do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Abstrahując od tego, że Serena nie chciała, by widziano ich samych w powozie, nie w smak jej było takie tete-a-tete.Obawiała się najgorszego.Już pierwsze słowa Hailcombe’a potwierdziły jej przeczucia.- Na litość, panno Reeth, widzę, że myślami jest:pani gdzieś daleko - zauważył z niejakim rozdrażnieniem.- Ależ nie, sir.- Zwróciła ku niemu wzrok.- Nie jestem tak nietaktowna, by pozwolić sobie na ignorowanie mego towarzysza.Hailcombe milczał przez chwilę, najwyraźniej rozważając usłyszane słowa.Serena z konieczności odkłoniła się komuś znajomemu w mijającym ich powozie, z uczuciem ulgi stwierdzając, że chłód, jaki panował na dworze musiał odstraszyć wiele osób z jej sfery od zaczerpnięcia świeżego powietrza.Za nic na świecie nie chciała, żeby znajomi widzieli ją w takim podejrzanym skądinąd towarzystwie.Gdy Hailcombe ponownie się do niej zwrócił, zrobił to już zupełnie bezceremonialnie.- Ciekaw jestem, czy pani ojciec z nią rozmawiał.- Ostatnio nie.- Bojąc się, by nie wypadło to zbyt zdawkowo, dodała szybko: - Rzadko go ostatnio widuję.Jest gościem w domu i tylko wyjątkowo towarzyszy nam na przyjęciach.- Miałem na myśli to, czy rozmawiał z pani: o mnie? - powiedział prosto z mostu.Serena zwróciła ku niemu twarz.- O, tak, sir.Mówi o panu z sympatią.- Nie, nie chodzi mi.Urwał, wykrzywiając wargi w sposób znamionujący niezadowolenie.Serena miała nadzieję, że dała mu dostatecznie jasno do zrozumienia, iż sprawa, o której mówi, nie została jeszcze definitywnie załatwiona.Skinęła głową młodej damie, którą znała przelotnie i zdecydowała, że najwyższy czas przejść do tematu, który skłonił ją do tej przejażdżki.- Muszę panu powiedzieć, że otrzymałam bardzo zaszczytne zaproszenie, milordzie.- Tak? - mruknął Hailcombe, najwyraźniej zaprzątnięty czym innym.- Do Lacey Court.Zna pan to miejsce?- Chyba nie.- To rezydencja sir Luciusa Laceya.Myślę, że lady Camelford mnie zarekomendowała.- Długo tam pani zabawi? - spytał z jawnym niezadowoleniem.- Nie wiem - skłamała.- Może tydzień lub dwa.- Reeth wyraził zgodę?Nuta lekkiej groźby pobrzmiewała w tym pytaniu.Serena była zmuszona dać wymijającą odpowiedź, gdyż nie miała wątpliwości, że Hailcombe sam o to zapyta jej ojca.- Tata nie chciałby, żebym uraziła lady Camelford.Jak pan zapewne wie, jest żoną jednego z jego najbliższych współpracowników.- Ale on nie ma żadnych zobowiązań wobec sir Luciusa Laceya.Serena milczała, zdając sobie sprawę z kłopotliwej sytuacji.Hailcombe stracił nieco na pewności siebie.Ściągnął brwi.Nagle stał się opryskliwy i obcesowy.Tym bardziej utwierdziła się w przekonaniu, że dobrze zrobiła, przeciwstawiając się ojcu.I po raz kolejny uznała, że jej pytanie o motywy decyzji lorda Retha nie jest bezpodstawne.Coś musi się jednak kryć za decyzją ojca.To niemożliwe, żeby nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bezwartościowym człowiekiem jest lord Hailcombe.- A więc nie orientuje się pani, co łączy lorda Wyndhama z sir Luciusem Laceyem? - spytał cierpko Hailcombe.Na dźwięk nazwiska wicehrabiego Serena poczuła ucisk w gardle.- Nie.nie wiem - wyjąkała bezradnie.- Go ich łączy? O czym pan mówi?- Sir Lacey jest wujem Wyndhama, o czym, jestem pewien, pani ojciec wie doskonałe.Te słowa aż nadto wymownie świadczyły o zażyłości Hailcombe’a z lordem Reethem.Serena zorientowała się, że ojciec poinformował go o oświadczynach wicehrabiego i o tym, że je odrzucił, a teraz wygląda na to, że Hailcombe zna również powód tej odmowy.Aż zakipiała z oburzenia.Nie do Hailcombe’a należy ocena charakteru Wyndhama! Jak on śmie ją ostrzegać, nawet pośrednio, że ojciec będzie zmuszony cofnąć zgodę na jej wyjazd? Nie ulega wątpliwości, że nie omieszka poinformować lorda Reetha o tym nieszczęsnym pokrewieństwie, o ile ten jeszcze tego nie wie.- Jeśli tak jest, to wątpię, czy wicehrabia zjawi się w domu wuja - powiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl