do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To ciekawe, że w zawoalowany sposób dopytywał, czy Jonathan miał wrogów - zauważył Stone.- Może szuka możliwości wrobienia kogoś w morderstwo.Wiele mówi również to, że chciał wiedzieć, czy przejrzeliśmy cały dom Jonathana.Ciekawe, czy wiedział, że sąsiad był podglądaczem.Po zakończeniu rozmowy z Oliverem Caleb zabrał książkę, którą przyniósł ze skarbca DeHavena, i szeregiem podziemnych tuneli przeszedł do gmachu Madisona, gdzie mieści się dział konserwacji i renowacji.Dział zajmuje dwa wielkie pomieszczenia, w jednym znajdują się książki, a w drugim wszystko inne.Tutaj prawie stu konserwatorów pracuje nad poprawianiem stanu dzieł rzadkich i mniej rzadkich.Caleb wszedł do pokoju z książkami i zbliżył się do stołu, przy którym chudy mężczyzna w zielonym fartuchu ostrożnie przewracał kartki niemieckiego inkunabułu.Wokół niego leżały narzędzia, od ultradźwiękowych spawarek i teflonowych łopatek po staroświeckie prasy śrubowe i noże z wymiennymi ostrzami.- Cześć, Monty.Monty Chambers spojrzał zza grubych czarnych szkieł i potarł łysą głowę dłonią w rękawiczce.Był gładko ogolony i miał słabo zarysowany, jakby wtopiony w twarz podbródek.Nie odezwał się, tylko skinął głową.Dobrze po sześćdziesiątce, od dziesiątków lat był najlepszym konserwatorem w bibliotece.Dostawał najtrudniejsze zadania i nigdy nie zawiódł.Powiadano, że potrafi przywrócić do życia nawet najbardziej zniszczone i zaniedbane książki.Ceniono go za zręczność i wyczucie, pomysłowość i nowatorstwo w odnawianiu starych dzieł, a także za rozległą wiedzę na temat technik konserwacji i renowacji.- Mam dla ciebie robotę, Monty, jeśli masz czas.- Caleb podniósł książkę.- Wściekłość i wrzask.Woda zniszczyła okładki.Należała do Jonathana DeHavena.Zajmuję się sprzedażą jego kolekcji.Monty obejrzał powieść i zapytał wysokim głosem: - Na kiedy?- Masz mnóstwo czasu.Jesteśmy na wczesnych etapach.Konserwatorzy rangi Monty’ego często zajmowali się jednocześnie kilkoma poważnymi i mniej ważnymi projektami.Pracowali do późna i czasami nawet w weekendy, gdy nie chcieli, żeby im przeszkadzano.Caleb wiedział, że Monty ma w pełni wyposażoną pracownię także w domu, dokąd czasami zabierał pracę.- Odwracalnie? - zapytał Monty.Obecnie standardowe procedury wymagają, żeby każda naprawa książki miała charakter odwracalny.Pod koniec dziewiętnastego wieku i na początku dwudziestego konserwacja książek polegała głównie na „upiększaniu”.Niestety, w ten sposób wiele starych tomów uległo nieodwracalnym zmianom, oryginalne okładki zostały wyrzucone, a stronice oprawione w jasną, tłoczoną skórę, niekiedy z wymyślnymi zatrzaskami.Wyglądały ładnie, lecz utraciły wartość historyczną, a naprawienie szkód nie było możliwe.- Tak - odparł Caleb.- I czy zechciałbyś napisać, co zamierzasz zrobić? Dołączymy dokumentację do książki, gdy zostanie wystawiona na sprzedaż.Monty pokiwał głową i zajął się pracą.Caleb wrócił do czytelni.W tunelu zaśmiał się cicho.- Miltie - szepnął.- I jego nowa fryzura.- Nie mógł wiedzieć, że przez długi czas nie będzie miał powodów do śmiechu.ROZDZIAŁ 33- Regina Collins.- Annabelle przedstawiła się energiczne, podając asystentce wizytówkę.- Dzwoniłam, żeby umówić się na spotkanie z panem Kellerem.- Razem z Miltonem stali w recepcji firmy architektonicznej Keller & Mahoney mieszczącej się w wysokiej kamienicy w pobliżu Białego Domu.Annabelle miała na sobie eleganckie czarne spodnium i strój pięknie podkreślał jej obecnie jasnorude włosy.Milton stał za nią, na przemian poprawiając pomarańczowy krawat i gładząc schludny kucyk, w jaki zebrała jego długą, niesforną czuprynę.Minutę później zjawił się wysoki mężczyzna po pięćdziesiątce z falującymi siwymi włosami.Nosił prążkowaną koszulę z monogramem i zielone szelki.- Pani Collins? - Wymienili uściski dłoni i Annabelle podała mu wizytówkę.- Panie Keller, co za przyjemność.Dziękuję, że tak prędko znalazł pan dla nas czas.Mój asystent miał zadzwonić do pana przed wyjazdem z Francji.Dość powiedzieć, że mam już nowego asystenta.- Wskazała Miltona.- Mój współpracownik Leslie Haynes.Milton zdołał wyksztusić słowa powitania i uścisnąć dłoń mężczyzny, choć było widać, że nie czuje się swobodnie.- Proszę wybaczyć, jesteśmy nieco zmęczeni zmianą stref czasowych - wyjaśniła Annabelle szybko, zauważając skrępowanie Miltona.- Zwykle lecimy rejsem popołudniowym, ale tym razem nie było miejsc.Musieliśmy wstać przed świtem czasu paryskiego.Prawdziwa mordęga.- Nic nie szkodzi, potrafię zrozumieć.Zapraszam do siebie - powiedział Keller uprzejmie.W gabinecie usiedli przy małym stole konferencyjnym.- Wiem, że jest pan zajętym człowiekiem, więc od razu przejdę do rzeczy.Jak powiedziałam przez telefon, jestem redaktorem naczelnym czasopisma architektonicznego, które niedługo ukaże się w Europie.Keller spojrzał na wizytówkę, którą Annabelle kazała wydrukować tego dnia rano.- „Le Balustrade”.Pomysłowy tytuł.- Dziękuję.Agencja reklamowa długo się nad nim głowiła, rzecz jasna za nasze pieniądze.Z pewnością pan rozumie.Keller parsknął śmiechem.- Oczywiście.Przechodziliśmy przez to samo, a potem postanowiliśmy nazwać firmę sami.- Żałuję, że nie mieliśmy takiego wyboru.- Ale pani nie jest Francuzką?- To stare dzieje.Jestem Amerykanką, która zakochała się w Paryżu, gdy była na studiach w ramach programu wymiany.Władam językiem na tyle dobrze, żeby zamówić kolację, butelkę dobrego wina i czasami wpaść w tarapaty.- Powiedziała parę słów po francusku.Keller zaśmiał się z zakłopotaniem.- Niestety, nie rozumiem.Otworzyła skórzaną aktówkę i wyjęła notes.- W pierwszym numerze chcemy zamieścić artykuł o renowacji gmachu Jeffersona przeprowadzanej przez waszą firmę we współpracy z architektem Kapitolu.Keller skinął głową.- Był to dla nas wielki zaszczyt.- I długa praca.Od tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego czwartego do dziewięćdziesiątego piątego, prawda?- Odrobiła pani pracę domową.Projekt obejmował również przebudowę gmachu Adamsa po drugiej stronie ulicy oraz oczyszczenie i konserwację malowideł ściennych w gmachu Jeffersona.Mogę powiedzieć, że zdominował moje życie na dziesięć lat.- Wykonał pan wspaniałą robotę.Jak rozumiem, przebudowa samej tylko głównej czytelni była herkulesową pracą.W grę wchodziło wiele kwestii odpornościowych i problemy z nośnością kolumn, przy czym szczególne wyzwanie stanowiła kopuła, a jak słyszałam, pierwotna konstrukcja kratowa pozostawiała wiele do życzenia.- Rano Milton ściągnął z Internetu setki stron informacji, a Annabelle wprawnie wydobyła z nich najważniejsze rzeczy i teraz wykorzystywała wiedzę tak gładko, że patrzył na nią zdumiony.- Tak, były problemy, ale należy pamiętać, że gmach został wzniesiony ponad sto lat temu.Biorąc to pod uwagę, ówcześni budowniczowie spisali się na medal.- Muszę powiedzieć, że pokrycie płomienia Pochodni Wiedzy na szczycie kopuły dwudziestotrzyipółkaratowym złotem było genialnym akcentem.- Cóż, to nie moja zasługa, ale przyznam, że Pochodnia wygląda niesamowicie na tle zaśniedziałego miedzianego dachu.- Ale może pan przypisać sobie zasługę za stosowanie nowoczesnych rozwiązań i technik budowlanych.- To prawda.Gmach z łatwością przetrwa co najmniej kolejnych sto lat.Powinien, za cenę osiemdziesięciu milionów dolarów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl