do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.4Dziewczyna z kasy pobliskiego kina znała go z widzenia.Odfajkowała go sobie w myśli, kiedy dokuśtykał na koniec kolejki i jego bilet wyskakiwał już z automatu, zanim zdążył o niego poprosić.Bilet na najtańsze miejsce, jak zwykle.Przyjął to z ulgą.Rzadko się teraz odzywał, świadom piskliwej niedojrzałości swego głosu.Niektóre cechy swojej ułomności udawało mu się maskować.Naturalnie nie należał do nich wzrost.Przestał rosnąć w wieku lat dwunastu, kiedy mierzył zaledwie pięć stóp.Ale rok temu ulitowała się nad nim jakaś staruszka; była kiedyś wykwalifikowaną szwaczką i pracowała w wysokiej klasy zakładach krawieckich.Wyjęła dawno nie używane igły i przerobiła mu kurtkę, którą sobie kupił, wszywając w ramiona watowane poduszki i zgrabnie wyrównując krzywiznę pleców, tak że od pasa w górę wyglądał w miarę normalnie.But z krótszej nogi miał podwyższony obcas.Nie zapobiegało to utykaniu, bo trochę powłóczył nogą, ale poprawiło postawę i zdawało się łagodzić nieustanny ból mięśni krzyża.Kurtka noszona niemal co dzień przez okrągły rok była już bardzo zniszczona, staruszka zaś umarła.Starał się o tym nie myśleć.Szedł przez hol, pragnąc jak najszybciej znaleźć się pod osłoną przyjaznego mroku zalegającego widownię.Wśród afiszy rozwieszonych na ścianach dostrzegł repertuar na następny tydzień – ten sam film, co dziś, na wyraźne życzenie publiczności.Gdy przy zapalonych górnych światłach i na wiele minut przed rozpoczęciem seansu szedł, utykając, w kierunku podstawy gigantycznego ekranu, czuł na sobie zaciekawione spojrzenia wielu ludzi.Starał się nie zwracać na to uwagi.Środkowe miejsca przednich rzędów okupowane były przez nastolatków.Skręcił w boczne przejście i doszedł do wolnego fotela na samym skraju.Obraz oglądany pod tak ostrym kątem był poważnie zniekształcony, ale lepsze to od wątpliwej przyjemności potykania się o nogi innych ludzi, a może nawet następowania im na buty niepełnosprawną, krótszą nogą.Usiadł i spojrzał na pusty ekran.Jego umysł wypełnił się, jak zawsze w takich momentach, wyimaginowanymi obrazami.Sama atmosfera kina zdawała się tak na niego działać, jeszcze przed rozpoczęciem projekcji.Strzępy rozmów, obrazy, nastrój podniecenia lub przygnębienia, nic z tego nie umykało jego wyostrzonej uwadze, przynosząc poczucie napiętej ekscytacji.Pewne partie materiału składające się na tę rewię wyobraźni mogły zaskakiwać swoją obcością, ale zawsze zakładał, że to otoczenie prowokuje napływ dawno zapomnianych wspomnień.Obejrzał tu już setki filmów, to one musiały stanowić źródło wizji kłębiących się w jego głowie.Chociaż.Nie, to nie było jednak zbyt przekonujące wyjaśnienie.Miejsce po przekątnej, w pierwszym rzędzie sektora, w którym siedział Howson, zajął mężczyzna w brązowym ubraniu.Rzuciwszy płaszcz na sąsiedni fotel, podciągnął rękaw marynarki, spojrzał na zegarek i zwrócił głowę w kierunku ekranu.To, albo fakt, że był dobrze ubrany i sądząc z powierzchowności powinien był siedzieć na droższym miejscu, a może coś niedostępnego świadomości, ściągnęło nań uwagę Howsona.Nie wiedział dlaczego, ale był pewien, że mężczyzna w brązowym ubraniu nie zerkał na zegarek, żeby się upewnić ile czasu pozostało do rozpoczęcia seansu.Ten człowiek.ten człowiek nie zdradzał zdenerwowania w pełnym tego słowa znaczeniu, ale znajdował się na pograniczu czegoś, co nie było podnieceniem wynikającym z oczekiwania na dobry film.Przygasające światła przerwały nagle te dociekania i Howson zapomniał o wszystkim, chłonąc ogromne kolorowe obrazy paradujące przez ekran.Jego dzienne i nocne marzenia pełne były scen z filmów, telewizji i ilustrowanych magazynów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl