do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MacGillivray kazał jej się trzymać z daleka od pola bitwy; nie wyraził jednak wprost zakazu znalezienia lepszego stanowiska.Uczyniwszy w myśli to małe rozróżnienie, podciągnęła się na siodło i puściła siwka krótkim galopem, kierując się na wzniesienie nad drogą wiodącą na wrzosowisko.Klany zostały wprost porażone przez artylerię Cumberlanda.Po raz pierwszy walczący zetknęli się bezpośrednio z angielskimi kanonierami.Pod Prestonpans pokonali nieprzyjaciela przez zaskoczenie, a pod Falkirk armaty Anglików ugrzęzły w bagnie i zostały porzucone przez żołnierzy Mawleya uciekających z pola.Pod Culloden działa wtoczono na wrzosowisko jeszcze przed nadejściem ludzi, a obsługiwali je oficerowie znający swoje rzemiosło.Salwa za salwą armaty były ładowane i odpalane z idealną precyzją, najpierw w grupę rozstawionych byle jak dział jakobitów, które salwa zrzuciła z lawet i wysadziła w powietrze w ciągu pierwszych dziesięciu minut.Następnie kąt nachylenia zmieniono i wielkie czarne lufy wycelowano w przednią linię jakobitów.Wrzask, który Anne usłyszała, to nie były okrzyki klanowe, tak krzyczeli rozdzierani na strzępy kulami.Książę, zaskoczony tym, że jego własna pozycja znalazła się pod ostrzałem artyleryjskim, był zmuszony się cofnąć.Nie wydał na czas wodzom rozkazu rozpuszczenia szyków.Zanim to zrobił, angielscy kanonierzy przestawili się na kartacze - setki malutkich śmiercionośnych kulek upakowanych w eksplodującą skorupę, która rozpryskiwała się po polu jak grad, przed którym nie było obrony innej niż ciało żołnierza w pierwszym szeregu.Lord George, rozwścieczony niekompetencją księcia, dał swoim ludziom sygnał do szarży, nie czekając na królewski rozkaz.W jego ślady poszli Lochiel i lord Drummond, a kolejne komendy rozchodziły się falą wzdłuż linii wojsk.Ostatnimi, do których dotarło, że szarża się rozpoczęła, byli MacDonaldowie, mający też największy dystans do przebycia; każdy krok pokonywali pod powtarzającymi się salwami z muszkietów wystrzelanymi z jakby nieruchomej ściany czerwonych mundurów.Ludzie z klanu Chattan nacierali na łeb na szyję na pierwsze szeregi Cumberlanda.Pod wodzą MacGillivraya, skręcili, by uniknąć mokradła i błota w pobliżu środka pola, aż znaleźli się, biegnąc ramię przy ramieniu, obok Cameronów.Oni pierwsi dotarli do linii wojsk rządowych, rozpraszając przerażonych żołnierzy samym impetem swej furii.Lochiel upadł, mając kostki nóg strzaskane kartaczem, ale jego bracia Alexander i Archibald ponieśli dalej cały gniew klanu, siekąc i wyrąbując sobie drogę przez szeregi piechoty, wycinając taką głęboką i krwawą wyrwę wśród wojsk rządowych, że nieświadomie odsłonili własne skrzydła na ogień oddziałów, między które się wdarli.Ujęci w śmiertelny krzyżowy ogień, nie mieli innego wyboru, jak tylko wycofać się i czekać na wsparcie ze strony innych klanów, lecz żaden z nich nie znajdował się na tyle blisko, żeby im przyjść z pomocą.Lord George Murray zaatakował linię wroga po prawej, gdzie rozpętała się walka tak zajadła, że jego ludzie musieli się wspinać na swoich poległych towarzyszy, by dosięgnąć żołnierzy angielskich.Oddziały Cumberlanda nie przerywały stałego, precyzyjnego porządku: ładuj, pal, ładuj; nawet nie potrzebowały celować do gęsto stłoczonej masy górali w kiltach.Tych, którzy przeżyli salwy kartaczy i palbę z muszkietów, dosięgały bagnety z hartowanej stali, wbijane przez zdało się nieruchomą ścianę zdyscyplinowanej piechoty.Rozczarowani tym, że czerwone kubraki nie chciały zawrócić i uciec, jak to zrobiły poprzednio, oburzeni śmiertelnym żniwem we własnych szeregach, jakobici zaczęli się cofać.Cumberland obserwował to z uśmiechem triumfu i skinął na ludzi z drugiej linii, którzy ruszyli naprzód, świeży i wypoczęci, gotowi ulżyć nadwerężonym przednim szeregom.Lord George, widząc na pozycjach strzeleckich tę nową barierę z piechurów, głęboką na sześć kroków, ocenił, że atak nie ma szans powodzenia i wy wrzeszczał rozkaz odwrotu.I wtedy właśnie zobaczył, ku wielkiemu przerażeniu, że kamienne murki, na których rozebranie nie uzyskał zgody księcia, są teraz obstawione ludźmi Cumberlanda, wyborowymi strzelcami, którzy podparli muszkiety na górnych kamieniach i wybrali sobie jako bezbronny cel nieosłonięte plecy wycofujących się górali.Oślepieni przez deszcz, dym i zamęt, górale torowali sobie drogę powrotną przez pole zasłane poległymi i konającymi.Podczas szalonego natarcia MacGillivray stracił z oczu Jamiego i Robbiego Farquharsonów, ale teraz dojrzał ich, leżących razem w plątaninie skrwawionych ramion i nóg jednego zastrzelonego przy próbie odciągnięcia drugiego w bezpieczne miejsce.Eneasz znajdował się obok MacGillivraya.Na widok swych poległych braci odwrócił się i wzniósł pałasz, wykrzykując obelgi pod adresem Anglików.Dwie, trzy, pięć kul plasnęło go w pierś, w brzuch, w ramiona, kiedy wciąż nacierał na linie rządowe, odrąbując pałasz wraz z dłońmi pierwszemu żołnierzowi, który stanął mu naprzeciw, rozszczepiając czaszkę następnemu, a na koniec padając bez życia pod ciosami bagnetów tuzina piechurów.Właśnie wtedy, gdy zdawało się, że chociaż część górali mogłoby wycofać się bezpiecznie, Cumberland pchnął do bitwy jazdę, w liczbie pięciuset jeźdźców.Byli to ci sami dragoni, którzy uciekli pod Prestonpans i później pod Falkirk, a teraz, na widok górali okaleczonych i bezbronnych, znaleźli szczególną uciechę w ściganiu i zabijaniu nawet tych, którzy rzucili broń i poddali się, podnosząc ręce.Siekący ulewny deszcz nie pozwalał, by dym się rozwiał.Powietrze było nasycone siarką.Lord George, ranny w kilku miejscach, z twarzą zalaną krwią, zobaczył, że otwiera się dla nich tylko jedna droga ucieczki i krzyknął na swoich ludzi, by zbili się razem i uciekali drogą przez wrzosowisko.Sztandar księcia już został opuszczony.Nie było widać królewskiej postaci na białym wierzchowcu i tuż po ruszeniu kawalerii do ataku, wzniesienie zostało przez nią stratowane.Cameronom i MacKintoshom, z których i jedni, i drudzy stracili w rzezi połowę swoich ludzi, przypadło osłaniać odwrót [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl