do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak sie bylo tam, to byly swieta, oj, byly.Ale tutaj.-Gdzie: "tam", dziadku? - Sloth wydobyl z torby plastikowa butelke i dwa male naczynia.-Ano.- staruszek zawahal sie na chwile.- A co ty za jeden, ze tak pytasz? Pokaz numerek!Sloth odslonil czolo, a staruszek patrzyl przez chwile, wytezajac wzrok.-Dziwny jakis ten twoj numer, ale.chyba nie jestes ze strazy, co?-Nie jestem.Prosze! - Sloth podal napelniony kieliszek i przysiadl na progu obok starca.- Za tamte czasy, co dziadek mowil!Staruszek ujal obiema rekami podane naczynie i zblizyl do ust.Dlonie trzesly mu sie nieco.-A w czym ty mi dajesz pic, synu? - popatrzyl nagle, na plastikowa szklaneczke.- Skad ty to masz?-Niech dziadek nie pyta, tylko pije - powiedzial Sloth, by zyskac na czasie i odwrocic jego uwage od naczynia.Starzec upil lyk, posmakowal, a potem uwaznie Spojrzal na Slotha.-Dobre - powiedzial.- Sam to robisz?-Uhm.-Lzesz.Moze jestem troche slepy i gluchy, ale smaku jeszcze nie stracilem.Za dobre, jak na samogon.Ale daj jeszcze troche - powiedzial, usmiechajac sie blogo i podstawiajac oprozniony kieliszek.-Dziadek.pamieta Ziemie? Oczy starca pobiegly czujnie w lewo, potem w prawo.-Tss! Cicho badz! - powiedzial.- Czego chcesz? Po co tutaj przyszedles? Ze strazy cie przyslali? Czego chcecie ode mnie? Ja nikomu, nigdy, ani slowa! Co, moze chcecie mnie stad.Nie, nie mozecie tego zrobic, ja zawsze bylem w porzadku, dzieci nie wychowywalem, z nikim nie gadalem.-Spokojnie, dziadku - Sloth polozyl mu dlon na ramieniu.- Wejdzmy do domu.Mozna?Stary podniosl cie powoli i odchyliwszy bura zaslone w wejsciu, zniknal w mrocznym wnetrzu.Sloth wszedl za nim.Slabe swiatlo, wnikajace przez male okienko, padalo na ubita gliniana podloge, na ktorej pod jedna ze scian rozposcieralo sie legowisko z suchych lodyg, przykryte szara plachta.Na srodku stal niski stolik sklecony z jakichs kawalkow drewna, zastawiony starymi aluminiowymi puszkami.-Siadaj - powiedzial staruszek wskazujac Slothowi miejsce na skraju legowiska.- O co chodzi?-Powiedz mi, jak to bylo tutaj, kiedy przylecieliscie z Ziemi?-Jak bylo? A co, nie uczyli cie w szkole? Co ja ci bede mowil, w Ksiazce przeczytaj.-W jakiej ksiazce?-No, przeciez tylko jedna jest.Cos ty, synu, dziwny taki jestes?-Bo ja chce wiedziec, jak bylo naprawde.-Jak bylo, tak bylo.- powtorzyl dziadek przedrzezniajace.- Jak bylo, tak bylo.W Ksiazce jest napisane, kazdy czytal i wie.-Ale powiedz.-Zwyczajnie bylo.Ciezko bylo, ale pracowalismy.Komitet dawal jedzenie, a my pracowalismy.Wszystko, co mamy - to nasza praca.Teraz jest juz dobrze, ale bylo bardzo trudno.Teraz jest bardzo dobrze.-Lepiej, niz bylo na Ziemi?Staruszek znow spojrzal podejrzliwie.Jego jasne oczy blyskaly spod siwych brwi.Mierzyl nimi Slotha przez chwile, nim odpowiedzial.-Kazdy wie, ze lepiej.Zwyklemu czlowiekowi nigdzie nie moze byc lepiej, niz tutaj.Tu jest najlepiej i coraz lepiej.-A tam.jak jest?-Gdzie "tam"?-No, na Ziemi.-Ech, nudzisz.Daj jeszcze troche tego.Wypil nastepny kieliszek smakujac dlugo kazdy lyk.-Juz wiem.- mruknal po chwili.- To jest podobne do.dzynu.-Co powiedziales?-Nic, nic.Cos mi sie zdawalo.Pewnie pedzone z karapaku, albo z burwy ?-No, wiec jak tam bylo? Bardzo zle? To dlatego uciekliscie tutaj, ze bylo bardzo ciezko?-No, widzisz! Przeciez wiesz! - ucieszyl sie staruszek.- Tam bylo okropnie, najgorzej jak moze byc.-Opowiedz cos o tym.-Uu, pamiec nie ta, synu - powiedzial, chytrze sie usmiechajac.- Jak chcesz, to dam ci Ksiazke, przypomnisz sobie.Zaraz zawolam Kirka, on ma Ksiazke.Moze ci nawet sam opowie.Zawsze dobrze sie uczyl.-Kto to jest Kirk?-Wnuk mojego.ehm.zmarlego przyjaciela.Mieszka tu, naprzeciwko.Zaczekaj.Wstal z wysilkiem i poczlapal do drzwi.Krzyknal cos w strone ulicy, raz i drugi, a potem wrocil na swoje miejsc.Po chwili kotara w wejsciu uchylila sie i mlody, moze dwudziestoletni chlopak ukazal sie na tle jasnego otworu.-Wolales mnie, Pak? - zapytal, patrzac nie przywyklymi do mroku oczami.- O, ktos tu jest z toba.O co chodzi?-Przynies Ksiazke.A to.to jest kuzyn mojej starej.-Kuzyn? - zdziwil sie Kirk.- Nigdy nie widzialem tu zadnego twojego kuzyna.Zniknal na dwie minuty.Wrocil z plikiem arkuszy zeszytych drutem.-Po co ci Ksiazka?-On chcial sobie cos przypomniec - powiedzial stary wskazujac na Slotha.- A moze mu opowiedz? Pochwalilem cie, ze byles najlepszy z historii.Chlopak mial na czole numer tysiac sto czterdziesty trzeci lamany przez jeden lamany przez dwa.-Lubilem, historie.To bylo fajne.Od dziecka chcialem byc straznikiem, ale to trudno, kiedy sie ma nieodpowiedni numer.Co chciales przypomniec sobie z Ksiazki? Walke z dywersja Krwawych Dozorcow, czy moze udaremnienie zamachu Zdradzieckiej Grupy Jedenastki?-Nie.Chcialem.przeczytac.Jak to bylo.na poczatku.-Ach, Wyzwolenie z Okowow? Pamietam, to jedna z pierwszych lekcji.Dostalem z tego bardzo dobry z minusem.Minus za to, ze nie pamietalem, ilu bylo Dozorcow.To bylo tak.Usiadl naprzeciw Slotha i Paka, na podlodze, i odchyliwszy do tylu glowe, przymknal oczy, jakby przypominajac sobie wyuczona kiedys lekcje.-"Dozorcy przywiezli dwadziescia stalowych cylindrow, w ktorych uwiezieni byli ludzie, schwytani podstepem i przywleczeni na te planete.Mieli pozostawic ich tutaj i odleciec swymi rakietami z powrotem na Ziemie, by dalej gnebic jej -mieszkancow praca ponad sily, w nieludzkich warunkach, stloczonych w kamiennych murach, glodujacych, duszacych sie zatrutym powietrzem, trujacych sie skazona woda.Biedni mieszkancy Ziemi, pracujacy ciezko dla grupy wyzyskujacych ich Wladcow i Dozorcow, bezsilni i bezradni wobec tortur i ucisku, probowali buntowac sie przeciwko swym przesladowcom.Jednak sila Wladcow i Dozorcow, ktora uzyskali dzieki pracy tych biednych ludzi, byla zbyt wielka, by mozna bylo sie jej przeciwstawic.Tych, ktorzy probowali walczyc z Wladcami, pakowano do stalowych cylindrow i wysylano na inne planety, gdzie gineli, pozbawieni srodkow do zycia.A jesli komus udawalo sie przezyc i praca wlasnych rak stworzyc na planecie znosne warunki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl