do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem zaczêli plotkowaæ o cechuj¹cejmotokrêglistów — matów sk³onnoœci do gry sitowej, granicz¹cej z brutalnoœci¹ iokrucieñstwem.Wreszcie dryblasowatyOolem oznajmi³, ¿e ka¿dy mat to bydlak imo¿na ich przywo³aæ do porz¹dku jedynie stosuj¹c metodê „oko za oko, z¹b zaz¹b".- Co to ma wspólnego z matami? — mimowolnie wyrwa³o siê z ust Roma.— Je¿eli wdru¿ynie s¹ chamy, to wcale nie znaczy, ¿e ca³y klan jest z³y.Na chwilê zapanowa³a cisza.W tej pe³nej agroszowinizmu atmosferze, replikaRoma zabrzmia³a jak wyzwanie.Golem zmarszczy³ czo³o i z nieja­kim wysi³kiemzastanawia³ siê, czy powinien uznaæ s³owa Roma za kiepski ¿art, czy za zdradê idefetyzm, czy te¿, co by³oby najprostsze, daæ mu po karku?Wreszcie Golem stwierdzi³ groŸnym tonem.- A ja uwa¿am, ¿e ka¿dy z matów to ³ajdak!- A ja siê z tob¹ nie zgadzam - spokojnie zaoponowa³ Rom., Twarz Golemazrobi³a siê purpurowa.- Po kiego licha mamy mieæ w dru¿ynie agentów przeciwnika! - rykn¹³.- Wynoœsiê do swoich kochanych matów, padnij przed nimi na kolana, to mo¿e w nagrodêpozwol¹ ci podnosiæ pi³ki!Tego Rom nie móg³ œcierpieæ.Zerwa³ siê, gotów skoczyæ z piêœciami naobra¿aj¹cego go kolegê, choæ dysproporcja wagowa by³a a¿ nazbyt widocz­na.Naszczêœcie Matthew zapobieg³ bójce.Oznajmi³, ¿e nie wolno przed takodpowiedzialnym meczem wywo³ywaæ sprzeczek, ¿e przecie¿ ucz¹ ich szanowaæ inneklany, choæ, oczywiœcie, nie powinno to przeszkadzaæ zdrowej, sportowejbojowoœci.Natychmiast przy³¹czyli siê do niego inni zawodnicy, uspokajaj¹c obuprzeciwników.Roma i Golema, którzy stali ju¿ w bokserskiej postawie,rozdzielono i wszyscy rozeszli siê do swoich sypialni.W duszy Roma pozosta³ jednak nieprzyjemny osad.Dziwne, ale w³aœci­wie nieoburza³ siê na Golema, którego zasadniczo traktowa³ z pob³a¿liwymlekcewa¿eniem.Raczej dziwi³ siê sobie samemu, tym rozmaitym przemia­nom, którew jego osobowoœci wywo³a³o uczucie do Uli.Poczu³, jak rodzi siê w nim strach -rozpada³ siê solidny, trwa³y œwiat przyzwyczajeñ, nawyków przyswajanych oddzieciñstwa.W ich miejsce pojawia³y siê inne, jeszcze nie do koñcauzmys³owione.Te przekszta³cenia zarazem intrygowa­³y i wywo³ywa³y strach.Któ¿mo¿e zgadn¹æ, dok¹d go to zaprowadzi? Rom z lekkim uœmiechem pomyœla³ -jestemjak dziecko, które wyci¹ga r¹czki do nie znanego mu przedmiotu, alejednoczeœnie gotowe jest w ka¿dej chwili je cofn¹æ i uciec w bezpiecznemiejsce, do mamy.Nastêpnego ranka pojawi³ siê Stortey o fizjonomii nieco wymiêtej bezsenn¹ noc¹i licznymi toastami, ale nieskoñczenie zadowolony z siebie.Puœci³ oko dowitaj¹cej go ha³aœliwie dru¿yny i szybko pomaszerowa³ do gabinetu trenera, jakgoniec, który przede wszystkim ma obowi¹zek zaznajomiæ wszystkich znadzwyczajnym rozkazem g³Ã³wnodowodz¹cego.Po dziesiêciu minutach wyszed³ zdumnie podniesion¹ g³ow¹ i min¹ cz³owieka, którego przed chwil¹ nagrodzonoorderem.Graczom, którzy obst¹pili go t³umnie, oznajmi³, ¿e nie ma prawazdradzaæ wyniku swej misji.Jednak¿e ju¿ po piêciu minutach z jego naderprzejrzystych aluzji wszyscy zorientowali siê, i¿ Storteyowi uda³o siê uzyskaæsolenne przyrzeczenie uniwersyteckich gmin filów i histów, ¿e bêd¹ oni pomagaæagrom.Wiado­moœæ ta niezwykle podnios³a na duchu ca³¹ dru¿ynê.RozczulonyGolem œcisn¹³ nawet Roma w swych ¿elaznych objêciach i szepn¹³ mu na ucho, ¿ejeœli jutro dru¿yna matów zostanie pokonana, to on nie bêdzie ju¿ uwa¿a³ ich zadrani.Wreszcie nasta³ dzieñ meczu.Przy akompaniamencie ryku trybun obie dru¿ynywyjecha³y na pole i ustawi³y siê naprzeciw siebie.W kolorowych, puchatychkombinezonach motokrêgliœci wygl¹dali wyj¹tkowo imponuj¹­co.Trybuny by³ywype³nione do ostatniego miejsca; obecni byli chyba wszyscy studenciuniwersytetu i, oczywiœcie, rodzice graczy.W lo¿y honorowej zasiada³ rektor ipozostali cz³onkowie w³adz uniwersyteckich.Barwnie ubrane dziewczynypromienia³y uœmiechami, wiele z nich trzyma³o w rêkach bukieciki fio³ków.Rozgrywka od razu nabra³a szybkiego tempa.Ju¿ w pierwszych sekun­dachzab³ysn¹³ Golem.Zrêcznie schwyci³ wystrzelon¹ przez kibica pi³kê, zrêcznymizwrotami swego masywnego cia³a roztr¹ci³ przeciwników, z za­wrotn¹ prêdkoœci¹przemkn¹³ przez ca³e boisko, w ostatniej chwili zrêcz­nym unikiem uwolni³ siêod obroñcy i celnym rzutem ca³kowicie rozrzuci³ krêgle.Wyczyn ten wywo³a³burzê oklasków, zaœ jakaœ panna, równie potê¿nej postury jak Golem, rzuci³a mukwiaty.Gigant podniós³ je, podjecha³ do bariery i pos³a³ poca³unek damie swegoserca.W czasie gdy wdziêczy³ siê do dziewczyny, najlepszy gracz matów, któregoGolem mia³ blokowaæ, najspokojniej w œwiecie przechwyci³ dwie pi³ki, przedar³siê do bramki agrów i wyprowadzi³ swoj¹ dru¿ynê na pierwsze miejsce.- Z tym zadufanym nicponiem zawsze tak! - zakl¹³ trener i zacz¹³ wœcieklewygra¿aæ piêœci¹ Golemowi.Gdy ten wreszcie obejrza³ siê i zoba­czy³, co dziejesiê na boisku, ruszy³ z tak¹ wœciek³oœci¹, ¿e straci³ równowagê i przyakompaniamencie œmiechu widzów turla³ siê nieomal do przeciwle­g³ej bariery.Gra toczy³a siê ze zmiennym szczêœciem, ale mistrzostwo matów zaczy­na³o dawaæo sobie znaæ.Ich dru¿yna przypomina³a wspania³y mechanizm, w którym wszystkieelementy s¹ idealnie zsynchronizowane i wyregulowa­ne.Szczególnie precyzyjneby³y ich podania do zawodników znajduj¹cych siê w wygodniejszym po³o¿eniu doataku [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl