do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A szkoda.Wœród nas, normalnych ludzi, panuje zwyczaj dawania sobie prezentówz okazji urodzin.Na kupienie jej czegokolwiek nie staæ mnie.Znajdê coœ dlaniej na dnie morza.- Œledzia? M¹twê?- G³upiœ.Znajdê bursztyn, mo¿e konika morskiego, mo¿e jak¹œ ³adn¹ konchê.Chodzi o symbol, o dowód pamiêci i sympatii.Lubiê Oczko, chcê jej sprawiæradoœæ.Nie rozumiesz? Tak myœla³em.Ruszajmy.Ty przodem, bo tam mo¿e siedzieæjakiœ potwór.- Dobra - wiedŸmin zsun¹³ siê z urwiska na oœlizg³e, pokryte algami kamienie.-Idê przodem, ¿eby w razie czego os³oniæ ciê.W dowód pamiêci i sympatii.Tylkopamiêtaj, gdy krzyknê, bierz nogi za pas i ¿ebyœ mi siê nie pl¹ta³ pod mieczem.Nie idziemy tam zbieraæ morskie koniki.Idziemy rozprawiæ siê z potworem, którymorduje ludzi.Ruszyli w dó³, w rozpadliny ods³oniêtego dnia, miejscami brodz¹c w wodzie,wci¹¿ kot³uj¹cej siê w skalnych kominach.Taplali siê w nieckach, wys³anychpiaskiem i morszczynem.Na domiar z³ego zaczê³o padaæ, wkrótce wiêc byli mokrzyod góry do do³u.Jaskier co chwila przystawa³, grzeba³ patykiem w ¿wirze ik³êbach wodorostów.- O, popatrz, Geralt, rybka.Ca³a czerwona, niech mnie diabli.A tu, o, ma³ywêgorz.A to? Co to jest? Wygl¹da jak wielka, przeŸroczysta pch³a.A to.Omatko! Geraaalt!WiedŸmin odwróci³ siê gwa³townie, z rêk¹ na mieczu.To by³a ludzka czaszka, bia³a, wyœlizgana o kamienie, wklinowana w skaln¹szczelinê, wype³niona piaskiem.I nie tylko.Jaskier, widz¹c wij¹cego siê woczodole wieloszczeta, zatrz¹s³ siê i wyda³ z siebie nieprzyjemny odg³os.WiedŸmin wzruszy³ ramionami, kieruj¹c siê w stronê ods³oniêtej przez falekamienistej równiny, ku dwóm zêbatym rafom, zwanym Smoczymi K³ami, terazwygl¹daj¹cymi jak góry.Szed³ ostro¿nie.Dno usiane by³o strzykwami, muszlami,kupami morszczynu.W ka³u¿ach i nieckach falowa³y wielkie meduzy i wirowa³ywê¿owid³a.Ma³e kraby, kolorowe jak kolibry, ucieka³y przed nimi, st¹paj¹cbokiem, przebieraj¹c ruchliwymi odnó¿ami.Geralt ju¿ z daleka dostrzeg³ trupa, ugrzêŸniêtego miêdzy kamieniami.Topielecrusza³ widoczn¹ spod wodorostów klatk¹ piersiow¹, chocia¿ w zasadzie nie mia³ju¿ czym ruszaæ.Roi³ siê od krabów, na zewn¹trz i wewn¹trz.Nie móg³ byæ wwodzie d³u¿ej ni¿ dobê, ale kraby obra³y go tak, ¿e oglêdziny nie mia³y sensu.WiedŸmin bez s³owa zmieni³ kierunek marszu, obchodz¹c trupa ³ukiem.Jaskierniczego nie zauwa¿y³.- Ale¿ tu cuchnie zgnilizn¹ - zakl¹³, doganiaj¹c Geralta, splun¹³, strz¹sn¹³wodê z kapelusza.- I leje, i zimno jest.Zaziêbiê siê, stracê g³os,psiakrew.- Nie marudŸ.Jeœli chcesz zawróciæ, znasz drogê.Zaraz za podstaw¹ SmoczychK³Ã³w rozci¹ga³a siê p³aska, skalna pó³ka, a dalej by³a ju¿ g³êbia, spokojniefaluj¹ce morze.Granica odp³ywu.- Ha, Geralt - Jaskier rozejrza³ siê.- Ten twój potwór mia³, zdaje siê, doœærozumu, by wycofaæ siê na pe³ne morze razem z uchodz¹c¹ wod¹.A ty pewniemyœla³eœ, ¿e bêdzie le¿a³ tu gdzieœ, brzuchem do góry, i czeka³, a¿ gozar¹biesz?- B¹dŸ cicho.WiedŸmin zbli¿y³ siê do krawêdzi pó³ki, uklêkn¹³, ostro¿nie opar³ rêce o ostremuszle, obrastaj¹ce ska³ê.Nie widzia³ nic, woda by³a ciemna, a powierzchniazm¹cona, zmatowiona m¿awk¹.Jaskier penetrowa³ zakamarki raf, kopniakami odrzucaj¹c od nóg co nachalniejsze kraby, ogl¹da³ i obmacywa³ ociekaj¹ce wod¹ ska³y, brodate od obwis³ych alg,upstrzone kostropatymi koloniami skorupiaków i ma³¿y.- Ej, Geralt!- Czego?- Popatrz na te muszle.To s¹ per³op³awy, no nie?.- Nie.- Znasz siê na tym?- Nie znam.- To wstrzymaj siê z opiniami do momentu, a¿ siê zaczniesz znaæ.To s¹per³op³awy, pewien jestem.Zaraz nazbieram pere³, bêdzie chocia¿ jakiœ profit ztej wyprawy, nie sam jeno katar.Nazbieraæ, Geralt?- Nazbieraj.Potwór atakuje po³awiaczy.Zbieracze te¿ podpadaj¹ pod têkategoriê.- Mam byæ przynêt¹!?!- Zbieraj, zbieraj.Bierz co wiêksze muszle, jak nie bêdzie pere³, to ugotujemyna nich polewkê.- Jeszcze czego.Bêdê bra³ same per³y, a skorupy pies chêdo¿y³.Cholera.Gamratka jego maæ.Jak to siê.psiakrew.otwiera? Nie masz no¿a, Geralt?- To ty nawet no¿a nie wzi¹³eœ?- Jestem poet¹, a nie jakimœ no¿ownikiem.A, szlag by to trafi³, nazbieram tegodo torby, a per³y wyjmiemy póŸniej.Ach, ty! Poszed³ won!Kopniêty krab przelecia³ nad g³ow¹ Geralta, plusn¹³ w fale.WiedŸmin szed³powoli wzd³u¿ krawêdzi pó³ki, wpatrzony w czarn¹, nieprzeniknion¹ wodê.S³ysza³rytmiczne stukanie kamienia, którym Jaskier odkuwa³ ma³¿e od ska³y.- Jaskier! ChodŸ tu, zobacz!Poszarpana, spêkana pó³ka koñczy³a siê nagle równ¹, ostr¹ krawêdzi¹, opada³a wdó³ prostym k¹tem.Pod powierzchni¹ wody widaæ by³o wyraŸnie ogromne,kanciaste, regularne bloki bia³ego marmuru, obroœniête glonami, miêczakami iukwia³ami, faluj¹cymi w wodzie jak kwiaty na wietrze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl