do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ani krzty w nim dobra.Jaidee wzdryga się na samą myśl o Królowej tak blisko kogoś równie znanego ze swojej mrocznej duszy.Wstrzymuje oddech.Obok Akkarata klęczy facet z lądowiska.Pociągła, szczurza twarz, uważny i butny.- Spokojnie.- Mruczy Kanya, prowadząc go naprzód.- To wszystko dla Chayi.Jaidee hamuje wściekłość na widok tego człowieka.Nachyla się ku Kanyi.- To on ją porwał.Ten z lądowiska.Stoi tam, przy samym Akkaracie.Kanya przypatruje się twarzom.- Nawet jeśli to prawda, i tak trzeba to zrobić.To jedyne wyjście.- Wierzysz w to?Kanya taktownie pochyla głowę.- Przykro mi strasznie, Jaidee.Szkoda, że.- Nieważne, Kanya.- Wskazuje brodą mężczyznę i Akkarata.- Zapamiętaj tylko tych dwóch.Pamiętaj, że dla władzy nie zawahają się przed niczym.- Patrzy na nią.- Będziesz pamiętać?- Będę.- Przysięgasz na Phra Seuba?Jest na tyle taktowna, że robi zażenowaną minę, ale potem kiwa głową.- Gdybym mogła pokłonić ci się trzy razy, zrobiłabym to.Wydaje mu się, że na odchodnym widzi łzy w jej oczach.Tłum cichnie, gdy Somdet Chaopraya wstaje i robi krok naprzód, by obserwować przebieg wydarzeń.Czterech mnichów zaczyna śpiewać.Przy weselszych okazjach bywa ich siedmiu albo i dziewięciu - kiedy uświęcają ślub albo błogosławią kamień węgielny pod nowy budynek.A dziś mają posługę podczas degradacji.Minister Akkarat i generał Pracha stają przed zgromadzonymi ludźmi.Salę wypełnia zapach kadzidła i śpiew mnichów, mamrotanie w języku pali, przypominające zgromadzonym, że wszystko przemija, że przemijanie uszanował nawet zrozpaczony Phra Seub, mimo współczucia dla świata przyrody.Śpiew mnichów cichnie.Somdet Chaopraya gestem nakazuje im obu podejść.Zrobić khrab i okazać pokorę.Beznamiętnie przygląda się, jak dwaj odwieczni wrogowie okazują szacunek temu, co ich łączy: Koronie i Pałacowi.Somdet Chaopraya, wysoki i dobrze odżywiony, góruje nad nimi oboma.Twarz ma zaciętą.Krążą różne plotki, o jego upodobaniach, o jego mrocznej duszy, niemniej to on został namaszczony, by opiekować się Jej Wysokością Małą Królową do czasu koronacji.Nie pochodzi z rodziny królewskiej, zresztą nie mógłby - to przerażające, że Królowa musi żyć pod jego wpływem.Gdyby nie to, że jego los jest tak ściśle związany z jej losem, zapewne by.Jaidee tłumi tę niemal bluźnierczą myśl, gdy zbliżają się Pracha i Akkarat.Jaidee klęka.Ołówki pacykarzy skrobią gorączkowo, kiedy wykonuje khrab przed Akkaratem.Akkarat uśmiecha się z satysfakcją, Jaidee powstrzymuje chęć, by się na niego rzucić.Jeszcze mi za to zapłacisz.Ostrożnie wstaje.Akkarat pochyla się nad nim.- Świetna robota, kapitanie.Prawie uwierzyłem, że jest wam przykro.Jaidee zachowuje kamienną twarz, odwraca się do ludzi, do rysowników - serce mu się ściska, gdy widzi, że są tam również jego synowie.Przyprowadzono ich, by na własne oczy obejrzeli upokorzenie ojca.- Nadużyłem swojej władzy.- Wędruje wzrokiem w stronę generała Prachy, przyglądającego się chłodno ze skraju podwyższenia.- Zhańbiłem swojego mentora, generała Prachę i dobre imię Ministerstwa Środowiska.Przez całe moje życie Ministerstwo było dla mnie domem.Wstyd mi, że samolubnie nadużyłem jego władzy dla prywatnych korzyści.Że sprowadziłem na manowce swoich podwładnych i przełożonych.Że byłem moralnym bankrutem.- Waha się.Patrzą na niego Niwat i Surat, trzymający za rękę babkę, matkę Chayi.Wszyscy widzą, jak się poniża.- Błagam o wybaczenie.Błagam o możliwość naprawienia krzywd.Idzie ku niemu generał Pracha.Jaidee raz jeszcze pada na kolana w khrab posłuszeństwa.Generał ignoruje go, przechodzi tuż obok jego twarzy w pokłonie, stawiając stopy o parę cali od jego głowy.Przemawia do zgromadzonych.- Niezależny sąd śledczy ustalił, że kapitan Jaidee jest winny korupcji, przyjmowania łapówek i nadużywania władzy.Postanowiono także, że nie może dalej służyć w Ministerstwie.Zostanie mnichem i przez dziewięć lat będzie czynił pokutę.Jego majątek zostanie skonfiskowany.Opiekę nad jego synami sprawować będzie Ministerstwo, ale pamięć o ich nazwisku zostanie wymazana.- Patrzy z góry na Jaideego.- Jeśli Budda zmiłuje się nad tobą, zrozumiesz w końcu, że ściągnąłeś to na siebie przez własną dumę i chciwość.Jeśli nie osiągniesz zrozumienia w tym życiu, żywimy nadzieję, że poprawę umożliwi ci twoje kolejne wcielenie.- Odwraca się, zostawia Jaideego trwającego w pokłonie.Przemawia Akkarat:- Przyjmujemy przeprosiny Ministerstwa Środowiska za niedopatrzenia generała Prachy.Cieszymy się na perspektywę lepszej współpracy w przyszłości.Teraz, gdy temu wężowi wyrwano zęby.Somdet Chaopraya nakazuje gestem dwóm rządowym potęgom okazanie sobie wzajemnego szacunku.Jaidee pozostaje w ukłonie.Tłum wzdycha.A potem ludzie zaczynają wychodzić, żeby opowiedzieć innym, co widzieli.Dopiero po odejściu Chaoprayi para mnichów mówi Jaideemu, żeby wstał.Mają poważne miny, ogolone głowy, a ich szafranowe szaty są stare i wyblakłe.Pokazują mu, gdzie go teraz zabiorą.Już należy do nich.Dziewięć lat pokuty, za robienie tego, co do niego należało.Podchodzi doń Akkarat.- No cóż, Khun Jaidee.Wygląda na to, że wreszcie odkryłeś granice.Szkoda, że nie usłuchałeś ostrzeżeń.Niepotrzebne byłoby to wszystko.Jaidee zmusza się do gestu wai.- Ma pan, co pan chciał - mruczy.- Teraz proszę uwolnić Chayę.- Obawiam się, że nie wiem, o czym mówisz.Jaidee szuka jego wzroku, wypatruje w nim oznak kłamstwa, ale nie jest pewien.To ty jesteś moim wrogiem? Czy ktoś inny? Czy ona już nie żyje? A może żyje, siedzi w celi u któregoś z twoich kumpli, jako bezimienny więzień? Żyje czy nie żyje?Tłumi obawy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl