do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zgin¹³ on ani od szabli,ani od kuli, ale powieszono go na pniu wysch³ej palmy, a jego cia³o ko³ysa³osiê na pustynnym wietrze.Najwy¿szy wódz wezwa³ do siebie m³odego cu­dzoziemca i wrêczy³ mu piêædziesi¹tz³otych mo­net.Jeszcze raz przywo³a³ historiê Józefa w Egip­cie i poprosi³, byzasiad³ w Radzie Oazy.Kiedy ostatnie promienie s³oñca skry³y siê za horyzontem, a pierwsze gwiazdypojawi³y na nie­bie (œwieci³y bladym blaskiem, bowiem ksiê¿yc by³ w pe³ni),m³odzieniec wyruszy³ na po³udnie.Po drodze natkn¹³ siê na jeden jedyny namiot,a nie­liczni spotkani Arabowie mówili mu, ¿e w okolicy pe³no jest d¿inów.Usiad³ i postanowi³ czekaæ.Cze­ka³ bardzo d³ugo.Alchemik pojawi³ siê, gdy ksiê¿yc sta³ ju¿ wyso­ko nad ziemi¹.Niós³ naramieniu dwa martwe ja­strzêbie.- Oto jestem - rzek³ m³odzieniec.- Nie powinieneœ tu przychodziæ -odpowie-dzia³ Alchemik.- Chyba ¿e to twoja W³asna Legenda przywiod³a ciê dotego miejsca.- Trwa wojna pomiêdzy klanami i nie mogê przeprawiæ siê przez pustyniê.Alchemik zsiad³ z konia i gestem zaprosi³ go do namiotu.By³ to taki sam namiotjak wszystkie, które ch³opiec wczeœniej widzial w Oazie, z wyj¹tkiem wielkiegonamiotu, którego przepych byt zupe³nie bajkowy.Szuka³ wzrokiem jakichœprzyrz¹dów czy pieców alchemicznych, ale nic nie znalaz³.Dojrza³ za to sterty ksi¹¿ek, piecyk do górowania oraz kobierce w tajemniczewzory.- Usi¹dŸ sobie, a ja zaraz naparzê herbaty - powiedzia³ Alchemik.- I zjemywspólnie te jastrzêbie, które przynios³em.M³ody cz³owiek podejrzewa³, ¿e by³y to te same ptaki, które widzia³poprzedniego dnia, ale nie odezwa³ siê ani s³owem.Alchemik roznieci³ ogieñ iwkrótce wspania³a woñ pieczeni rozesz³a siê po namiocie.Zapach ten upaja³bardziej ni¿ aroma­tyczna woñ nargili.- Dlaczego chcia³eœ siê ze mn¹ widzieæ? - spyta³ m³odzieniec.- Z powodu znaków - odpar³ Alchemik.- Wiatr powiedzia³ mi o tym, ¿enadejdziesz i bê­dziesz potrzebowa³ pomocy.- To wcale nie ja.To inny cudzoziemiec, An­glik.On ciê poszukuje.- Nim do mnie naprawdê dotrze, bêdzie wpierw musia³ odnaleŸæ inne jeszczerzeczy.Ale jest na dobrej drodze - doda³ wpatruj¹c siê w bez­kres pustyni.-A ja?- Kiedy siê czegoœ pragnie, wtedy ca³y wszech­œwiat sprzysiêga siê, byœmy moglispe³niæ nasze marzenie - powiedzia³ Alchemik, powtarzaj¹c s³o­wa Starego Króla.M³odzieniec poj¹³ je w lot.Oto na jego drodze stan¹³ inny cz³owiek, którydopro­wadzi go do kresu jego W³asnej Legendy.- Bêdziesz mnie naucza³?- Nie.Wiesz ju¿ wszystko to, czego potrzebu­jesz.Sprawiê jedynie, ¿ewyruszysz w stronê two­jego skarbu.-Trwa przecie¿ wojna pomiêdzy klanami - po­wtórzy³ m³ody cz³owiek.- Znam dobrze pustyniê.- Odnalaz³em ju¿ mój skarb.Mam wielb³¹da, pieni¹dze ze sklepu z kryszta³amioraz piêædziesi¹t z³otych monet.W moim kraju móg³bym ju¿ ¿yæ dostatnio.- Tego wszystkiego nie ma u stóp piramid.- Mam Fatime, a to najwiêkszy skarb spoœród tych wszystkich, które zdo³a³emzgromadziæ.- Jej tak¿e nie ma w pobli¿u piramid.W milczeniu spo¿yli jastrzêbie miêso.Alchemik otworzy³ butelkê i nape³ni³kielich goœcia szkar³atnym p³ynem.By³o to najwyœmienitsze wino, jakie pi³kiedykolwiek w ¿yciu.Jednak prawo zakazywa³o spo¿ywania wina.- Z³o nie jest tym, co wchodzi do ust cz³owieka - powiedzia³ Alchemik.- Z³ojest tym, co z nich wychodzi.Wino sprawi³o, ¿e m³odzieñca ogarnê³a weso­³oœæ.Alchemik ci¹gle jednakwzbudza³ w nim dziwny lêk.Usiedli przed namiotem i patrzyli na ksiê¿yc, któryswym blaskiem przyæmiewa³ gwiazdy.- Pij i smakuj ten czas - powiedzia³ Alchemik, widz¹c, ¿e ch³opiec staje siêcoraz weselszy.- Od­pocznij tak, jak czyni to wojownik przed bitw¹.Niezapominaj jednak, ¿e twoje serce jest tam, gdzie twój skarb.I musisz ten skarbodnaleŸæ, aby mog³o nabraæ prawdziwego sensu wszystko, co do tej pory odkry³eœna twej drodze.- Jutro sprzedaj wielb³¹da i kup za to konia.Wielb³¹dy s¹ zdradliwe.Pokonuj¹ dziesi¹tki mil bez œladu zmêczenia.A nagle,ni st¹d ni zow¹d, padaj¹ z nóg i zdychaj¹.Konie zaœ mecz¹ siê stopniowo.Izawsze bêdziesz wiedzia³, ile mog¹ jeszcze ujechaæ, a kiedy nadejdzie ichkoniec.Nazajutrz, pod wieczór, m³odzieniec przyby³ konno przed namiot Alchemika.Wchwilê póŸniej ukaza³ siê on sam, z nieod³¹cznym soko³em na le­wym ramieniu.- Poka¿ mi ¿ycie na pustyni - odezwa³ siê Al­chemik.- Bowiem tylko ten, ktopotrafi dostrzec tu oznaki ¿ycia, mo¿e równie¿ odnaleŸæ skarb.Ruszyli razem piaszczystym szlakiem, sk¹pani w ksiê¿ycowej poœwiacie.„Nie wiemdoprawdy jak zdo³am odkryæ na pustyni ¿ycie - pomyœla³ m³ody cz³owiek.- Ci¹glejeszcze nie znam pustyni".Pragn¹³ odwróciæ siê i podzieliæ swoimi rozter­kami z Alchemikiem, ale budzi³on w nim lêk [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl