do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I nastêpny równie¿.Trzeciego dnia m¹¿ wezwa³ lekarza - o, jaki¿ by³ wspania³omyœlny! Ile¿ troski oni¹! Czy¿by nie wiedzia³, ¿e zamierzali spotkaæ siê z innym, zdradziæ go,zamieniæ swoj¹ pozycjê kobiety szanowanej na rolê skrywanej kochanki, porzuciæna zawsze Ljubljanê, dom i dzieci?Gdy przyszed³ lekarz, dosta³a ataku szalu, zamknêli siê w pokoju na klucz iotworzyli drzwi dopiero po jego wyjœciu.Tydzieñ póŸniej nie chcia³o siê jejju¿ wstawaæ, by wyjœæ do ³azienki i zaczêli za³atwiaæ swoje potrzebyfizjologiczne w ³Ã³¿ku.Przesta³a myœleæ racjonalnie, w g³owie mia³a jedynieskrawki wspomnieñ o mê¿czyŸnie, który - byli tego pewna - równie bezskuteczniejej poszukiwa³.M¹¿, nieznoœnie szlachetny, zmienia³ przeœcierad³a, g³aska³ j¹ po g³owie,zapewnia³, ¿e wszystko dobrze siê skoñczy.Dzieci nie wchodzi³y do jej pokojuod czasu, gdy - bez ¿adnego powodu - spoliczkowali jedno z nich, a potemuklêk³a i zaczêta ca³owaæ jego stopy, b³agaj¹c o przebaczenie, dr¹c na strzêpykoszulê, by wyraziæ sw¹ rozpacz i skruchê.Po up³ywie nastêpnego tygodnia - w którym zaczêta wypluwaæ podawane jejpo¿ywienie, traci³a i odzyskiwa³a kontakt z rzeczywistoœci¹, spêdzali bezsenniecale noce i przesypiali cale dnie do jej pokoju wesz³o bez pukania dwóchmê¿czyzn.Jeden przytrzyma³ j¹, drugi zaaplikowa³ zastrzyk i obudzi³a siê wVillete."To depresja - powiedzia³ lekarz do mê¿a.- Czasem powód bywa banalny, jak naprzyk³ad brak substancji chemicznej, serotoniny, w organizmie".Spod sufitu Zedka zobaczy³a pielêgniarza ze strzykawk¹ w rêku.Dziewczyna wci¹¿siedzia³a w tym samym miejscu, próbuj¹c rozmawiaæ z jej cia³em, przera¿ona jejpustym wzrokiem.Przez chwilê Zedka mia³a ochotê opowiedzieæ Weronice wszystko,co prze¿y³a, ale zmieni³a zdanie, bo do ludzi nigdy nie trafia, co im siê mówi,musz¹ odkrywaæ to sami.Pielêgniarz wbi³ ig³ê w jej ramiê i wstrzykn¹³ glukozê.Dusza Zedki, niczymszarpniêta silnym ramieniem, oderwa³a siê od sufitu, z ogromn¹ prêdkoœci¹przemierzy³a czarny tunel i powróci³a do cia³a.- Witaj, Weroniko.Dziewczyna wygl¹dali na przera¿on¹.- Dobrze siê czujesz?- Tak.Na szczêœcie po raz kolejny uda³o mi siê wyjœæ ca³o, ale by³ to ju¿ostatni z serii tych niebezpiecznych zabiegów.- Sk¹d wiesz? Tu nie licz¹ siê z nikim.Zedka wiedzia³a, bo jej astral przeniós³ siê do gabinetu doktora Igora.- Wiem, ale nie potrafiê wyt³umaczyæ.Czy pamiêtasz pierwsze pytanie jakie mizada³aœ?- Co znaczy byæ szalonym?- W³aœnie.Tym razem odpowiem ci wprost: szaleñstwo to niemo¿noœæ przekazaniaswoich myœli.Trochê tak,jakbyœ znalaz³a siê w obcym kraju - widzisz wszystko, pojmujesz, co siê wokó³ciebie dzieje, ale nie potrafiszsiê porozumieæ i uzyskaæ znik¹d pomocy, bo nie mówisz jêzykiem tubylców.- Ka¿dy z nas czu³ to kiedyœ.- Bo wszyscy, w taki czy w inny sposób, jesteœmy szaleni.Przez zakratowane okno widaæ by³o niebo usiane gwiazdami.Nad górami wschodzi³ogromniej¹cy ksiê¿yc.Poeci zawsze lubili ksiê¿yc w pe³ni, poœwiêcali mutysi¹ce wierszy, ale Weronikê fascynowa³ ksiê¿yc w pierwszej kwadrze, bo móg³wci¹¿ jeszcze powiêkszaæ siê, nape³niæ œwiat³em ca³¹ swoj¹ powierzchniê, zanimzacznie powoli znikaæ.Mia³a ochotê zasi¹œæ w œwietlicy do pianina i uczciæ tê noc piêkn¹ sonat¹,której nauczy³a siê jeszcze w szkole.Gdy patrzy³a w niebo za oknem,przepe³nia³o j¹ nieopisane poczucie b³ogoœci, tak jakby nieskoñczonoœæwszechœwiata objawia³a zarazem swoj¹ wiecznoœæ.Ale od jej marzenia oddziela³yj¹ stalowe drzwi i kobieta, która bez przerwy czyta³a.Poza tym nikt nie gra napianinie o tak póŸnej porze, obudzi³by wszystkich dooko³a.Weronika uœmiechnê³a siê.Wszystkich, to znaczy sale szpitalne wypchanewariatami i wariatów napchanych œrodkami nasennymi.Wci¹¿ odczuwali b³ogoœæ.Wsta³a i podesz³a do ³Ã³¿ka œpi¹cej g³êboko, byæ mo¿eodzyskuj¹cej si³y po strasznych przejœciach minionego dnia, Zedki.- Proszê wróciæ do ³Ã³¿ka - zwróci³a jej uwagê pielêgniarka.- Grzecznedziewczynki o tej porze œni¹ o anio³kach albo o narzeczonych.- Proszê mnie nie traktowaæ jak dziecko.Nie jestem ³agodn¹ wariatk¹, którawszystkiego siê boi.Jestem szalona, miewam ataki histerii, nie liczê siê anize swoim ani niczyim ¿yciem.A dziœ coœ mnie napad³o.Popatrzy³am na ksiê¿yc i muszê z kimœ porozmawiaæ.Pielêgniarka zmierzy³a j¹ wzrokiem, zaskoczona jej reakcj¹.- Pani siê mnie boi? - nalega³a Weronika.- Od œmierci dzieli mnie zaledwiejeden lub dwa dni, co mam do stracenia?- Dlaczego nie przejdziesz siê trochê, dziewczyno, a mnie nie pozwoliszskoñczyæ ksi¹¿ki?- Bo tu jest wiêzienie, a pilnuj¹ca go dozorczyni udaje, ¿e czyta ksi¹¿kê poto, by pokazaæ innym, ¿e jest inteligentn¹ kobiet¹.A tak naprawdê nas³uchujeodg³osów dochodz¹cych z oddzia³u i strze¿e niczym skarbu kluczy do drzwi [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl