do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.   Jeszcze nie zd¹¿y³ wypowiedzieæ ostatniego s³owa, a ju¿ pistolet Mety by³wycelowany w stronê drzwi.Rozleg³ siê trzask padaj¹cego krzes³a stra¿nika.Wyrwany nagle ze swej pó³drzemki Skop trzyma³ pistolet wymierzony we framugê.   - To by³ tylko przyk³ad - rzek³ Jason.- Tam naprawdê nic nie by³o.-Pistolet stra¿nika znik³ w pochwie, on zaœ sam spojrza³ z pogard¹ na Jasona, poczym podniós³ krzes³o i znów usiad³.   - Udowodniliœcie oboje, ¿e umiecie sobie radziæ z miejscowymi problemami -ci¹gn¹³ Jason.- Ale co by by³o, gdybym powiedzia³, ¿e przy framudze wisiuczepione coœ, co wyg1¹da jak ¿¹d³opiór, a w rzeczywistoœci jest czymœ wrodzaju wielkiego owada, który przêdzie cienkie nici nadaj¹ce siê do tkaniamateria³u?   Stra¿nik ³ypn¹³ groŸnie spod krzaczastych brwi na pust¹ framugê - jegopistolet wysun¹³ siê do po³owy z pochwy i schowa³ ponownie.Nastêpnieburkn¹wszy coœ niezrozumiale do swego podopiecznego, ten w jednej osobieprzewodnik i opiekun Jasona wyszed³ do s¹siedniego pokoju trzaskaj¹c drzwiami.Meta œci¹gnê³a brwi w skupieniu i na jej twarzy odmalowa³o siê zdziwienie.- Tonie mog³oby byæ nic innego prócz ¿¹d³opióra - powiedzia³a wreszcie.- Nicinnego nie mog³oby tak wygl¹daæ.I nie tylko nie snu³oby przêdzy, ale ugryz³obyciê, gdybyœ siê zbli¿y³, wiêc musia³byœ je zabiæ.- Uœmiechnê³a siê zadowolonaz niepodwa¿alnej logiki swojej wypowiedzi.   - Znowu jesteœ w b³êdzie - rzek³ Jason.- W³aœnie tak wygl¹da miniprz¹dka,która ¿yje na planecie Stovera.Naœladuje ona najgwa³towniejsze formy ¿ycia tejplanety i robi to tak œwietnie, ¿e nic wiêcej nie potrzebuje do obrony.Mog³abyusi¹œæ ci na rêce i spokojnie prz¹œæ niæ metr po metrze.Gdybym sprowadzi³ naPyrrusa ca³y statek wype³niony tylko nimi, nigdy nie wiedzielibyœcie, czy donich strzelaæ, czy nie.   - Ale teraz ich tu nie ma - obstawa³a Meta.   - Mimo to mog³yby byæ.A gdyby by³y, wszystkie zasady waszej gry by siêzmieni³y.Rozumiesz teraz? W galaktyce s¹ pewne sta³e prawa i zasady.ale wyich tu nie uznajecie.Wasz¹ zasad¹ jest wieczna wojna z zastanymi formami¿ycia.Chcê wyjœæ poza tê zasadê, prawo i skoñczyæ wasz¹ wojnê.Nie chcia³abyœi ty tego samego? Nie chcia³abyœ wieœæ ¿ycia, które by³oby czymœ wiêcej ni¿tylko nie koñcz¹c¹ siê walk¹ o przetrwanie? ¯ycia, w którym by³oby miejsce naszczêœcie, mi³oœæ, sztukê.wszystkie te przyjemnoœci, na które nigdy niemia³aœ czasu?   Ca³a pyrrusañska surowoœæ ust¹pi³a z jej twarzy, kiedy s³ucha³a jego s³Ã³w ich³onê³a te obce sobie koncepcje.Jason machinalnie wzi¹³ j¹ za rêkê, kiedy tomówi³.Jej rêka by³a ciep³a i krew zaczê³a w niej szybciej pulsowaæ pod wp³ywemjego dotyku.   Nagle Meta oprzytomnia³a i wyszarpnê³a swoj¹ d³oñ zrywaj¹c siê jednoczeœniena nogi.Id¹c na œlepo ku drzwiom, s³ysza³a za sob¹ drwi¹cy g³os Jasona:   - Stra¿nik Skop uciek³, bo nie chcia³ zatraciæ swej cennej podwójnej logiki.Ona jest wszystkim, co posiada.Ale ty widywa³aœ inne czêœci galaktyki, Meto,ty wiesz, ¿e ¿ycie mo¿e byæ czymœ znacznie wiêcej, ni¿ tylko wzajemnymzabijaniem siê na Pyrrusie.Czujesz, ¿e to prawda, je¿eli nawet nie chcesz tegoprzyznaæ.   Odwróci³a siê i wybieg³a za drzwi.   Jason spogl¹da³ za ni¹ g³adz¹c siê w zamyœleniu po zaroœniêtym podbródku.   - Meto, zaczynam ¿ywiæ nadziejê, i¿ kobieta bierze w tobie górê nadPyrrusank¹.Zdaje siê, ¿e dostrzeg³em.byæ mo¿e po raz pierwszy w dziejachtego krwawego, rozdartego wojn¹ miasta, ³zê w oku jednej z jego mieszkanek.  - Spróbuj upuœciæ tê aparaturê, a mo¿esz byæ pewien, ¿e Kerk pourywa ci rêce- rzek³ Jason.- Stoi tam teraz i ¿a³uje, ¿e da³ siê namówiæ na toprzedsiêwziêcie.   Skop zakl¹³ pod ciê¿arem masywnego detektora i poda³ go Mecie, która czeka³aw otwartym luku statku miêdzyplanetarnego.Jason nadzorowa³ za³adunek i k³ad³trupem wszystkie stwory, które siê zbli¿a³y powodowane ciekawoœci¹.Rogatychdiab³Ã³w by³o tego ranka zatrzêsienie i Jason ustrzeli³ a¿ cztery.Wszed³ napok³ad ostatni i zamkn¹³ za sob¹ œluzê.   - Gdzie go zainstalujesz? - spyta³a Meta.   - PoradŸ mi - odpar³ Jason.- Potrzebne mi takie miejsce na antenê, ¿ebyprzed soczewk¹ nie by³o ciê¿kich metali powoduj¹cych zak³Ã³cenia w odbiorzesygna³u.Cienki plastyk by³by najlepszy.W najgorszym razie zamocujê j¹ nazewn¹trz kad³uba i zastosujê zdalny napêd.   - Pewnie bêdziesz musia³ - powiedzia³a Meta.- Kad³ub statku stanowijednolit¹ bry³ê.Widocznoœæ zapewnia ekran i instrumenty nawigacyjne.Nies¹dzê.zaraz, zaraz.jest jedno takie miejsce, które siê mo¿e do tegonadawaæ.   Poprowadzi³a ich do wybrzuszenia w kad³ubie, znacz¹cego po³o¿enie jednej zrakiet ratunkowych.Weszli przez zawsze otwart¹ œluzê, najpierw Meta, potemJason, a na koñcu Skop z aparatur¹.   - Te rakiety ratunkowe s¹ czêœciowo zag³êbione w kad³ubie statku -wyjaœni³a.- Maj¹ z przodu przezroczyst¹ szybê, przykryt¹ op³ywowymi p³ytami.P³yty rozsuwaj¹ siê automatycznie z chwil¹ wystrzelenia rakiety.   - Czy mo¿emy je teraz rozsun¹æ?   - Chyba tak - odpar³a.Analizuj¹c uk³ad przewodów zap³onowych, odnalaz³askrzynkê odga³êŸnikow¹ i otworzy³a jej pokrywê.Kiedy zamknê³a rêcznie obwódsteruj¹cy os³on¹ i ciê¿kie p³yty zsunê³y siê do wnêtrza kad³uba, otworzy³ siêprzed nimi rozleg³y widok, poniewa¿ wiêksza czêœæ panoramicznej szyby wystawa³aponad kad³ub macierzystego statku.   - Doskonale - stwierdzi³ Jason.- Tu siê usadowiê.A jak bêdê siêporozumiewa³ z tob¹?   - Przez to - powiedzia³a.- Ten komunikator jest zestrojony z uk³ademkomunikacyjnym statku.Tylko nie dotykaj niczego innego.zw³aszcza tejdŸwigni.- Wskaza³a masywny dr¹¿ek umieszczony w samym œrodku tablicysterowniczej.- S³u¿y do od³¹czania rakiety.W dwie sekundy po poci¹gniêciu tejdŸwigni rakieta ratunkowa zostaje wystrzelona.A tak siê z³o¿y³o, ¿e niezaopatrzono jej w paliwo.   - Na pewno nie dotknê - rzek³ Jason.- Teraz ka¿ Husky'emu pod³¹czyæ mnie dosieci statku, a ja zajmê siê aparatur¹.Detektor by³ prosty w konstrukcji, aledostrojenie go musia³o byæ precyzyjne.Talerzowata antena œci¹ga³a sygna³ dodelikatnie wywa¿onego detektora.Po obu stronach wejœcia nastêpowa³ ostryspadek poziomu odbieranego sygna³u, co pozwala³o na precyzyjne ustalenie jegokierunku.Nastêpnie sygna³ przechodzi³ etap amplifikacji.W odró¿nieniu odelektronicznych komponentów pierwszego etapu sygna³ przybiera³ tu kszta³tsymboli na bia³ym papierze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl