[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle obydwóm łzy trysnęły z oczu, ręce zadrżały.I jemu, i mnie, jednocześnie! No, wtedy naturalnie uściski i wzajemny wyścig szlachetności.Książę krzyczy: twoja! Ja krzyczę: twoja! Słowem.słowem.pan będzie u nas mieszkać.mieszkać?- Tak, może jakiś czas - rzekł książę jakby jąkając się trochę.- Proszę pana, mama prosi pana do siebie - krzyknął zaglądając przez drzwi Kola.Książę już się podniósł, żeby iść, ale generał położył prawą dłoń na jego ramieniu i kordialnie przygiął go znów do kanapy.- Jako serdeczny przyjaciel pańskiego ojca, chcę pana uprzedzić - rzekł generał.- Ja, jak pan sam widzi, ucierpiałem po tragicznej katastrofie; ale bez sądu! Bez sądu! Nina Aleksandrowna jest kobietą zgoła wyjątkową.Warwara Ardalionowna, moja córka, jest wyjątkową córką! Wskutek różnych okoliczności wynajmujemy pokoje umeblowane - upadek niesłychany!.Ja, co miałem zostać gubernatorem!.Ale panu zawsze będziemy radzi.A tymczasem w domu moim rozgrywa się tragedia!Książę patrzył na generała pytająco i z wielkim zaciekawieniem.- Przygotowuje się małżeństwo, nader osobliwe małżeństwo.Małżeństwo dwuznacznej kobiety i młodego człowieka, który mógłby być kamerjunkrem.Wprowadzi się tę kobietę do domu, gdzie jest moja córka i gdzie jest moja żona! Ach póki tchu w mych piersiach - ona tu nie wejdzie! Położę się na progu i niech przestąpi przeze mnie!.Z Ganią teraz prawie nie rozmawiam, nawet go wprost unikam.Uprzedzam pana umyślnie; skoro pan ma u nas mieszkać, to i tak pan będzie.Jednak mam nadzieję, że, jako syn mojego przyjaciela.- Książę, niech pan będzie łaskaw wejść do mnie do bawialni - poprosiła Nina Aleksandrowna, która sama już zjawiła się w drzwiach.- Wyobraź sobie, moja duszko - zawołał generał - okazuje się, że ja niańczylem księcia!Nina Aleksandrowna spojrzała z wyrzutem na generała i badawczo na księcia, ale nie rzekła ani słowa.Książę udał się za nią; zaledwie jednak przyszli do bawialni i usiedli, a Nina Aleksandrowna zaczęła bardzo pośpiesznie i półgłosem mówić o czymś księciu, do bawialni nagle wkroczył sam generał.Nina Aleksandrowna natychmiast umilkła i z widocznym niezadowoleniem pochyliła się nad swoją robótką.Generał może nawet zauważył to niezadowolenie, jednak w dalszym ciągu był w jak najlepszym humorze.- Syn mojego przyjaciela! - zawołał zwracając się do Niny Aleksandrowny.-Taka niespodzianka! Dawno już nawet przestałem o nim myśleć.Ale czy ty, duszko, naprawdę nie pamiętasz nieboszczyka Mikołaja Lwowicza? Jeszcze go zastałaś.w Twerze?- Nie pamiętam Mikołaja Lwowicza.To pański ojciec? - spytała księcia.- Ojciec; ale zdaje mi się, że umarł nie w Twerze, tylko w Jelizawietgradzie - zwrócił książę nieśmiało uwagę generałowi.- Słyszałem od Pawliszczewa.- W Twerze - powtórzył generał.- Przed samą jego śmiercią przeniesiono go do Tweru; nawet jeszcze przed rozwinięciem się choroby.Pan był jeszcze zbyt mały i nie mógł pan zapamiętać ani przeniesienia, ani choroby; Pawliszczew zaś mógł się omylić, chociaż to najzacniejszy człowiek.- Znał pan i Pawliszczewa?- Wyjątkowej zacności człowiek; ale ja byłem naocznym świadkiem.Żegnałem go na łożu śmierci.- Ale ojciec mój umarł podczas rozprawy sądowej - zauważył znowu książę -chociaż nigdy nie mogłem się dowiedzieć, za co go sądzono; umarł w szpitalu.- O, to chodziło o sprawę szeregowca Kołpakowa; książę bez wątpienia zostałby uniewinniony.- Tak? Pan to wie na pewno? - spytał książę ze szczególnym zaciekawieniem.- Ależ oczywiście! - zawołał generał.- Sędziowie rozeszli się nie wydając żadnego orzeczenia.Sprawa niemożliwa do rozstrzygnięcia! Sprawa nawet, rzec można, tajemnicza: umiera sztabskapitan Łarionow, dowódca kompanii; książę zostaje czasowo mianowany pełniącym obowiązki; dobrze.Szeregowiec Kołpakow popełnia kradzież - zabiera koledze skórę na buty i przepija; dobrze.Książę - niech pan łaskawie zwróci uwagę, że to się działo w obecności feldfebla i kaprala - beszta Kołpakowa i grozi mu rózgami.Bardzo dobrze.Kołpakow idzie do koszar, kładzie się na pryczy i po piętnastu minutach umiera.Pięknie; ale wypadek niezwykły, prawie fantastyczny.Tak czy owak Kołpakowa grzebią; książę składa raport, a następnie Kołpakow zostaje skreślony z listy.Zdawałoby się, że wszystko jest w najzupełniejszym porządku.Ale w pół roku później podczas przeglądu brygady okazuje się, że szeregowiec Kołpakow służy jakby nigdy nic w trzeciej kompanii drugiego batalionu nowoziemlańskiego pułku piechoty, tej samej brygady i tej samej dywizji.- Jak to ? - zawołał książę, zdziwiony w najwyższym stopniu.- To nie tak było, to pomyłka! - odezwała się nagle Nina Aleksandrowna, prawie ze smutkiem patrząc na niego.- Mon mari se trompe.- Nie, moja duszko, łatwo ci powiedzieć: se trompe, ale spróbuj no sama rozstrzygnąć podobny przypadek! Wszyscy byli zaskoczeni.Pierwszy bym powiedział qu’on se trompe.Ale na szczęście byłem świadkiem i brałem udział w komisji.Wszelkie konfrontacje wykazały, że to jest ten właśnie szeregowiec Kołpakow, który pół roku temu został pochowany ze zwykłym ceremoniałem i przy biciu w bębny.Wypadek rzeczywiście zgoła wyjątkowy, prawie fantastyczny, przyznaję, ale.- Papo, obiad na stole - oznajmiła Warwara Ardalionowna wchodząc do pokoju.- A to pięknie, to świetnie! Przegłodziłem się.Jednak ten wypadek, można powiedzieć, psychologiczny.- Zupa znów wystygnie - powiedziała niecierpliwie Waria.- Zaraz, zaraz - mamrotał generał wychodząc z pokoju; „i mimo wszelkich poświadczeń” słychać było jeszcze na korytarzu.- Będzie pan musiał wiele darować mojemu mężowi, jeśli pan u nas zostanie - powiedziała do księcia Nina Aleksandrowna - chociaż mam nadzieję, że się panu zbytnio nie naprzykrzy; obiady jada sam.Przyzna pan, że każdy ma swoje wady i swoje.szczególne właściwości, inni może jeszcze bardziej niż ci, na których przywykliśmy wskazywać palcami.O jedno będę pana bardzo prosiła: jeśli mój mąż w jakiejkolwiek formie zwróci się do pana o należność za pokój, niech pan powie, że pan już mnie zapłacił.Oczywiście wszystko, cokolwiek pan by mu dał, zostanie policzone i uznane, proszę jednak wyłącznie dla porządku.Co tam Waria?Waria wróciła do pokoju i w milczeniu podała matce fotografię Nastasji Filipowny.Nina Aleksandrowna drgnęła i z początku jakby ze strachem, a potem z ciężkim przygnębieniem wpatrywała się pewien czas w tę fotografię.Wreszcie spojrzała pytająco na Warię.- Dostał to dzisiaj od niej w podarunku - powiedziała Waria.- Wieczorem mają o wszystkim zdecydować.- Dzisiaj wieczorem! - powtórzyła półgłosem, jakby w rozpaczy, Nina Aleksandrowna.- No cóż! Teraz nie ma wątpliwości; i nadziei też nie ma żadnych: fotografią wszystko wyjawiła.Czy on ci sam pokazał? - dodała ze zdziwieniem.- Mama wie, że my już cały miesiąc z sobą nie rozmawiamy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]