do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wchodzą do nieba czwórkami, bez żadnego rachunku sumienia, bez rozliczania się z grzechów, jakie mogli popełnić.– Niemożliwe – wyszeptała stara panna.– To byłoby straszne.– Przeciwnie, nic bardziej sprawiedliwego.Ci, co umierają za świętą sprawę, zasłużyli sobie na Niebo.I tak jest właśnie w przypadku połdawskich żołnierzy, którzy walczą o” słuszną sprawę i mają za sobą Boga.Tak jest również w przypadku wojowników małmuckicłi.Nie mówiono nam tego, ale Bóg jest z nimi także.LW sumie to bardzo wielu ludzi, a boję się, że wojna potrwa jeszcze długo.Po obu stronach morale armii jest wysokie, generałowie nigdy nie wykazywali tyle geniuszu, nie ma co liczyć na to, że zajmą się nami przed zakończeniem wojny.I tak będziemy mieli szczęście, jeśli nasze papiery nie zawieruszą się w tym bałaganie.Początkowo panna Borboje była bardzo przygnębiona rewelacjami notariusza.Po namyśle zwątpiła w ich prawdziwość.Za życia był dość uczciwym człowiekiem, ale nigdy nie przejadał wielkiej żarliwości w sprawach religii, a poza tym zyskał sobie opinię skąpca i żarłoka.Nie trzeba było aż tyle, by potępić jego duszę.Żołnierze, pieszo i konno, ze śpiewem wkraczali w jaśniejące Bramy Nieba, których szeroko otwarte wrota tworzyły szeroką aleję.Przy bramie na obłoku siedział święty Piotr: czuwał nad defiladą wojsk i liczył żołnierzy.Panna Borboje, w nieświadomości czystego sumienia, wyszła odważnie na środek alei.Podszedł do niej archanioł i odezwał się niewypowiedzianie słodkim głosem, który brzmiał już jak rajska muzyka:– Zawracaj, stara.Dobrze wiesz, że wstęp na tę aleję jest cywilom wzbroniony.– Piękny aniele, zapewne nie wiesz, kim jestem – panna Borboje z Czwerczska.Mam sześćdziesiąt osiem lat, jestem jeszcze dziewicą i całe życie żyłam w miłości Bożej i bojaźni przed świętym jego imieniem.Proboszcz naszej parafii, mój spowiednik.Wyliczając w niewinności swojej cnoty upoważniające ją do pobłażliwości trybunału szła cały czas naprzód mimo protestów archanioła, który daremnie próbował jej przerwać.– Przecież mówię ci, że aleja.–.Modlitwa poranna, dziękczynienia, msza o szóstej bez względu na pogodę.Po mszy specjalna inwokacja do św.Józefa i podziękowania Najświętszej Pannie.Różaniec o dziesiątej, czytanie rozdziału z Ewangelii, benedicite w południe.Wbrew rozkazom archanioł przysłuchiwał się jej uważnie.Nie ma nic bardziej interesującego i pasjonującego dla stworzeń niebieskich jak litania zasług i dobrych uczynków starej panny dewotki.Ciekawość, z jaką na tym padole czytamy powieść Aleksandra Dumas, nie daje nam najsłabszego pojęcia o dreszczu bolesnej rozkoszy, jaka je ogarnia, kiedy słyszą o tysiącach drobnych codziennych wysiłków na rzecz Dobra.– Posłuchaj – powiedział dobry archanioł – twój przypadek wydaje mi się interesujący.Spróbuję coś dla ciebie zrobić.Zaprowadził pannę Borboje do stóp obłoku, na którym tronował święty Piotr, i wzbiwszy się w górę jednym uderzeniem skrzydeł zaszeptał coś do ucha wiecznego Klucznika.Ten słuchał go uważnie, nie tracąc jednak z oczu maszerujących żołnierzy.Sprawa była prawie załatwiona, zakaz dla panny Borboje uchylony, kiedy inny archanioł nachylił się nad lewym uchem świętego Piotra i poinformował go, że na granicy połdawskiej rozpoczęła się wielka ofensywa wiosenna.Święty Piotr gestem ręki jakby zmiótł wszystkich cywilów i zaczął wydawać rozkazy.Odepchnięta do cywilów siedzących przy drodze, którą przyszła, panna Borboje, z sercem pełnym straszliwego niepokoju, szła teraz naprzeciw napływającym coraz liczniej wojskom.Piechurzy, strzelcy, dragoni, artylerzyści kroczyli mniej więcej po porządku, mieszając się tylko niekiedy z innymi rodzajami broni i głośny zgiełk unosił się nad wielką maszerującą armią.Oficerowie wykrzykiwali rozkazy, żołnierze strzelali, lżyli się wzajemnie, wyzywali cywilów, dowcipkowali na temat kobiet i chórem ryczeli świńskie piosenki należące do bohaterskich tradycji.Od czasu do czasu nie kończący się pochód zatrzymywał się.Jedne szeregi następowały na drugie, a bałagan i przymusowe postoje rozniecały burze złorzeczeń: artylerzyści klęli piechurów, ci zaś wymyślali dragonom i grenadierom.Ogłuszona zgiełkiem, panna Borboje była już bliska myśli, że znalazła się w piekle.Ogłupiała, szła wzdłuż drogi, najczęściej rowem, szukając w tłumie apatycznych cywilów notariusza z Czwerczska albo jakiejś innej znajomej osoby, której towarzystwo byłoby jej pociechą.Kilka razy buchnął jej prosto w twarz plugawy refren trąbiony przez sto gardeł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl