do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Po naszej rozmowie dziś po południu zrozumiałem, że to niemożliwe, żebyś się przede mną chowała.Świetnie wiedział, jak było naprawdę.- Dlatego.- ciągnął, udając całkowitą nieświadomość - pomyślałem, że o coś zaczepiłaś i potrzebujesz pomocy.- Nie zaczepiłam, tylko pan mi przydepnął spódnicę zabłoconym buciorem! - Hallie usiadła na piętach i raz jeszcze bezskutecznie spróbowała uwolnić spódnicę.Kit nie puścił.Spojrzała na widelec, który wciąż miała w spoconej dłoni, i na jej wargach zaigrał złośliwy uśmieszek.Wiedząc, że Kit jej się przygląda, powędrowała wzrokiem wzdłuż całej nogi, jakby zastanawiała się, w które miejsce uderzyć.Kit wykazał rozsądek i usunął nogę.Na rąbku jej ulubionej sukni zostały błotniste ślady.Próbowała je strzepnąć, ale ponieważ błoto nie było wyschnięte, więc zamiast odpaść, tylko rozmazało się na większej powierzchni.To wprawiło Hallie w jeszcze większą złość.Poza tym wciąż była zakłopotana, co również bardzo ją irytowało.Dalej siedziała więc na piętach, dzierżąc widelec niczym sztylet.Nagle mała ręka delikatnie poklepała ją po szyi, tuż przy kołnierzyku.Knut pochylił się nad nią z bardzo niewinną minką.- Czy znowu za mocno związałaś sznurówki agrestu, Hallie? - Bardzo przejęty spojrzał na Kita.- Kiedy Hallie sapie, tata zawsze mówi, że w za ciasnym agreście nie można się ruszyć - oznajmił.- To nie jest agrest, tylko gorset, ty głupku - poprawiła go autorytatywnie Liv.- Ja nie jestem głupek.Dziewczyny są głupki.- Dziewczyny nie są głupki!- E, tam.Hallie wyprostowała się na klęczkach i z całej siły trzasnęła widelcem o blat stolika.Knut i Liv umilkli.Nagle dwie mocne ręce ujęły ją w talii i postawiły na nogi.Wydało jej się, że między dłońmi Kita a jej ciałem przeskakują iskry.Spojrzała na niego bardzo groźnie.- Sprawdzałem, jak to jest z tym gorsetem, dzieciaku - szepnął jej do ucha.- Rzeczywiście, dość ciasny.- Właśnie że dobry.Taki jak trzeba.Doskonały! - Wyszarpnęła się z jego uścisku, dawno już straciwszy ochotę do żartów.Ta brutalna napaść oburzyła ją.Kit wzruszył ramionami i wrócił do swojego stołu, sprawiając wrażenie bardzo zadowolonego z siebie, natomiast Hallie usiadła na krześle pąsowa na twarzy i bardzo zła.Wkrótce jednak złość jej przeszła, pozostało tylko poczucie klęski.O Boże, przecież wcale nie tak miało być.Nie chciała, żeby Kit się z niej wyśmiewał.I znowu była dla niego małą dziewczynką.Wyrwało ją z zamyślenia szczebiotanie Knuta.Malec męczył Lee, żeby opowiedzieć mu o wielorybach.Gdy jednak karcąco zmarszczyła czoło, wrócił na swoje miejsce.Millie wyszła z kuchni z dymiącą wazą i postawiła ją przed mężczyznami.Potem zwróciła swój pulchny brzuch opięty fartuchem ku bliźniakom.Patrzcie, patrzcie! A to ci urośli! Będę musiała dać im taaaki gar jedzenia, żeby nie byli głodni.- A wie pani co? - spytał Knut.- Co?- Hallie przypaliła kolację! Szkoda, że pani nie widziała.- Knut wykonał szeroki gest drobnymi ramionami.- Dym był wszędzie.A jak śmierdziało! I Hallie była cała czarna.Wyglądała jak Rufus Jefferson.Tylko że Rufusa Pan Bóg stworzył czarnego, sam mi to powiedział.I wie pani co?- Co?- Hallie obiecała nam swój deser, jeżeli będziemy grzeczni.- Rozejrzał się dookoła.- Tak było.Naprawdę nam obiecała.Pamiętasz, Hallie?Hallie zamknęła oczy.Gunnar miał rację, że Knut jest papla.Spojrzała w błękitne oczy niewiniątka i ogarnęła ją rezygnacja.Przy czterolatkach nie ma sekretów.Takie dzieci jeszcze nie rozumieją, czym jest dyskrecja.- Jestem grzeczny, prawda?- Tak, kochanie - przyznała.- Jesteś grzeczny.– A ja jestem skompromitowana, pomyślała.Knut odwrócił się w stronę dymiącego naczynia.- Co to?- Coś na rozgrzewkę - dumnie powiedziała Millie.- Maria przyniesie wam zaraz drugie danie.Knut ukląkł na krześle i wyciągnął szyję, żeby lepiej widzieć.Millie zdjęła pokrywkę wazy i uniosła pełną chochlę.Na talerz Kita polał się gęsty płyn.Oberżystka uśmiechnęła się:- Gorąca zupa.Hallie siedziała zmartwiała.Była czerwona jak burak, nie wątpiła więc, że każdy, kto na nią spojrzy, zauważy jej śmiertelne zawstydzenie.Nie ryzykując spojrzenia na Kita, pochyliła głowę nad stolikiem.Chciała natychmiast wyparować, widziała jednak, że zamiast tego będzie musiała zjeść najdłuższą kolację w swoim życiu.– Chłopcy leżą w łóżkach.- Pst - ostrzegła ją Dagny.Hallie zamknęła drzwi sypialni najciszej, jak potrafiła.Jej uwagę zwrócił szelest w łóżeczku, stojącym po drugiej stronie pokoju.Liv wsunęła się głębiej pod gruby, wełniany koc.W sekundę później jej oddech stał się wolny i miarowy.Hallie podeszła na palcach do łoża, które dzieliła z Dagny.Siostra leżała ze skrzyżowanymi nogami na dzianej narzucie, obie poduszki miała wetknięte między plecy a wezgłowie z żelaznych prętów.Hallie zrozumiała natychmiast: Dagny chce porozmawiać.Być może zresztą spostrzegawcza siostra uznała, że to Hallie potrzebuje rozmowy.- Co ty wyrabiałaś dzisiaj wieczorem, Hallie? - spytała.- Jak to „co wyrabiałam”? - Hallie usiadła na krawędzi łóżka i zajęła się rozwiązywaniem tasiemek przy bamboszach, demonstrując wścibskiej siostrze plecy w całej okazałości.- Nie jestem taka znowu tępa - szepnęła Dagny - chociaż nawet kompletny dureń by zauważył, że nasze dzisiejsze wyjście na kolację miało wszelkie cechy szalonej intrygi, z jakich znana jest moja siostra, Haldis Fredriksen.- Rozepnij mi suknię.- Nie zmieniaj tematu.- Dagny! - odszepnęła gorączkowo Hallie.- Jestem najstarsza w tej rodzinie i nie muszę się nikomu z niczego tłumaczyć.- Ładne rzeczy, pomyślała.Drętwa przemowa zamiast rozmowy.- Ale masz sumienie - powiedziała Dagny, przeciskając guzik sukni siostry przez ciasną dziurkę.- I tatę, któremu musisz wszystko opowiedzieć, jak wróci do domu.Ja pytam tylko z troski o ciebie.Kocham cię, Hallie, i nie chcę, żebyś znowu zrobiła coś głupiego, a potem musiała się chować przed Kitem Howlandem przez następne dwa lata.- Skończyłaś?Dagny uporała się wreszcie z ostatnim guzikiem.- Właśnie w tej chwili.- Nie o to pytam.- Hallie zdjęła suknię, spódnicę i krynolinę.- Czy skończyłaś mnie pouczać?Pozbywszy się jeszcze obcisłej flanelowej halki, szarpnęła za sznurówki gorsetu.Były ściągnięte do granic możliwości i zaplątane tak, że obłąkana dziewiarka nie potrafiłaby lepiej.Gorset istotnie był zasznurowany za ciasno.Obróciła się do światła, żeby lepiej widzieć supły.Przy okazji zauważyła, że Dagny jest urażona.- Och, Duggie, przepraszam.Nie jestem zła na ciebie, tylko na siebie.- Hallie musiała przyznać, że wina za wieczorną kompromitację spoczywa wyłącznie na niej.Miała beznadziejny pomysł.Głupi, bez polotu i, jak wspomniała Dagny, całkiem w jej stylu.- Ten człowiek w ogóle nie wie, co to są maniery - mruknęła.- Dlaczego?- Nie wiem, dlaczego! Może matka go tego nie nauczyła.Jeśli w ogóle kiedykolwiek miał matkę.Pewnie jest poczęty przez zapylanie albo stworzony przez czarownicę albo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl