do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Głośno wciągam powietrze, udając, że jestem oburzona.Bo powinnam być oburzona.Jestem mężatką.Mężatce nie przystoi.Powtarzam to sobie, lecz bez przekonania.Falapodniecenia, która zalewa moje ciało, mówi, że mężatka czy nie, powinnam sięzachowywać właśnie tak.Od miesięcy nie byłam tak ożywiona, od miesięcy nie czułam siętak wspaniale.- Chciałbym to zrobić u mamy - mówi Zapchaj.- Co takiego? - Tym naprawdę mnie zaskakuje.- Wymknąć się z jadalnego między jagnięcą pieczenią i szarlotką: to takie zbereźne.Przeprosić gości, wyjść i zrobić to pod ścianą w pakamerze.- Zbereźne i dziwaczne - mówię niepewnie.- Ale jakie ryzykowne! Przyparłbym cię do ściany i z półek pospadałyby wszystkie tepachnące mydełka.Zgorszylibyśmy wszystkie ozdóbki, rybki, syrenki i całą resztę.Czy tonie podniecające?Parskam śmiechem, bo nareszcie mam w ręku dowód: chłopcy nigdy nie dorastają.Cieszymnie myśl, że seks może znowu być czymś radosnym.Seks z Dave'em jest dla mnieostatnio tym, czym pranie czy porządkowanie szuflady ze skarpetkami: zwykłymobowiązkiem.Sączę szampana; przyjemnie łaskocze w gardle.Świeżość i wy-trawnośćmilionów bąbelków, tańczących podniecająco na dziąsłach, prowokuje mnie do kolejnegowyznania:- Chciałabym, żebyś mnie.związał.- Mógłbym wtedy posmarować cię kremem.- Nie, polać szampanem.-1 do sucha cię wylizać.- Na chwilę milkniemy, żeby to przetrawić.- Chciałbym dołączyćdo klubu Mile-High.- A ja kochać się we wszystkich pokojach mojego domu.- Chciałbym zobaczyć cię w malutkich majteczkach, w pasie do pończoch i wpodwiązkach.- Boję się, że dzisiaj nic z tego.Chwyta mnie za rękę.Omal nie wyrywa jej ze stawu i szybko wychodzimy z jadalni.- Tutaj.- Wskazuje salę, gdzie delegaci mają przyjść na kawę po kolacji.Kiedywychodziliśmy, podawano deser.Zaraz ktoś tu zajrzy, to pewne jak dwa razy dwa jestcztery.I bardzo ryzykowne: może lepiej w pokoju? Zapchaj czyta w moich myślach.- Tutaj - powtarza.Najwyraźniej lubi ryzyko.Równiutkie rzędy filiżanek, dwa wielkie termosy z wrzątkiem i tace pełne miętowychczekoladek - ale dobrze wiem, że nie chodzi mu o kofeinę.Rozgląda się szybko,przygważdża mnie do ściany i zaczyna całować.Całuje gorączkowo, pospiesznie ioszałamiająco.Podnosi mioje ręce, przygniata je nad głową do ściany i nie przestająccałować, napiera na mnie całym ciałem.Nie musi mnie przytrzymywać, bo wrosłam wtynk.Jego pocałunki są mocne, mroczne i obezwładniające.Czuję się tak, jakby nikt mnienigdy nie całował.Albo jakby były to tylko niezbyt udane próby.Podwija top, ociera się omoją nogę sztywnym, twardym penisem.Całuje mnie w zwykłe miejsca, w brzuch, pępek,piersi, szyję, głowę i włosy.Ale nie zaniedbuje również miejsc mniej pospolitych, powiek,rzęs i nosa.Oddaję pocałunki, liżę, ssę i pochłaniam.Zapchaj zadziera mi spódnicę, tańczyna mnie chłodnymi palcami.Spływam podnieceniem, zanim je we mnie wkłada.Zimne jaklód palce w rozgrzanym do białości ciele - momentalnie dochodzę na jego dłoni.Cudowneuwolnienie, boskaulga - wstrząsają mną dreszcze.Jedną ręką wciąż mnie pieści, drugą rozpina rozporek iniemal natychmiast we mnie wchodzi.Patrzę w jego błyszczące oczy, on patrzy w moje.Ani na sekundę nie odwraca wzroku.Jest niewiarygodnie.Jest tak, jak być powinno.Jestdobrze.A on wznosi się na wyżyny, on zapełnia mnie i wypełnia.On mnie dopełnia.Szybko kończy.Ale ja już wiem, że to dopiero początek.- Jeszcze - sapię.Kiwa głową.- Nie tutaj.Na dworze.- Wygładzam spódnicę, ale to na nic, bo jestem pewna, że nadgłową świeci mi neon z napisem: „Zapchaj właśnie mi zapchał".Podbródek mam cały wszmince, włosy, przed chwilą ładnie uczesane, są zmierzwione i potargane.Modlę się,żeby nikt nas nie zobaczył.- Chodi.- Ciągnie mnie za sobą; to cudowne, że jest taki władczy.Bo Dave jest wnajlepszym razie uległy - zawsze, ale to zawsze pozwala sobą kierować, czy to w sprawachtakich jak wybór miejsca na weekendowy wyjazd, czy w inicjowaniu spraw łóżkowych - aw najgorszym leniwy i apatyczny.A to mnie nie pociąga, ani uległość, ani lenistwo.Zapchaj chwyta mnie za rękę i nie zważając na ciekawskie spojrzenia ludzi, ciągnie przezrecepcję; jego zdecydowanie i pewność siebie podniecają mnie jeszcze bardziej.- Tam.Wskazuje kamienistą plażę.Jest ciemno choć oko wykol.Mam nadzieję, że noc ocali mojąskromność, bo czuję, że on o tym nie myśli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl