do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aleœ ty têpy,doktorku! Dobra, zmykaj do klopa, a potem staniemy w jakimœ mote­lu, gdzieweŸmiesz siê do roboty, a ja dam ci zaliczkê.Proszê?Uwa¿am, ¿e kobieta ma prawo sama o tym decydowaæ.Czy to siê nie zgadza z twoj¹religi¹?Broñ Bo¿e!To dobrze.Poœpiesz siê!Kobieta mia³a racjê; w toalecie nie by³o telefonu, a przez jedyne okien­komóg³by siê przecisn¹æ co najwy¿ej ma³y kot lub dorodny szczur.Ale Panov mia³pieni¹dze, du¿o pieniêdzy, a w dodatku piêæ praw jazdy wysta­wionych w piêciuró¿nych stanach.W leksykonie Jasona Bourne'a rzeczy te, a szczególniepieni¹dze, tak¿e by³y broni¹.Mo z ulg¹ skorzysta³ z pisuaru, po czym stan¹³przy drzwiach, uchyli³ je ostro¿nie i spojrza³ w kierunku pla­tynowejblondynki.Nagle ktoœ pchn¹³ z rozmachem drzwi; uderzy³y Panova z tak¹ si³¹, ¿ezatoczy³ siê na œcianê.Przepraszam, koleœ! - wrzasn¹³ niski, mocno zbudowany mê¿czyzna, doskakuj¹c dopsychiatry i chwytaj¹c go za ramiona.- Nic ci nie jest?Nic, nic.- wybe³kota³ Panov, trzymaj¹c siê obiema rêkami za twarz.Gdzie tam nic! Leci ci krew z nosa! ChodŸ, tu s¹ rêczniki – powiedzia³ kierowcatonem nie znosz¹cym sprzeciwu.Mia³ podwiniête rêkawy, a zza le­wego stercza³anapoczêta paczka papierosów.- Odchyl g³owê, zaraz dam ci trochê zimnej wody.Oprzyj siê o œcianê.Tak ju¿ lepiej; zaraz przestanie ci lecieæ.- Niskimê¿czyzna delikatnie przy³o¿y³ Panovowi do twarzy wilgotny rêcznik,podtrzymuj¹c jego g³owê drug¹ rêk¹.-No, ju¿ prawie po wszystkim.Oddychajtylko przez usta, g³êboko, s³yszysz? Trzymaj g³owê do ty³u.Dziêkujê - odpar³ Mo, przytrzymuj¹c rêcznik, zaskoczony, ¿e mo¿na tak szybkopowstrzymaæ krwotok z nosa.- Bardzo dziêkujê.Nie dziêkuj, bo to moja wina - odpar³ kierowca, korzystaj¹c z pisu­aru.-Lepiej ci? - zapyta³, zapinaj¹c rozporek.Tak, oczywiœcie.- W tej samej chwili Mo postanowi³ zapomnieæ o ra­dach swojejnie¿yj¹cej matki i zrezygnowaæ z mówienia prawdy.– Szczerze mówi¹c, to nieby³a pañska wina, tylko moja.Jak to? - zdziwi³ siê barczysty szofer, myj¹c rêce.Sta³em za tymi drzwiami, bo chowa³em siê przed kobiet¹, od której próbujêuciec.Nie wiem, czy pan to rozumie.Osobisty lekarz Panova rozeœmia³ siê g³oœno i siêgn¹³ po rêcznik.A kto by tego nie rozumia³, kolego? Przecie¿ to historia ludzkoœci! Jak siê zaciebie wezm¹, to nie masz szans, le¿ysz i kwiczysz.Ja to sobie inaczejzorganizowa³em, bo o¿eni³em siê z prawdziw¹ Europejk¹, kapujesz? Nie mówiprawie po angielsku, ale œwietnie sobie radzi z dzieciakami, a jak j¹ widzê, tozawsze chce mi siê figlowaæ.Mówiê ci, zupe³nie co innego ni¿ te wszystkiepieprzone ksiê¿niczki.To bardzo interesuj¹ce, powiedzia³bym nawet, dog³êbne stwierdzenie.¯e co?Niewa¿ne.W ka¿dym razie chcia³bym wyjœæ st¹d tak, ¿eby ona mnie nie widzia³a.Mam trochê pieniêdzy.Daruj sobie forsê, lepiej powiedz, która to?Obaj mê¿czyŸni podeszli do drzwi i zerknêli przez szparê.To ta blondynka, która co chwila patrzy tutaj i na wyjœcie.Strasznie siêdenerwuje.A niech mnie! - przerwa³ mu kierowca.- To ¿ona Bronka! NieŸle zboczy³a ztrasy.Z trasy? Jakiego Bronka?JeŸdzi po wschodnich trasach, nie têdy.Co ona tu robi, do diab³a?Mam wra¿enie, ¿e próbuje siê z nim nie spotkaæ.- Faktycznie - zgodzi³ siê nowo pozyskany znajomy Panova.- S³ysza­³em, ¿e onaju¿ daje za darmo.Zna j¹ pan?Jasne.By³em u nich na paru bibkach.Ch³opak robi œwietne sosy.Muszê siê st¹d wydostaæ.Jak powiedzia³em, mam trochê pieniêdzy.To dobrze, nie musisz w kó³ko tego powtarzaæ.Pogadamy o tym póŸniej.Gdzie?W moim wozie.Czerwony w bia³e pasy, jak flaga.Stoi przy wejœciu z prawejstrony.Schowaj siê za nim i poczekaj na mnie.Zobaczy mnie, jak bêdê wychodzi³!Nie zobaczy, bo zrobiê jej zaraz niespodziankê.Powiem jej, ¿e w radiu wszyscygadaj¹ o tym, jak Bronk siê wœciek³ i gna pe³nym gazem na po³udnie.W jaki sposób zdo³am siê panu odwdziêczyæ?Na przyk³ad czêœci¹ tej forsy, o której ci¹gle gadasz.Bronk to zwie­rzê, a jajestem chrzeœcijanin.Kierowca otworzy³ z rozmachem drzwi, przy okazji o ma³o nie wgniata­j¹c Panovaw œcianê.Mo obserwowa³, jak mê¿czyzna podchodzi do stolika, nachyla siêkonspiracyjnie nad kobiet¹ i coœ jej szepcze na ucho.Po jego pierwszychs³owach blondynka niemal wpi³a mu siê wzrokiem w usta.Panov wybieg³ z toalety,przemkn¹³ do drzwi, wypad³ na zewn¹trz i ciê¿ko dysz¹c przycupn¹³ za pomalowan¹w czerwone i bia³e pasy ciê¿arówk¹.W chwilê potem z baru wybieg³a ¿ona Bronka i z groteskowo rozwia­nymiplatynowymi w³osami popêdzi³a do swego samochodu; kilka sekund póŸniej z rykiemsilnika wyjecha³a z parkingu i odjecha³a na pó³noc, szybko nabieraj¹cprêdkoœci.I jak tam, kole¿ko? - rykn¹³ krêpy kierowca, który nie tylko umia³b³yskawicznie powstrzymaæ krwotok z nosa, ale tak¿e uratowa³ Mo przed szalon¹kobiet¹, której niestabilna psychika by³a skutkiem wystêpuj¹cych na przemianataków wyrzutów sumienia i napadów wœciek³oœci.Tu jestem.koleœ! - odkrzykn¹³ niepewnie psychiatra, choæ jedno­czeœnie wmyœlach nakaza³ swemu wybawicielowi zamkn¹æ dziób.Trzydzieœci piêæ minut póŸniej, kiedy dotarli do pierwszych zabudowañ jakiegoœmiasteczka, kierowca zatrzyma³ ciê¿arówkê w pobli¿u skupiska sto­j¹cych po obustronach szosy sklepów.Powinieneœ tu gdzieœ znaleŸæ telefon, koleœ.Powodzenia.Jesteœ pewien? - zapyta³ Mo.- Chodzi mi o pieni¹dze.Pewnie, ¿e jestem pewien - odpowiedzia³ siedz¹cy za kierownic¹ krêpy mê¿czyzna.- Dwieœcie dolarów to akurat tyle, ile zarobi³em.Dawali mi nie­ razpiêædziesi¹t razy tyle, ¿ebym przewióz³ trefny towar, ale wiesz, co im zawszemówi³em?Co im mówi³eœ?¯eby sami to sobie ze¿arli, a potem wysikali siê pod wiatr, to mo¿e nakapie imdo oczu, ¿eby oœlepli.Dobry z ciebie cz³owiek - powiedzia³ Panov, wysiadaj¹c z szoferki.Kiedyœ trzeba odpracowaæ dawne grzeszki.Ogromna ciê¿arówka ruszy³a ostro z miejsca, a Mo rozejrza³ siê w poszukiwaniutelefonu.- Gdzie ty jesteœ, do cholery? - rykn¹³ Aleks Conklin w Wirginii.Nie wiem! - odpar³ Panov [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl