do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie macie oczu? - warknê³a.- Nie widzieliœcie, na czym on sta³?- Mo¿e na pod³odze? - zapyta³ drwi¹co Harry.- Nie patrzy³em mu pod ³apy, by³emzajêty jego g³owami.- Nie, nie na pod³odze.Sta³ na jakiejœ klapie.Naj­wyraŸniej czegoœ pilnuje.Wsta³a, obrzucaj¹c ich wœciek³ym spojrzeniem.- Mam nadziejê, ¿e jesteœcie zadowoleni.Mogliœmy wszyscy zgin¹æ.albo zostaæwyrzuceni ze szko³y.A teraz, jeœli nie macie nic przeciwko temu, pójdê do³Ã³¿ka.Ron spojrza³ na ni¹, usta mia³ otwarte.- Nie, nie mamy nic przeciwko temu.A mo¿e uwa­¿asz, ¿e ci¹gnêliœmy ciê si³¹, aty siê bardzo opiera³aœ, co?Ale s³owa Hermiony nie dawa³y Harry’emu spokoju nawet, kiedy po³o¿y³ siê do³Ã³¿ka.Pies czegoœ strzeg³.Co to mówi³ Hagrid? Gringott tonajbezpieczniejsze miejsce na œwiecie, jeœli chce siê coœ ukryæ.mo¿e tylkoHogwart jest bezpieczniejszy.Wygl¹da³o na to, ¿e Harry odkry³, gdzie jest teraz owi­niêta br¹zowym papierempaczka z krypty siedemset trzynaœcie.ROZDZIA£ DZIESI¥TYNoc DuchówMalfoy nie móg³ uwierzyæ w³asnym oczom, kiedy nastêp­nego dnia zobaczy³Harry’ego i Rona, wygl¹daj¹cych na nieco zmêczonych, ale w dobrych humorach.Prawdê mówi¹c, kiedy siê rano obudzili, uznali, ¿e spotkanie z trójg³owym psemby³o wspania³¹ przygod¹ i ju¿ têsknili za kolejn¹.Harry zd¹¿y³ ju¿ opowiedzieæRonowi o swoich podejrzeniach co do paczuszki z Gringotta i spêdzili razemmnóstwo czasu, zastanawiaj¹c siê, co te¿ mo¿e wymagaæ a¿ takich œrodkówbezpieczeñstwa.- To musi byæ albo bardzo cenne, albo bardzo niebez­pieczne - powiedzia³ Ron.- Albo i jedno, i drugie.Na razie wiedzieli jednak tylko, ¿e to coœ ma oko³o dwóch cali d³ugoœci i ¿enie maj¹ szansy na odgadniêcie, co to jest, bez wiêkszej iloœci danych.Ani Neville, ani Hermiona nie okazywali najmniejszego zainteresowania tym, comog³o siê znajdowaæ za psem i pod klap¹ w pod³odze.Neville by³ zainteresowanytylko jednym: ¿eby ju¿ nigdy nie zbli¿yæ siê do korytarza na trzecim piêtrze.Hermiona nie odzywa³a siê do Harry’ego i Rona, ale robi³a takie wszechwiedz¹ceminy, ¿e uznali to za okolicz­noœæ sprzyjaj¹c¹.Teraz pragnêli znaleŸæ jakiœsposób, by odegraæ siê na Malfoyu i ku ich wielkiemu zadowoleniu mo¿liwoœæ takapojawi³a siê tydzieñ póŸniej, wraz z porann¹ poczt¹.Kiedy sowy jak zwykle wlecia³y do Wielkiej Sali, uwagê wszystkich przyku³d³ugi, w¹ski pakunek, niesiony a¿ przez szeœæ sówek.Harry tak jak inni by³ciekaw, co mo¿e byæ w tej paczce i zdumia³ siê, kiedy sówki z³o¿y³y j¹ przednim, zrzucaj¹c przy okazji na pod³ogê jego bekon.Zaledwie odlecia³y, inna sowaupuœci³a na paczkê list.Harry najpierw rozerwa³ kopertê i dobrze zrobi³, bo list g³osi³:NIE OTWIERAJ PACZKI PRZY STOLE.Jest w niej nowy Nimbus Dwa Tysi¹ce, ale nie cha, ¿eby wszyscy wiedzieli, ¿edosta³eœ miotle, bo ka¿dy te¿ bêdzie chcia³.Oliver Wood spotka siê z tob¹ dziœna boisku quidditcha o siódmej wieczorem na pierwszym treningu.Profesor M.McGonagallHarry nie móg³ ukryæ radoœci, kiedy wrêczy³ Ronowi liœcik do przeczytania.- Nimbus Dwa Tysi¹ce! - jêkn¹³ z zazdroœci¹ Ron.- Nigdy nawet nie mia³em go wrêkach.Szybko opuœcili salê, pragn¹c obejrzeæ miot³ê jeszcze przed pierwsz¹ lekcj¹,ale drogê zagrodzili im Crabbe i Goyle.Malfoy wyrwa³ Harry’emu paczkê ipomaca³ j¹.- To miot³a - powiedzia³ i odrzuci³ paczkê Harry’emu z mieszanin¹ zazdroœci iz³oœci na twarzy.- Tym razem podpad³eœ, Potter, pierwszoroczniakom nie wolnoposiadaæ miote³.Ron nie móg³ siê powstrzymaæ.- To nie jest jakaœ stara miot³a - powiedzia³.- To Nimbus Dwa Tysi¹ce.Podobnomasz Kometê Dwa Szeœæ­dziesi¹t, tak, Malfoy? -Wyszczerzy³ zêby do Harry’ego.-Komety s¹ doœæ szybkie, ale o klasê gorsze od Nimbusów.- A co ty o tym wiesz, Weasley, przecie¿ nie staæ ciê nawet na pó³ kij a -odwarkn¹³ Malfoy.- Za³o¿ê siê, ¿e ty i twoi bracia musicie oszczêdzaæ na ka¿d¹witkê osobno.Zanim Ron zd¹¿y³ mu coœ odpowiedzieæ, pojawi³ siê profesor Flitwick.- Chyba siê nie k³Ã³cicie, co, ch³opcy? - zaskrzecza³.- Potterowi przys³ano miot³ê, panie profesorze - powiedzia³ szybko Malfoy.- Tak, tak, znakomicie - rzek³ profesor Flitwick, uœmiechaj¹c siê do Harry’ego.- Profesor McGonagall powiedzia³a mi o specjalnych okolicznoœciach, Potter.Coto za model?- Nimbus Dwa Tysi¹ce, panie profesorze - odpo­wiedzia³ Harry, powstrzymuj¹csiê, by nie wybuchn¹æ œmie­chem na widok miny Malfoya.- A to wszystko dziêkiMalfoyowi - doda³.Harry i Ron pobiegli po schodach na górê, krztusz¹c siê ze œmiechu.- Bo to prawda - zarechota³ Harry, kiedy ju¿ byli na szczycie marmurowychschodów.- Gdyby nie ukrad³ Neville’owi przypominajki, nie by³oby mnie wdru¿ynie.- Wiêc wydaje ci siê, ¿e to nagroda za ³amanie regula­minu? - rozleg³ siê pe³enz³oœci g³os tu¿ za jego plecami.To Hermiona wchodzi³a po schodach, spogl¹daj¹c z nie­smakiem na paczkê w rêkachHarry’ego.- Myœla³em, ¿e siê do nas nie odzywasz - powiedzia³ Harry.- Tak, tak, i nie przestawaj - doda³ szybko Ron.- Tak siê cieszyliœmy.Hermiona pomaszerowa³a dalej, z nosem wycelowanym w sufit [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl