do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Za twój poca³unek zrobi³bym wszystko.Wspi¹³bym siêna ka¿d¹ górê, pokona ka¿d¹ rzekê, przeby³ ka¿d¹ pustyniê.Machn¹³ rêk¹, wskazuj¹c le¿¹c¹ w dole wioskê Mur a potem nocne niebo nad ichg³owami.Na wschodzie, nisko nad horyzontem, jedna z gwiazd z konstelacjiOriona rozb³ys³a, zamigota³a i spad³a.- Za poca³unek i obietnicê twej rêki - oznajmi³ œmierteln¹ powag¹ Tristran -przyniosê ci gwiazdê, która w³aœnie spad³a.Zaczyna³ marzn¹æ.Stopniowo pojmowa³, ¿e nie dostanie poca³unku.To odkrycie gozdumia³o.Mê¿ni bohaterowie powieœci przygodowych i horrorów za grosik nigdynie mieli problemów ze zdobywaniem poca³unków.- Ruszaj zatem.Jeœli ci siê uda.zrobiê to - odpar³a Victoria.- Jeœliprzyniesiesz mi tê gwiazdê, tê która spad³a przed chwil¹, nie ¿adn¹ inn¹,wówczas ciê poca³ujê i kto wie, co jeszcze zrobiê.Proszê.Teraz nie musisz ju¿wyruszaæ do Australii, do Afryki ani do odleg³ych Chin.i- Co takiego? - rzek³ Tristran.A Victoria wybuchnê³a œmiechem, cofnê³a rêkê iszy³a wzd³u¿ zbocza w stronê farmy ojca.Tristran podbieg³ do niej.- Mówi³aœ powa¿nie? - spyta³.- Tak samo powa¿nie, jak ty, kiedy opowiada³eœ bajki o rubinach, z³ocie i opium- odpar³a.- Co to w ogóle jest opium?- Coœ w miksturze na kaszel - wyjaœni³ Tristran.- Nie brzmi szczególnie romantycznie - zauwa¿y³ dziewczyna.- A zreszt¹, czynie powinieneœ ju¿ rusza w drogê, by odnaleŸæ moj¹ gwiazdê? Spad³a naWschodzie, o tam - znów siê zaœmia³a.- Niem¹dry ch³opak.Potrafisz tylkodopilnowaæ, abyœmy dostali wszystkie sk³adniki ry¿owego puddingu._ ¹ jeœli przyniosê ci gwiazdê? - spyta³ Tristran.- To co mi dasz? Poca³unek?Swoj¹ rêkê?- Wszystko, czego zapragniesz - odpar³a rozbawiona Victoria.- Przyrzekasz? - spyta³ Tristran.Pokonywali ju¿ ostatni¹ œcie¿kê biegn¹c¹ na farmê Foresterów.W oknach p³onê³ylampy, ¿Ã³³te i pomarañczowe.- Oczywiœcie - rzek³a z uœmiechem.Œcie¿ka wiod¹ca do domu Foresterów nie by³a brukowana.Kopyta koni, krów iowiec; nogi psów i ludzi udepta³y j¹ w lepkie b³oto.Tristran Thorn pad³ w niena kolana, nie zwa¿aj¹c na stan swego p³aszcza i we³nianych spodni.- Doskonale - powiedzia³.W tym momencie wiatr znowu powia³ ze wschodu.- Po¿egnam ciê tu, moja pani - oznajmi³ Tristran Thorn - bo mam do za³atwieniawa¿n¹ sprawê na Wschodzie.Wsta³, nie myœl¹c o zab³oconych nogawkach i p³aszczu, i uk³oni³ siê, zdejmuj¹cmelonik.Victoria Forester wybuchnê³a œmiechem, patrz¹c na chudego subiekta.I œmia³asiê g³oœno, d³ugo i uroczo, a jej œmiech odprowadza³ go, gdy zbiega³ w dó³zbocza.*Resztê drogi do domu Tristran Thorn pokona³ biegiem.Kolczaste ³odygi wczepia³ymu siê w ubranie, ga³¹Ÿ str¹ci³a z g³owy melonik.Wreszcie, zdyszany i obdarty, wpad³ do kuchni domu na zachodnich ³¹kach.- Spójrz tylko na siebie! - wykrzyknê³a jego matka.-Na m¹ duszê.Coœpodobnego!Tristran jedynie uœmiechn¹³ siê do niej.- Tristranie? - zagadn¹³ ojciec, który w wieku trzydziestu piêciu lat wci¹¿ by³œredniego wzrostu i wci¹¿ mia³ piegi, choæ w jego orzechowych kêdziorachpojawi-³o siê sporo srebrzystych nitek.- Matka powiedzia³a coœ do ciebie.Nies³ysza³eœ?- Bardzo przepraszam, ojcze, matko - powiedzia³ Tristran - ale dziœ wieczóropuszczê wioskê.Jakiœ czas mnie nie bêdzie.- Co za g³upoty! - prychnê³a Daisy Thorn.- Nigdy nie s³ysza³am podobnychbzdur.Dunstan jednak dostrzeg³ w oczach syna dziwny wy:- Ja z nim porozmawiam - rzek³ do ¿ony.Spojrza³a niego ostro, po czym skinê³ag³ow¹.- Dobrze, ale kto pozszywa p³aszcz ch³opaka? Ty³ki to chcia³abym wiedzieæ.Unios³a g³owê i wymaszerowa³a z kuchni.Ogieñ w piecu sycza³, rozb³yskuj¹c srebrem, zieleni i fioletem.- Dok¹d siê wybierasz? - spyta³ Dunstan.- Na Wschód - odpar³ Tristran.- Wschód.- Ojciec skin¹³ g³ow¹.Istnia³y dwa ró¿ne wschody - mo¿na by³o jechaæna wschód do nastêpnego hrabstwa przez las, i na Wschód, na drug¹ stronê muru.Dunstan bez pytania wiedzia³, który z nich ma na myœli syn.- A wrócisz? - spyta³.Tristran uœmiechn¹³ siê szeroko.- Oczywiœcie.- No có¿ - rzek³ ojciec - zatem wszystko w porz¹dku - Podrapa³ siê po nosie.-Czy myœla³eœ o tym, jak siê staæ na drug¹ stronê?Tristran pokrêci³ g³ow¹.- Na pewno znajdê jakiœ sposób - rzek³.- Jeœli trzeba pobijê wartowników.Ojciec poci¹gn¹³ nosem.- Nie zrobisz niczego takiego.Jak by ci siê podoba³o, bym to ja pe³ni³ stra¿?Albo ty? Nie chcê, by komukolwiek coœ siê sta³o.- Ponownie podrapa³ siê ponosie.- IdŸ, spakuj manatki i poca³uj matkê na po¿egnanie.Odprowadzê ciê dowioski.Tristran spakowa³ potrzebne rzeczy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl