerze Szperaczy z magmowych rzek i P³ywaków uprawiaj¹cych morza.Naszymzadaniem jest pomóc im w odnalezieniu w³aœciwej drogi rozwoju – jeœli nie tu,to gdzie indziej.– A co z ludŸmi?– Kiedyœ mnie kusi³o, by zaj¹æ siê ludzkimi sprawami, ale obowi¹zuje mniezakaz.Ten sam, który zabrania ludziom ingerowaæ w sprawy Europy.– Zdaje siê, ¿e nie przestrzegaliœmy go œciœle.– Ale dostatecznie.Tymczasem mamy mnóstwo pracy, nim skoñczy siê krótkieeuropejskie lato i znów nadejdzie d³uga zima.– Ile zosta³o nam czasu?– Niezbyt du¿o… Jakieœ tysi¹c lat.I nie wolno nam zapomnieæ o mieszkañcachJowisza!300160.O pó³nocy na PlacuPrzez tysi¹c lat samotny gmach wznosz¹cy siê dumnie nad lasami CentralnegoManhattanu zmieni³ siê tylko nieznacznie.By³ czêœci¹ historii i chroniono go zczci¹.Jak wszystkie historyczne pomniki zosta³ pokryty mikronow¹ warstw¹diamentowej b³ony, która uczyni³a go w³aœciwie nieczu³ym na skutki up³ywuczasu.Uczestnikom pierwszej sesji Zgromadzenia Ogólnego, trwaj¹cej w nowym gmachu,jego obecny widok z pewnoœci¹ nie pozwoli³by siê domyœliæ, ¿e od tamtej poryminê³o ponad dziewiêæ stuleci.Zdziwi³by ich natomiast widok g³adkiej, czarnejp³yty ustawionej pionowo na Placu – bêd¹cej odwzorowaniem kszta³tu samegogmachu ONZ.Gdyby spróbowali – jak wszyscy przybysze – dotkn¹æ Monolitu,poczuliby pod palcami niezwyk³¹ g³adkoœæ hebanowej powierzchni.Zdziwiliby siê jeszcze bardziej – kto wie, czy nawet nie przestraszyli? –zmianami, które zasz³y na niebie…Ostatni turysta odjecha³ przed godzin¹ i Plac by³ zupe³nie pusty.Nabezchmurnym niebie œwieci³o kilka jaœniejszych gwiazd; reszta pozostawa³aniewidoczna w blasku maleñkiego s³oñca jarz¹cego siê o pó³nocy.Œwiat³o Lucyfera obmywa³o czarne szyby antycznego budynku i za³amywa³o siêw w¹skiej srebrzystej têczy, spinaj¹cej po³udniowy niebosk³on.Wzd³u¿ i wokó³têczy porusza³y siê inne œwiat³a – transportowano ludzi i towary miêdzyœwiatami Uk³adu S³onecznego i jego dwiema gwiazdami.Jeœli wytê¿y³o siê wzrok, stawa³a siê widoczna cienka niæ Wie¿y Panamskiej –jednej z szeœciu diamentowych pêpowin ³¹cz¹cych Ziemiê z jej rozbieganymidzieæmi – strzelaj¹cej nad równikiem dwadzieœcia szeœæ tysiêcy kilometrów wzwy¿i ³¹cz¹cej siê tam z Pierœcieniem Okalaj¹cym Œwiat.Nagle Lucyfer zacz¹³ przygasaæ, znika³ niemal tak szybko, jak powstawa³.Naniebie znów zagoœci³a noc, której ludzie nie znali od trzydziestu pokoleñ.Powróci³y z wygnania gwiazdy.Monolit obudzi³ siê po raz drugi od czterech milionów lat.PodziêkowaniaSk³adam wyrazy wdziêcznoœci zw³aszcza Larry'emu Sessionsowi i Gerry'emuSnyderowi za udostêpnienie mi pozycji komety Halleya podczas jej nastêpnegoprzelotu.Obaj panowie nie ponosz¹ ¿adnej odpowiedzialnoœci za orbitalneperturbacje, które wprowadzi³em do tej ksi¹¿ki.Jestem wielce zobowi¹zany Melvinowi Rossowi z Narodowego Laboratorium im.Lawrence'a Livermore'a za jego zaskakuj¹c¹ koncepcjê diamentowych j¹dergazowych olbrzymów, a tak¿e za przys³anie mi egzemplarzy historycznego (mamnadziejê) artyku³u na ten temat.Ufam, ¿e mój stary przyjaciel doktor Luis Alvarez ucieszy³ siê moj¹ szalon¹ekstrapolacj¹ jego badañ, i dziêkujê za pomoc oraz inspiracjê, których mi nieszczêdzi³ przez ostatnie trzydzieœci lat.Specjalne podziêkowania jestem winien Gentry'emu Lee z NASA, wspó³autorowiKo³yski, który w³asnorêcznie przeniós³ z Los Angeles do Kolombo lap-topKaypro 2000.Dziêki temu urz¹dzeniu mog³em pisaæ sw¹ ksi¹¿kê w przeró¿nychegzotycznych miejscach i – co wa¿niejsze – odciêtych od œwiata.Podrozdzia³y: 5, 58 i 59 s¹ czêœciowo oparte na materiale z Odyseikosmicznej 2010 (jeœli to plagiat, przepraszam samego siebie) [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl