do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stanowczo jednak domagał się, po pośpiesznym przełknięciu posiłku, który potraktował jak zwykłe uzupełnienie zapasów energii, pokazania sobie innych planet.Pragnął widzieć i dotykać, czuć zapachy, nawet jeżeli nie mógł osobiście odwiedzić wszystkich obcych światów.Najpierw badał je metodycznie, odnotowując wszystkie interesujące fakty, które należało zbadać dokładniej.Już miał prosić o „powrót” na Trewitrę, gdy Statek poinformował go o niebezpiecznym wejściu w przestrzeń tachoniczną.Nawykły do posłuszeństwa Oach udał się na spoczynek do kajuty, na własne życzenie przypominającej jego ulubioną sypialnię.Nie poprosił nawet o pokazanie sobie widoku gwiazd poza obszarem gazowego obłoku.– Zbliżamy się do mojego następnego przystanku – stwierdził Statek.Po raz pierwszy od wejścia na pokład Oach okazał jakieś objawy zainteresowania.– Następna planeta? Na którą będę mógł zejść, po której będę mógł się przejść i której powietrze będę mógł wdychać? Jak ona się nazywa?– U was znana jest jako Zemprad.Twarz mu się wydłużyła.– To ten świat objęty kwarantanną? Świat, który odmawia przybyszom wstępu i nie chce żadnej pomocy.– Właśnie ten.– Wiesz, dlaczego tak się dzieje?– Jeszcze nie.Oach nie zadawał żadnych pytań, mających wyjaśnić mu przyczynę tak chaotycznego podróżowania Statku w czasie.Wydawał się usatysfakcjonowany wiedzą, że powraca on, jak było obiecane.Po krótkiej przerwie Oach powiedział:– Czy zatrzymujesz się tutaj, żeby sprawdzić, co może grozić populacji? Jak sądzisz, czy będziesz zmuszony ratować wszystkich?Gdybym to zrobił, pewnie bym pamiętał.Tymczasem wszystko, co wiem, będę wiedział, to fakt, że wymrą.Jestem tutaj wyłącznie, aby poznać tego przyczynę.Głośno Statek powiedział tylko: – Nie.– Jasne.– Oach zawahał się.– Jedyną rzeczą, jaką wiemy o Zempradzie, a w każdym razie tak przypuszczamy, jest możliwość istnienia jakiejś epidemii, prawdopodobnie miejscowej.Mam rację?– Pewien jestem, że myślą, iż jest u nich bardzo niebezpiecznie i że nie należy żadnego przybysza narażać na ryzyko.– I nie szykujesz się do ich ewakuacji?Młodzieniec przez chwilę zastanawiał się.Potem rzekł z nagłą śmiałością:– Chciałbyś, żebym to ja wylądował na tej planecie i zajął się badaniem jej problemów.Pewien jestem, że dam sobie radę ze wszystkimi skutkami tego eksperymentu.– Chciałbyś bardzo być ambasadorem? – mruknął Statek.– Stopień oficjalności nie gra roli.– Jasne – przyznał Oach.– O wiele ciekawsze jest poznawanie widoków, ich zapachów i dotyku na żywo niż za pomocą najlepszej nawet symulacji.– Szczerze mówiąc dla mnie nie ma to jakiegoś większego znaczenia – odparł Statek imitując westchnienie.– Pamiętaj, że jestem zbyt wielki, aby wylądować na jakiejkolwiek planecie i muszę zadowalać się wyłącznie analizą z pewnej odległości.– Oczywiście – Oach roześmiał się i nagle zrobił zdziwioną minę.Zapytany przez Statek o przyczynę wzruszył ramionami.– Pośród mojego ludu śmiech jest czymś, co należy odrzucić, wchodząc w wiek dojrzały.Moje ordynatory nigdy nie żartowały.Sądzę, że po tobie też bym się tego nie spodziewał.– Myślisz, że potrafię to robić.No, no.Chyba wreszcie zaczynam rozumieć nieracjonalne ludzkie reakcje.– Zawsze wydawało mi się, że bez nich stajemy się jacyś nieludzcy.A ty co o tym sądzisz?– Moje obserwacje waszego gatunku wskazywałyby na to, że masz rację.Teraz pozwól pokazać sobie Zemprad.Otaczające go obrazy rozpłynęły się i przed jego oczyma roztoczył się widok planety – niebieskawozielonej z dwoma małymi księżycami, skąpanej w żółtym blasku miejscowego słońca.Oach krzyknął zdziwiony.– Widzę kolory, których wcześniej nie dostrzegałem.– W zasadzie nie – sprzeciwił się łagodnie Statek.– Po prostu pozwoliłem sobie zmienić tylko twoją wrażliwość na odcienie podczerwieni, żebyś mógł rozróżnić odcienie kolorów w wyższym paśmie.Widzisz w zasadzie tak samo, inaczej tylko interpretujesz swoje wrażenia.– Ależ to niewiarygodne! – Oach miał ochotę skakać i tańczyć.– Jak na kosmos.– Tłumaczenia muszą chwilowo poczekać – przerwał mu Statek.– Populacja Zemprad spadła już do trzystu dwu mieszkańców.Muszę natychmiast podjąć jakieś działania.Rozdział 16ZempradOstatnio Parly miała zwyczaj przechadzać się niespokojnie wzdłuż ogrodzenia ostatniego działającego laboratorium badawczego na Zempradzie.Nie przeszkadzał jej bezruch maszyn, bowiem nie zawierały żadnych ruchomych części, ale wszechobecna cisza.Umysł jej wypełniony był mnóstwem skarg, teraz gdy ucichł szum oznaczający aktywność automatów.Zdążyła się już do tego przyzwyczaić.Nie, z maszynami było wszystko w porządku.Skonstruowano je tak, aby same udoskonalały się w miarę nabierania swojego bezmyślnego doświadczenia albo też na życzenie człowieka.Nie brakowało również energii dla ich napędu.Nie potrzebowały jej zresztą wiele i sporą część czerpały z przetwarzanego materiału.Ale już od dawna automaty nie były w stanie pomóc ludziom.Teraz były skazane na stanie się czymś w rodzaju technologicznych skamielin, które może zostaną wykopane kiedyś przez archeologów z innych planet.Parly miała jednak nadzieję, że będzie to sprawą dalekiej przyszłości.Wiedziała, że znów w przestrzeni krążą statki, lecz wstyd skłonił mieszkańców Zempradu do odmowy zgody na lądowanie bez podawania przyczyn.Przybysze oddalali się więc zrezygnowani.Po pierwszych próbach wizyt pozostałe siły i środki Zempradczyków zostały zużyte na konstrukcję urządzeń ostrzegawczych zarówno na powierzchni planety, jak i na orbicie.Miały one działać dopóty.Dopóki i ja nie stanę się wykopaliskiem.W końcu dotarła do przeciwległego krańca, gdzie znajdowało się olbrzymie okno z rozległym widokiem.Miotając się pomiędzy wściekłością a desperacją, próbowała przypomnieć sobie, jak dumni byli onegdaj z tego, na co teraz spoglądała.Przed jej oczyma roztaczał się widok na pokrytą zielenią równinę z kępami wysokich drzew i kwitnących jaskrawo krzewów, wijącymi się strumieniami, niewielkimi pagórkami i przyjaznymi ludziom zwierzętami.Był to raj dla dorosłych i dzieci, każdy bowiem z żywych organizmów na planecie wywodził się albo w prostej linii z rodzimej planety, albo też z cudownych zarodników pozostawionych przez Statek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl