do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Konsekwentnie do koñcaprzemyœlane wyniki badañ klinicznych przemawiaj¹ w ka¿dym razie zanieugiêt¹ moc¹ ducha.I niezmiennie, dziœ podobnie jak przed 140laty, obowi¹zuj¹ s³owa wielkiego przedstawiciela wiedeñskiejszko³y medycyny, autora "Dietetyki duszy", Ernesta vonFeuchterslebena.Stwierdzi³ on, ¿e choæ zarzucano medycynie, i¿sprzyja sk³onnoœci do materializmu, czyli do œwiatopogl¹duwypieraj¹cego siê duchowoœci, to zarzut ten nie jest s³uszny.Niktbowiem inny ni¿ w³aœnie lekarz nie ma wiêcej okazji douœwiadomienia sobie wprawdzie znikomoœci materii, ale tak¿e potêgiducha.A jeœli nie dochodzi do uœwiadomienia sobie tego, to niejest temu winna wiedza, ale on sam, poniewa¿ nie doœæ gruntowniej¹ zg³êbi³.27.Czy psyche mo¿na mierzyæ i wa¿yæ?Wielokrotnie wskazywa³em, ¿e laik ma szczególnie fa³szywewyobra¿enie o problemach psychiatrycznych.Do problemów tychnale¿y przede wszystkim zagadnienie, gdzie przeprowadziæ granicemiêdzy sfer¹ zdrowia psychicznego, normalnoœci, z jednej, i sfer¹choroby psychicznej, nienormalnoœci, z drugiej strony.Okazujesiê, ¿e laik nie tylko zapomina, ¿e granice te s¹ na ogó³ naderp³ynne, lecz zazwyczaj wyobra¿a sobie, ¿e fachowiec, specjalistapsychiatra, zwyk³ wytyczaæ je doœæ szeroko, w tym sensie, ¿esk³onny jest uwa¿aæ i okreœlaæ ju¿ jako chorobliwe coœ, co laikuznawa³by jeszcze za coœ zupe³nie normalnego.W rzeczywistoœcirzecz ma siê odwrotnie.Psychiatra zwyk³ wykreœlaæ granicepatologii, choroby, w¹sko, w ka¿dym razie wê¿ej ani¿eli laik.Do czêstych przes¹dów i nieporozumieñ miêdzy laikiem ipsychiatr¹ nale¿y dalej mylne pojêcie roli przypadaj¹cej w ramachbadañ psychiatrycznych tak zwanemu egzaminowi, czyli sprawdzaniuzaburzeñ funkcji psychicznych, oraz wywiadowi lekarskiemu w celupoznania ich t³a i pod³o¿a.Laik najczêœciej wyobra¿a sobie, ¿ebadanie psychiatryczne polega przewa¿nie na sprawdzaniuinteligencji.Otó¿ jest to ca³kiem nies³uszne, w ka¿dym zaœ razieprzestarza³e.Nie waha³bym siê nawet powiedzieæ, ¿e sposóbprzeprowadzenia badania inteligencji pozwala nie tyle nawnioskowanie o inteligencji badanego, co raczej o inteligencjibadaj¹cego.Oczywiœcie, tu i ówdzie oka¿e siê rzecz¹ niezbêdn¹przeprowadzenie takiego czy innego testu inteligencji.WeŸmy naprzyk³ad tak¹ sytuacjê, ¿e psychiatra badaj¹cy pacjentapodejrzewa, ¿e ma do czynienia z pewnym mniejszego lub wiêkszegostopnia upoœledzeniem umys³u.Zacznie wówczas ewentualnie stawiaæpacjentowi pytania dotycz¹ce zdolnoœci ró¿nicowania, w³aœnie abyuzyskaæ wskazówkê co do stopnia, rozmiarów umys³owej degradacji.Tego rodzaju pytanie brzmi na przyk³ad: - Na czym polega ró¿nicamiêdzy dzieckiem a kar³em? Nikt, jak s¹dzê, nie bêdzie w¹tpi³ os³aboœci umys³owej pacjentki, która na takie pytanieodpowiedzia³a: - Mój Bo¿e, dziecko to ot, dziecko, a karze³ekpracuje w kopalni.Innym razem oka¿e siê konieczne zbadanie u pacjenta zdolnoœcizapamiêtywania.Odbywa siê to zwykle tak, ¿e w toku rozmowyprosimy pacjenta o zapamiêtanie sobie jakiejœ daty.Co do mnie,zalecam zawsze s³uchaczom moich wyk³adów, aby przywykli dopodawania pacjentom w³asnej daty urodzenia, bo mnie przynajmniejzdarzy³o siê kiedyœ, ¿e w zamêcie pracy zapomnia³em, jak¹ to datêzada³em pacjentowi do zapamiêtania, tak ¿e w koñcu nie mog³emskontrolowaæ, czy zapomnia³ daty pacjent, czy ja sam.Nie ma jednak mowy, aby za pomoc¹ tego rodzaju czy w ogólejakichkolwiek testów mo¿na by³o zbli¿yæ siê do ujêcia samego j¹draosobowoœci.Sam profesor Villinger wskaza³ dobitnie w jednej zeswych publikacji na niepewnoœæ wszelkich metod testowych i naniebezpieczeñstwo arbitralnych interpretacji.Jeszcze stosunkowonajmniejsze, jak mówi, jest to niebezpieczeñstwo i niepewnoœæ przyocenianiu testami inteligencji i sprawnoœci.Dowolnoœæinterpretacji wzrasta jednak przy teœcie zdolnoœci, niezbêdnym wporadnictwie zawodowym, a staje siê nieobliczalna przy testachosobowoœci.Kto próbuje uj¹æ osobowoœæ za pomoc¹ testów, temugrozi popadniecie - mówi¹c s³owami Villingera - w œcis³oœæpozorn¹, w pseudonaukowoœæ.Uczony stanowczo przestrzega przednadmiernym zaufaniem do œcis³oœci laboratoryjnej, nie bêd¹cej defacto ¿adn¹ œcis³oœci¹.Tyle Yillinger.Równie¿ psychiatramoguncki profesor Kraemer przyzna³, ¿e zrêczne badanie lekarskie,ze znajomoœci¹ rzeczy przeprowadzona rozmowa z pacjentem, dajetyle, co nader skomplikowana czêsto praca metodami testowymi.Alenie tylko d³u¿ej trwaj¹ca obserwacja psychiatryczna prowadzi dotych samych wyników.Zas³uguje na uwagê fakt, ¿e profesor Lange wswej opublikowanej i popartej statystyk¹ pracy dowiód³, i¿ostateczne rozpoznanie psychiatryczne ustalone po d³u¿szejszpitalnej obserwacji chorych psychicznie w co najmniej 80procentach przypadków w pe³ni pokrywa³o siê ze zwyk³ym pierwszymwra¿eniem lekarza z pierwszej rozmowy z pacjentem.Przypsychozach, a wiêc chorobach psychicznych, sprawdza³o siê to w 80procentach.A w nerwicach, a wiêc w tak zwanych zaburzeniachnerwowych? tu ostateczne rozpoznanie zgadza³o siê we wszystkichprzypadkach z pierwszym wra¿eniowym rozpoznaniem pacjenta.Powiedzia³em: rozpoznaniem pacjenta.Dok³adniej powinienem by³rzec: rozpoznaniem niepowtarzalnej, jedynej w swoim rodzaju i niedaj¹cej siê pomyliæ z inn¹, osobowoœci w³aœciwej ostatecznieka¿dej jednostce ludzkiej, i w konsekwencji te¿ ka¿dej jednostcechorej.Jeœli chcemy przybli¿yæ siê przy pomocy testów do tegoelementu osobowego, bezwzglêdnie indywidualnego, ludzkiejjednostki, a wiêc uj¹æ z niej coœ wiêcej ni¿ czysty typ, bo sam¹osobê, to nigdy nie mo¿na doœæ indywidualizowaæ.Wiêcej jeszcze!W³aœciwie nale¿a³oby dopiero wynaleŸæ w³asny test dla ka¿dej osobyi, dodajê od razu, dla ka¿dej sytuacji, w jakiej siê ona znajduje.Nigdy te¿ nie doœæ improwizowania.Objaœniê to na przyk³adzie.Pewnego dnia zlecono mi wydanie psychiatrycznego orzeczenia opoczytalnoœci przebywaj¹cego w areszcie m³odocianego przestêpcy.T³umaczy³ siê, ¿e przyjaciel nak³oni³ go do czynu przestêpczego,obiecuj¹c mu za to tysi¹c szylingów po dokonanym czynie.S¹dchcia³ dowiedzieæ siê od psychiatry, czy ów m³ody cz³owiekrzeczywiœcie tak ³atwowiernie ulega³ wp³ywom; jego przyjacielzaprzecza³ bowiem jakiemukolwiek zwi¹zkowi z t¹ spraw¹.Gdybybadany by³ rzeczywiœcie tak ³atwowierny, to trzeba by by³o u niegowykazaæ choæby nieznaczny stopieñ niedorozwoju.Jednak¿e wynikitestów na to wcale nie wskazywa³y.Mo¿na wiêc by³o przypuszczaæ,¿e bêd¹c najdalej od niedorozwoju umys³owego, by³ on, odwrotnie,dostatecznie sprytny, aby t³umaczyæ siê rzekom¹ namow¹ ze stronyprzyjaciela.Sêdzia pragn¹³ wiedzieæ, czy ch³opiec by³ a¿ takg³upi, aby uwierzyæ, ¿e przyjaciel da mu rzeczywiœcie tysi¹cszylingów, czy a¿ tak sprytny, aby kazaæ nam uwierzyæ, ¿e jest takg³upi.Testy inteligencji, powtarzam, zawiod³y [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl