do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dzisiaj me jest pierwszego kwietnia, przyjacielu.- Dzisiaj jest trzynastego wrzeœnia.Trzynastka nie dla wszyst­kich jestszczêœliwa.- Dla pana na pewno nie bêdzie - powiedzia³; podszed³ do drzwi i zamkn¹³ je naklucz; klucz wsadzi³ do kieszeni.- Teraz proszê siê zachowywaæ spokojnie -powiedzia³.- Jako student boksowa³em w wadze pó³ciê¿kiej.Czasem i teraztrenujê.Tak, dla zabawy.- S³usznie pan robi.Nigdy nie wiadomo, na co siê to mo¿e przydaæ.- Cieszy mnie, ¿e pan tak myœli.- Ze mn¹ nie bêdzie pan mia³ k³opotów - powiedzia³em.­Jestem niezgrabny.Umiemsiê biæ, ale po chamsku.Doktór wzi¹³ s³uchawkê i pocz¹³ nakrêcaæ jakiœ numer; przysu­n¹³ sobie o³Ã³wek inotatnik.Czekaliœmy chwilê.- Proszê o numer Komendy G³Ã³wnej Milicji - powiedzia³: zapisa³ numer na kartcei powiedzia³: - Dziêkujê.- Od³o¿y³ s³uchawkê i zapyta³: - Poda pan mi swojenazwisko teraz, czy dopiero jak tu przyjad¹?- Teraz - powiedzia³em; wyci¹gn¹³em z kieszeni dowód oso­bisty i poda³em mu.- Œwietnie, ¿e siê tak rozumiemy.Dostanie pan za to coœ ode mnie.Czy panpali?- Niestety.Otworzy³ szufladê biurka i wyj¹³ stamt¹d karton papierosów.Poda³ mi, a japrzyj¹³em.- Czterysta sztuk - powiedzia³.- Na pierwszy okres panu wystarczy.Potem panbêdzie niestety musia³ odzwyczaiæ siê od palenia.- S³ysza³em, ¿e to bardzo trudno.- Ma pan chyba kogoœ z rodziny, kto panu podrzuci paczkê tytoniu od czasu doczasu?- Nie utrzymujê stosunków z rodzin¹ - powiedzia³em.­Pan rozumie: ró¿niceœwiatopogl¹dów, ró¿nice charakterów.W ka¿dym razie dziêkujê za papierosy.Tozabawne, ¿e palimy tê sam¹ markê.- Bêdzie pan mia³ doœæ czasu, aby przemyœleæ ten zbieg oko­licznoœci, którywydaje siê panu tak szczególny - powiedzia³.­Znów uj¹³ s³uchawkê i nakrêci³numer.- Zajêty - powiedzia³.- Panie doktorze - powiedzia³em.- Interesuje mnie jedna sprawa: jakie jeststanowisko wspó³czesnej psychiatrii, jeœli chodzi o rozwód?- Nie zawsze pozytywne.Psychiatrzy zachodni uwa¿aj¹ ¿e rozwód nie rozwi¹zujepodstawowych zagadnieñ, poniewa¿ ludzie wci¹¿ szukaj¹ tych samych ludzi.Pewienokreœlony typ kobiety szuka okreœlonego typu mê¿czyzny i vice versa.- Tak myœla³em - rzek³em.- Myœla³em o pewnej sprawie, która wydawa³a mi siêsentymentalna, ale teraz rozumiem to le­piej.Numer wci¹¿ zajêty?- Tak.- Zechce pan i ode mnie przyj¹æ prezent - powiedzia³em.Wyj¹³em z portfeluœwiadectwo œmierci Barbary i poda³em mu.Przeczyta³ i rozeœmia³ siê.- Nigdy nie mia³em pacjentki o tym nazwisku - powiedzia³.- Bo te¿ pañskiepacjentki rzadko podaj¹ swoje prawdziwe nazwiska - rzek³em.- Niektóre siêwstydz¹, niektóre maj¹ na­rzeczonych.A niektóre nie chc¹ obarczaæ panaodpowiedzialnoœ­ci¹.Tak jak ta biedna ma³a.Jej m¹¿ siedzia³ w wiêzieniu, aona.dalej pan ju¿ sam rozumie.Ale mam dla pana równie¿ i inny pre­zent.Poda³em mu obdukcjê lekarsk¹ stwierdzaj¹c¹, ¿e Barbara nie mo¿e zostaæ matk¹.- Pozwoli pan skorzystaæ z telefonu? - zapyta³em.- Przy­sun¹³em sobie telefoni nakrêci³em numer informacji.- Proszê o numer Prokuratury Wojewódzkiej -powiedzia³em.Podano mi numer i zapisa³em go.- Pan wie, ¿e ja jestemsiostrzeñcem Wuja Józefa - powiedzia³em.- Mogê go panu poleciæ.Znakomitykarniak.Dzwoni¹c do policji nie domyœla³ siê pan o najprostszym takcie: pannie-ma ani jednego œwiadka na fakt szanta¿u, a ja panu znajdê stu œwiadków nafakt, ¿e pan jest entuzjast¹ idei Malthusa.Niestety, nie z idealizmu.- Dotychczas zawsze myœla³em, ¿e ludzie dziel¹ siê na dwie kategorie -powiedzia³.- Mianowicie?- Owce.To pierwsza.Druga - wilki.- Istnieje równie¿ trzecia kategoria.Dziwne, ¿e pan o tym nie pomyœla³.- A wiêc?- Szakale.Tych jest najwiêcej.I powiem panu, dlaczego: to jest w³aœnie takoniecznoœæ historyczna, o której pan mnie infor­mowa³.Pamiêta pan o tym, jakpowiedzia³em panu, ¿e major Rackmann zosta³ nies³usznie skazany na œmieræ? Panmi odpowie­dzia³, i¿ nie widzi pan podstaw, aby w¹tpiæ w praworz¹dnoœæ.Proszê, niech pan dzwoni po policjê, a ka¿dy z nas powie, co wie.Apraworz¹dnoœæ bêdzie ju¿ wiedzia³a, co z nami zrobiæ.- Ile pan chce? - Kasê.- Jak¹ mam pewnoœæ, ¿e nie przyjdzie pan tu po raz drugi? - Pañski charakterstwarza tê pewnoœæ.I mój tak¿e.Jestem tchórzem.Wiem, ¿e zabi³by mnie pan niemyœl¹c o tym, co pan robi.Wiem, jak pan korba pieni¹dze i jak bardzo panryzykowa³.- Schowa³em pieni¹dze do kieszeni; podszed³em do okna i odsu­n¹³emfirankê.- Proszê, niech pan popatrzy na ten samochód ­powiedzia³em.- Zanimuzbiera pan znowu tyle forsy, ten samo­chód stanie siê wrakiem.Rêczê za to.Sam nim je¿d¿ê.- I po có¿ panu te pieni¹dze? Jakiœ ma³y interesik, prawda? - Nie -powiedzia³em.- Nie wygl¹dam chyba na cz³owieka, który potrafi robiæ pieni¹dze?I co do tego muszê pana rozczaro­waæ.Przepuszczê te pieni¹dze w najg³upszysposób.I bêdê przy tym myœla³, jak cholernie pan ryzykowa³.- Wyj¹³em z paczkipieniêdzy jeden tysi¹c i po³o¿y³em go na stole.- To na dzisiejszy wieczór -powiedzia³em.- ¯eby pan mia³ siê za co upiæ.- Czy pan ma broñ? - zapyta³.- V to siê zawsze mogê postaraæ.Zw³aszcza teraz, kiedy mam pieni¹dze.- Myœli pan czasami o samobójstwie?- To jest jedyny problem, jaki mo¿e mieæ uczciwy cz³owiek w dzisiejszychczasach.- Niech pan o tym nie myœli - powiedzia³.- Tak czy owak sznur czeka gdzieœ napana.Wyszed³em; zszed³em ju¿ o piêtro ni¿ej i zawróci³em z powro­tem, i znówzadzwoni³em do jego drzwi.- Pan ofiarowa³ mi karton papierosów - powiedzia³em.­¯egnaj¹c siê z panemzapomnia³em je zabraæ.Le¿¹ na biurku po lewej stronie.Obok pañskiegotelefonu.Poszed³em przed siebie; samochód zostawi³em przed jego do­mem i postanowi³emzabraæ go po jakimœ czasie.Wróci³em do gara¿u; nastawi³em budzik na dziewi¹t¹i zasypiaj¹c myœla³em o tym, co zrobi dziœ wieczór mój doktór.Byæ mo¿e upijesiê jak kowal po wyp³acie i wywo³a awanturê tak, ¿e na resztê nocy znaj­dzieprzytulisko w komisariacie.Rzeczywiœcie wygl¹da³ jak by³y bokser o niez³ymrefleksie i dobrej prawej; ale nie wierzy³em w to, ¿e boksowa³ w pó³ciê¿kiej.By³ zapewne niez³y, lecz najwy¿ej w pó³œredniej.Samochód zostawi³em na ca³¹ noc i ca³y nastêpny dzieñ przed oknem jego, awieczorem pojecha³em na stacjê benzynow¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl