do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Próbowa³a zerwaæ opaskê, wetkn¹æ pod ni¹zakrzywione palce i szarpi¹c siê wœciekle na wszystkie strony, drapa³a sobieszyjê.Posinia³a na twarzy.Szeroko rozdziawionymi ustami z trudem ³apa³aoddech.Ruchy mia³a coraz powolniejsze, coraz s³absze: zaczyna³a traciæprzytomnoœæ.Kilka minut póŸniej odrêtwia³a ze zmêczenia Anna zakneblowa³a j¹ i przyku³a dobarierki ³Ã³¿ka.Otworzywszy kajdanki u stóp, chwiejnie zesz³a na pod³ogê i, nawszelki wypadek, drug¹ rêkê Gerty przyku³a do aparatury anestezjologicznej -du¿ej, ciê¿kiej machiny, któr¹ nie³atwo by³o przesun¹æ.Potem zdjê³a jej z pasa kluczê i spojrza³a na wózek.Le¿a³o na nim mnóstwo broni.Zgarnê³a garœæ zaopatrzonych w ig³y strzykawek,potem kilkanaœcie fiolek i dopiero wtedy zda³a sobie sprawê, ¿e ma na sobietylko szpitaln¹ koszulê.Szafa, W szafie dwa lekarskie fartuchy.Szybko siê przebra³a i wypchawszy sobiekieszenie strzykawkami i ampu³kami, wybieg³a z sali.Rozdzia³ 43Archiwum okrêgu Semmering mieœci³o siê w suterenie gmachu rady miejskiej, któryzbudowano w charakterystycznym bawarskim stylu.By³y tam rzêdy szafek na akta,oznaczonych numerami poszczególnych parceli.Zamek Zerwald jest niedostêpny dla zwiedzaj¹cych - oznajmi³a bez ogródeksiwow³osa archiwistka: - To czêœæ prywatnej kliniki.Wstêp wzbroniony.Rozumiem - odrzek³ Ben - ale chodzi mi tylko o stare mapy.– Kiedy powiedzia³,¿e jest historykiem, ¿e interesuj¹ go niemieckie i austriackie zamki, spojrza³ana niego tak, jakby brzydko pachnia³, mimo to przywo³a³a swoj¹ rozdygotan¹nastoletni¹ asystentkê i poleci³a jej wyj¹æ plan dzia³ki z szuflady przyœcianie.System rozmieszczenia map i planów by³ bardzo skomplikowany, jednaksiwow³osa doskonale wiedzia³a, gdzie czego szukaæ.Plan pochodzi³ z pocz¹tku dziewiêtnastego wieku.Ówczesnym w³aœcicielemdzia³ki, która zajmowa³a wtedy prawie ca³e zbocze góry, by³ niejaki J.Esterhazy.Na papierze roi³o siê od tajemniczych znaków.- Co to jest? - spyta³.Siwow³osa spojrza³a na niego spod oka.Jaskinie.Wapienne jaskinie.Jaskinie.Zawsze to jakaœ mo¿liwoœæ.Biegn¹ pod dzia³k¹?Oczywiœcie - odpar³a niecierpliwie.Pod dzia³k¹, czyli pod zamkiem.- Mog³aby pani to dla mnie skopiowaæ? - poprosi³, z trudem ukrywaj¹cpodniecenie.Obrzuci³a go wrogim spojrzeniem.Za dwadzieœcia szylingów.Œwietnie.I jeszcze coœ: czy ma pani plany dolnej czêœci zamku?M³ody sprzedawca ze sklepu sportowego patrzy³ na plan jak na nierozwi¹zywalnyproblem algebraiczny.Kiedy Ben podpowiedzia³ mu, ¿e owe tajemnicze znaki tosieæ jaskiñ, szybko siê z nim zgodzi³.Tak, biegn¹ dok³adnie pod zamkiem.Przed laty by³o tam chyba nawet jakieœwejœcie, z jaskiñ do zamku, ale teraz pewnie jest ju¿ zasypane.By³ pan tam kiedyœ?W tych jaskiniach? - Sprzedawca pos³a³ mu przera¿one spojrzenie.- Broñ Bo¿e.A zna pan kogoœ, kto by³?Sprzedawca zmarszczy³ czo³o.Ja, chyba tak.Myœli pan, ¿e ten ktoœ zechcia³by mnie tam zaprowadziæ?W¹tpiê.Móg³by pan go spytaæ?Spytam, ale chyba nic z tego nie bêdzie.Nie spodziewa³ siê zobaczyæ szeœædziesiêciokilkulatka, ale to w³aœnie mê¿czyznaw tym wieku wszed³ do sklepu pó³ godziny póŸniej.Niski i ¿ylasty, mia³wystrzêpione, poprzecinane bliznami uszy, d³ugi, zniekszta³cony nos, ptasi¹pierœ i krzepkie, ³ykowate rêce.Wchodz¹c, powiedzia³ coœ chrapliwie dosprzedawcy i zamilk³ na widok Bena.Ben powiedzia³ mu dzieñ dobry.Mê¿czyzna tylko skin¹³ g³ow¹.Szczerze mówi¹c, jest chyba trochê za stary - rzuci³ Ben do sprzedawcy.- Niema tu kogoœ m³odszego?M³odsi s¹- odrzek³ mê¿czyzna.-Nie ma za to silniejszych.Poza tym nikt nie znatych jaskiñ tak dobrze jak ja.Ale o czym tu gadaæ.Jeszcze nie wiem, czy chcêtam iœæ.O, mówi pan po angielsku - zauwa¿y³ zdziwiony Ben.Nauczy³em siê podczas wojny, jak wiêkszoœæ tutejszych.Czy z tych jaskiñ mo¿na przejœæ do zamku?Kiedyœ by³o mo¿na.Ale w³aœciwie dlaczego mia³bym panu pomagaæ?Bo muszê siê tam dostaæ.Nie da rady.Tam jest teraz prywatna klinika.Mimo to muszê.Dlaczego?Powiedzmy, ¿e z powodów osobistych, które warte s¹ dla mnie bardzo du¿opieniêdzy.- Powiedzia³ mu, ile jest gotów zap³aciæ za pomoc.Bêdziemy potrzebowali sprzêtu - odrzek³ mê¿czyzna.- Umie siê pan wspinaæ?Nazywa³ siê Fritz Neumann i ³azi³ po jaskiniach, jeszcze zanim Ben przyszed³ naœwiat.By³ nieprawdopodobnie silny, gibki i zwinny.Pod koniec wojny, opowiada³, kiedy mia³ osiem lat, jego rodzice wst¹pili doruchu oporu katolickich robotników, prowadz¹cych potajemn¹ walkê z faszystami,którzy najechali tê czêœæ Austrii.Hitlerowcy zajêli zamek i urz¹dzili w nimokrêgow¹ kwaterê dowództwa.Pod piwnicami zamku bieg³ d³ugi prze³az z ukoœnym wyjœciem do jaskiniprzecinaj¹cej niemal ca³¹ parcelê: hitlerowcy nic o nim nie wiedzieli.Zamekzbudowano w tym miejscu celowo; boj¹c siê ataków wroga, jego pierwsi mieszkañcychcieli mieæ mo¿liwoœæ ucieczki tajnym przejœciem.Z biegiem lat zapomniano i oprzejœciu, i o labiryncie wapiennych jaskiñ.Ale podczas wojny, gdy hitlerowcy zajêli zamek, cz³onkowie ruchu oporu zdalisobie sprawê, ¿e dysponuj¹ bezcennymi wprost informacjami, dziêki którym mogliich szpiegowaæ, pods³uchiwaæ i organizowaæ akty sabota¿u.Doszli te¿ downiosku, ¿e jeœli tylko zachowaj¹ ostro¿noœæ, wróg nigdy siê nie dowie, kto jezorganizowa³ i w jaki sposób.Uwolnili i wyprowadzili z zamku dziesi¹tki wiêŸniów - hitlerowcy ani razu niewpadli na ich trop.Jako oœmioletni ch³opiec, Fritz Neumann wielokrotnie pomaga³ rodzicom i ichprzyjacio³om.Skomplikowany labirynt jaskiñ zna³ na pamiêæ.Fritz zszed³ z orczyka pierwszy, Ben tu¿ za nim.Wyci¹g znajdowa³ siê napó³nocnym stoku góry.Zamek sta³ na po³udniowym, ale Fritz twierdzi³, ¿e tadroga jest szybsza i ³atwiejsza.Dziêki specjalnym wi¹zaniom - mieli oryginalne randonee - mogli zarówno biegaæ,jak i zje¿d¿aæ.Co wiêcej, zamiast butów narciarskich, mogli w³o¿yæ buty dowspinaczki.Fritz pomyœla³ o wszystkim: o elastycznych, dwunastopunktowychrakach, ulubionym sprzêcie austriackich alpinistów, o reflektorach Petzla, oczekanach, o uprzê¿ach, hakach i karabiñczykach.Wszystko bez trudu kupili w miejscowym sklepie.Natomiast broni szukali znacznie d³u¿ej.Ale có¿, byli w krainie ³owów i wieluprzyjació³ Fritza mia³o w domu zarówno strzelby, jak i pistolety.Jeden z nichposzed³ z nim na uk³ad.Za³o¿yli we³niane kominiarki, ciep³e spodnie, getry i cienkie, polipropylenowerêkawice, w³o¿yli plecaki, dotarli na szczyt, zapiêli wi¹zania zjazdowe ipo³udniowym zboczem ruszyli w dó³.Ben uwa¿a³ siê za dobrego narciarza, aleFritz by³ prawdziwym fenomenem.Pêdzi³ tak szybko, tak wprawnie szusowa³ podziewiczym œniegu, ¿e trudno by³o za nim nad¹¿yæ.Pêd, lodowaty wiatr- Ben mia³czêœciowo ods³oniêt¹ twarz i wkrótce zacz¹³ szczypaæ go mróz.Zdumiewa³o go, ¿eFritz widzi trasê tam, gdzie on zupe³nie jej nie dostrzega i dopiero pod³u¿szej chwili zobaczy³ na pniach œwierków czerwone paski, którymi j¹oznakowano [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl