do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niech śmierć będzie sagą, przenikliwym, mitycznym poematem.Z odległości pół kilometra dochodzi odgłos tuzina hipopotamów wyłażących niesfornie z rodowego błota, a w następnej chwili wielki wijący się ogon, długi jak niedziela i ociężały jak sobotnia noc, przecina powietrze nad twoją głową.Robisz nagły unik, lecz bestia chybiła tak czy owak, bo akurat jej koordynacja nie jest lepsza, niż byłaby twoja, gdybyś musiał wieżowcem trafić zwinne małpiątko.Uczyniwszy to, zdaje się czuć jak po dobrze spełnionym obowiązku.Zapomina o tobie.Życzyłbyś sobie, by móc zapomnieć o sobie z taką samą łatwością; w końcu to był powód, dla którego musiałeś przebyć daleką drogę, by dostać się tutaj.Uciec do Tego Wszystkiego - obiecywał folder podróży w czasie, co dla ciebie oznaczało ucieczkę od Claude'a Forda, męża tak płytkiego jak jego nazwisko, z okropną żoną o imieniu Maude.Maude i Claude Fordowie, którzy nie potrafią dopasować się do siebie samych, do siebie nawzajem ani do świata, w którym przyszło im żyć.To był najlepszy powód w takim-jaki-jest-obecnie-ustanowiony świecie, aby powracać tutaj i polować na gigantyczne jaszczury - jeśli byłeś głupi na tyle, by myśleć, że sto pięćdziesiąt milionów lat w jedną lub drugą stronę mogło stanowić jakąś różnicę dla kłębowiska myśli w gmatwaninie ludzkiego mózgu.Próbujesz powstrzymać swoje głupkowate, śliniące się myśli, lecz tak naprawdę one nigdy nie ustały poczynając od cocacolaboracyjnych dni twego dorastania.Boże, gdyby wiek dojrzewania nie istniał, nie byłoby potrzeby wynajdować go! To cię nieznacznie uspokaja, by znowu móc spojrzeć na ogromne cielsko tego straszliwego roślinożercy, przed którym stanąłeś z tak mieszanym pragnieniem życia i śmierci, z wszystkimi emocjami, do jakich tylko zdolny jest ludzki orga(ni)zm.Tym razem upiór jest realny, Claude, dokładnie, jak tego chciałeś, i tym razem naprawdę musisz stawić mu czoła, zanim sam zwróci ku tobie swe oblicze.I tak jeszcze raz podnosisz sztucer i czekasz, aż spostrzeżesz czuły punkt.Jaskrawe ptaki kołyszą się, wszy pierzchają jak psy, bagno stęka pod brzemieniem, gdy brontozaur przewala się i wężowym ruchem zanurza swą małą czaszkę pod jasną jak żółć wodę, by wygrzebać przegniłe badyle.Przyglądasz się temu; nigdy jeszcze nie byłeś tak roztrzęsiony w całym swoim nerwowym życiu, i liczysz, że to katharsis na zawsze wyciśnie ostatnią kroplę cierpkiego lęku z twojego organizmu."Dobra.- mówisz do siebie raz za razem jak w amoku.-Twoje wykształcenie za milion dolarów z końca XXII wieku nic nie jest warte.Dobra." I kiedy powtarzasz to po raz setny, oszalała głowa wylatuje z wody jak pędzący pociąg ekspresowy i wpatruje się w twoją stronę.Pasąc się, zbliża się ku tobie.Bo gdy ta żująca szczęka ze stępionymi trzonowcami, wielkimi jak betonowe słupki, porusza się w górę i w dół, widzisz bagienną wodę, która przelewa się przez bezwargowe brzegi, ochlapuje twoje stopy i wsiąka w ziemię.Trzcina i korzeń, badyl i łodyga, liść i muł - wszystko to daje się sporadycznie dostrzec w tym żującym wolu, a wśród tej plątaniny szarpiące i szamoczące się małe rybki, drobne skorupiaki, żaby - wszystko przeznaczone w tym okropnym międleniu przepełnionej mordy, by zamienić się w wydalanie.I w trakcie tego żarcia nie pokryte śluzem oczy przyglądają ci się badawczo."Zwierzęta te dożywają trzystu lat" - mówi folder podróży w czasie.I ta bestia wyraźnie postarała się dożyć tego wieku, bo jej spojrzenie przepełnione jest starością stuleci, całymi dekadami pławienia się w ociężałej bezmyślności, aż mądrość wzrosła na tej bezdennej tępocie.Dla ciebie to jak spoglądać w niepokojący, mglisty staw; powoduje to u ciebie psychiczny szok, wypalasz z obu luf w swoje własne odbicie."Bang-bang", lecą pociski, "dum-dum", wielkie jak jaja.Te wiekowe światła, przyćmione i święte, gasną nie zwlekając ani chwili.Te krużganki zamknięte są do Dnia Sądu Ostatecznego.Twoje odbicie zostaje oderwane i wykrwawione z nich na zawsze.Na ich spustoszonych okiennicach mrugające membrany, jak brudny całun przykrywający trupa, suną wolno ku górze.Szczęki nie przestają powoli przeżuwać, gdy głowa chyli się ku ziemi.Trochę zimnej, gadziej krwi wyciska się na bok pomarszczonego policzka.Wszystko to jest wolne; wleczącą się jurajska powolność, jak sącząca się woda; i wiesz, że gdybyś ty był odpowiedzialny za dzieło stworzenia, to wynalazłbyś sposób odmienny od tego, którym Czas tak rozdziera serce.Mniejsza o to! Wychylcie swe puchary do dna, panowie.Claude Ford zabił niewinne stworzenie.Niech żyje Claude Drapieżca!Patrzysz z zapartym tchem, jak głowa i długa wygięta w uśmiech szyja dotykają ziemi, szczęki zwierają się na zawsze.Patrzysz i czekasz, żeby coś jeszcze się zdarzyło, lecz nic się nie dzieje.Mógłbyś tak stać tutaj, wpatrując się przez sto pięćdziesiąt milionów lat, panie Claude, i nigdy nic się tu ponownie nie zdarzy.Potężne ścierwo twojego brontozaura, obrane do kości przez drapieżniki, pogrąży się w mule, zanurzając się coraz głębiej pod wpływem własnego ciężaru; potem wody podniosą się i stary Zdobywca - Morze nadciągnie z wolna, jak szuler rozdający facetom złe karty.Szlam i osad będą zbierać się na wielkim grobowcu, jak powolny, padający przez stulecia deszcz.Może mary starego brontozaura wzniosą się i opadną jeszcze kilka razy na tyle delikatnie, by nie zakłócić jego spokoju, chociaż do tego czasu skały osadowe utworzą grubą warstwę wokół niego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl