do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Z tego powodu strzelał pan do mnie?Pułkownik - na jego policzkach płonęły dwie ciemne plamy, ni to z gorąca, ni to z emocji - gwałtownie potrząsnął głową:- Chciałem cię zestrzelić, nim doczytasz modlitwę.Ta twoja woda staje się po niej nieznośnie gorzka.Ojciec Paweł zamrugał z niezrozumieniem.Pułkownik zdjął z pasa manierkę i zakręcił nią w powietrzu.W manierce zachlupotało.- Skąd, twoim zdaniem, biorę wodę? Tu wszystkie studnie zasypano ziemią lub trupami.Karabin znaleźć łatwiej niż łyk wody albo kęs chleba.Duchowny zainteresował się ostrożnie:- To czym się pan.żywi?Pułkownik odchrząknął:- Coś tam znajduję.Spojrzenie, którym obrzucił przy tym duchownego, było takie oceniające, że ten się odsunął.Uśmiech pułkownika zrobił się szerszy.- Nie bój się, nie zamierzam cię pożreć.Wczoraj natknąłem się na zestrzelonego pilota, miał przy sobie plecak pełen czekolady i gumy do żucia.Trzymaj, zjedz coś.Rzucił ojcu Pawłowi czekoladkę.Podczas gdy duchowny szeleścił opakowaniem, Gerard dorzucił do ognia kilka gałązek i wyciągnął się na ziemi, nakładając kurtkę na głowę.Spod kurtki rozległo się głucho:- Trzeba się przespać.Bliżej południa robi się tu zbyt gorąco, tak więc wstajemy przed świtem.Spróbujemy dojść do wioski.Jeśli się nie uda, zawrócimy na północ.Tam parę dni temu utknęła kolumna pancerna, z pewnością znajdzie się coś do zjedzenia.Ojcu Pawłowi wydało się, że jego towarzysz już po minucie zachrapał.Sam długo nie mógł zasnąć i, objąwszy kolana, zmęczony patrzył w ogień.***W szarych ciemnościach przedświtu do ich ogniska podszedł szakal.Przez półprzymknięte powieki ojciec Paweł obserwował, jak szakal w skupieniu obwąchuje plecak i buty śpiącego pułkownika, ostrożnie obchodzi karabin i przysiada na tylnych łapach przy wygasłym ognisku.Szakal pokręcił głową z boku na bok, wściekle podrapał się za uchem - widocznie dopiekły mu pchły - i, gdy w końcu ojciec Paweł otworzył oczy i sięgnął po pałkę, żeby przegnać nieproszonego gościa, okazało się, że na miejscu szakala siedzi człowiek.Całkiem niepozorny człowieczek o pociągłej, wąskiej twarzy i smutnych oczach, w obszernej, kiedyś jasnej, a teraz po prostu brudnej koszuli i płóciennych spodniach.Człowieczek poskrobał się po pięcie i ziewnął.Zęby miał cienkie i ostre.„Demon” - z przerażeniem zrozumiał ojciec Paweł i, wymacawszy w kieszeni różaniec, przygotował się do wypowiedzenia modlitwy.Dopiero wtedy demon zwrócił na niego uwagę.Smutne oczy prześlizgnęły się po twarzy duchownego, zatrzymały się na różańcu i znów wpatrzyły się w pustkę.- Proszę wybaczyć, jeżeli panu przeszkodziłem.Głos demona był cichy i zadziwiająco delikatny.- Poczekaj z modlitwą, świątobliwy ojcze.Duchowny odwrócił się i zobaczył, jak Gerard odrzuca kurtkę, przekręca się i w końcu siada.Ręka pułkownika spoczywała na kolbie karabinu, jednak ten nie spieszył się z oddaniem strzału.- O świcie mamy zawieszenie broni.Neutralna godzina.- Zawieszenie broni.z nimi? - zabulgotał duchowny.Ze wzburzenia zadławiło go w gardle.- Czasami robi się tu diabelsko samotnie.Cieszy jakiekolwiek towarzystwo.Nie co dzień zwalają mi się z nieba księżulkowie.Trudno uwierzyć, ale Gerard uśmiechał się.Ojcu Pawłowi nie pozostało nic innego, jak na jakiś czas pogodzić się z obecnością demona.Poza tym pułkownik już ułożył przygotowane wieczorem gałęzie i pstryknął zapalniczką.Cienkie patyczki zajęły się od razu.Blady w porannym świetle płomyczek o mało nie zadławił się dymem, ale wykasłał się i żwawo pobiegł po drewnie.Pułkownik zarzucił rozdmuchiwanie ogniska i odwrócił się do gościa.- No, co tam masz?- Niewiele.Demon westchnął.- Coraz mniej pozostaje czystej ziemi.Pogrzebał w kieszeni spodni i wyciągnął nie pierwszej świeżości, zwiniętą w kulkę chusteczkę.Gdy demon rozwiązał węzełek, okazało się, że w chusteczce była szczypta herbaty.- Wspaniale - ucieszył się pułkownik.- Sto lat herbaty nie piłem.- Hej, wielebny - obejrzał się na duchownego - napijesz się herbaty?Ojciec Paweł chciał odmówić - tylko jeszcze diabelskiej herbaty mu brakowało - ale pomyślał, że może to wyglądać na brak szacunku dla pułkownika.W końcu ten proponował ze szczerego serca.A herbatę można wylać cichaczem.Dlatego ojciec Paweł kiwnął głową i sięgnął do pułkownikowskiego plecaka po kociołek i kubki.Gdy ponownie odwrócił się do ogniska, demon wpatrywał się w niego.- Dobry duchowny.Szybko się oswaja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl