do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uważając mnie zaprzemian oddalają się od siebie i zbliżają (wybitne osobistości, które rozsławiły imię Buenoostatniego potomka męskiego linii tak bogato wyposażonej w wybitne postacie, dogadzał mide Guarnan, no nie, Maga, co za piekielna pretensjonalność, jak mogłaś kiedykolwieknieprawdopodobnie i psuł, jakbym był dzieckiem, mimo moich trzydziestu sześciu lat.Biednyprzebrnąć poza piątą stronę!), chociaż nie będę ci tłumaczył, co to są „ruchy Browna”, nowuj! W tych objawach serdeczności, powodujących wzmożone łzawienie jego oczu,nie, tego nie będę ci przecież tłumaczył, wiedz jednak, że my oboje, Maga,odkrywałem ukrywane, lecz prawdziwe cierpienie, cierń głęboko tkwiący w sercu tegotworzymy coś w rodzaju figury, ty - punkt umieszczony w jakimś miejscu, ja - innywspaniałego człowieka.Nie wiem właściwie, jak uczyniłem to odkrycie, ale miałem takąpunkt w drugim, oba przemieszczające się w stosunku do siebie, ty - prawdopodobnie teraz napewność istnienia tej ukrytej rany, jakbym ją był widział na własne oczy albo dotknął ręką.rue de la Huchette, podczas gdy ja odnajduję tę powieść w twym opuszczonym pokoju, jutroByło to ciężkie zmartwienie, przytłaczający go żal, że nie zostałem mężem żadnej z jegoty na Gare de Lyon (jeżeli jedziesz do Lukki, jedyna moja), ja na rue du Chemin Vert, gdzietrzech cñrek; przykrość nie do powetowania, albowiem wszystkie trzy - o bñlu - były jużodkryłem wcale niezłe winko - i tak, po trochu, Maga, figura nasza staje się coraz bardziejzamężne.absurdalna, a nasze ruchy szkicują coś podobnego do rysunkñw much, przelatujących z pokojudo pokoju, stąd tam, nagle zawracają - stamtąd tu, i to właśnie nazywa się „ruchami Browna”,teraz rozumiesz? Kąt prosty, linia, ktñra się wznosi stąd tu, z tyłu do przodu, w gñrę i w dñł,gwałtownie, nagle hamując i niespodziewanie startując w odwrotnym kierunku - tworzącobraz, figurę, coś rñwnie nie istniejącego jak ty, jak ja, jak dwa zagubione w Paryżu punkty,przesuwające się stąd tam, stamtąd tu, rysujące swñj obraz, tańczące dla nikogo, nawet nie dlasiebie samych, nie kończący się rysunek, pozbawiony sensu.(87)35Tak, tak Babs.Tak, tak Babs.Tak, Babs, kochanie, zgasimy światło, śpij dobrze,dobranoc, baranki, jeden za drugim, już minęło, dziecinko, przeszło, minęło.Wszyscy są źli dlabiednej Babs, wystąpimy z klubu, żeby ich ukarać, wszyscy tacy źli dla biednej Babsiulki,Etienne zły i Perico zły, i Oliveira zły, Oliveira najgorszy ze wszystkich, inkwizytor, jakmądrze powiedziała śliczna, kochana Babs.Tak, Babs, tak.Śpij, Babs, śpij.Rock-a-bye, baby.Taraluralura.Tak, Babs, tak.Coś musiało się wreszcie zdarzyć, nie można wspñłżyć z takimiludźmi, żeby się nic nie zdarzyło.Cicho, malutka, cicho, śpij.Klub się skończył na pewno,Babs, na pewno się skończył.Nigdy więcej nie zobaczymy Horacia, perwersyjnego Horacia.Tej nocy klub rozwalił się jak podrzucony naleśnik, ktñry przykleja się do sufitu.Możeszschować patelnię, Babs, już nie spadnie, nie denerwuj się.Cicho, darling, nie płacz już.Boże,jak strasznie się urżnęłaś, nawet dusza śmierdzi ci koniakiem.Ronald zsunął się trochę niżej i ułożył koło Babs zasypiając.Klub, Osip, Perico.Rekapitulujemy: wszystko zaczęło się dlatego, że wszystko musiało się już skończyć,zazdrośni bogowie, sadzone jajko i Oliveira, konkretnie wszystkiemu było winne to przeklętejajko sadzone, według Etienne'a niepotrzebnie je wyrzucili, było przepiękne z tymi metalicz-nymi zieleniami, i Babs uczesana à la Hokusai: jajko śmierdziało zgnilizną, że skonać, jakmożna było żądać, żeby klub obradował z tym jajkiem pod nosem, i nagle Babs wybuch-nęłapłaczem, koniak dosłownie strzykał jej uszami i Ronald zrozumiał, że podczas dyskusji onieśmiertelności sama jedna wypiła przeszło pñł butelki koniaku, historia z jajkiem jeszcze jejpomogła i nikogo nie zdziwiło (a Oliveirę jeszcze mniej niż innych), że z jajka powoliprzeniosła się na przeżuwanie pogrzebu i pomiędzy czkawką a jakimś dziwnym trzepotemwyrzucała z siebie sprawę dziecka i całą resztę.Daremnie Wong rozstawiał parawany uśmie-chñw między nią a roztargnionym Oliveirą, daremnie wychwalał La rencontre de la langued'oil, de la langue d'oc et du franco-provençal entre Loire et Allier - limites phonétiques etmorphologiques63 - dzieło S [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl