do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Eddy nosił ciemne garnitury, jedwabne koszule i włoskie skórzane buty.Pachniał zawsze tak, jakby właśnie wyszedł spod prysznica.Kiedy wyobrażała go sobie w kąpieli, była bliska szału.Pragnęła tylko tego, aby jak najszybciej nadszedł dzień, w którym dotknie ustami jego nagiego ciała.Wiedziała, że doskonale będzie jej smakował.Przeciągnęła się z zadowoleniem na samą myśl o tym, ale wkrótce spoważniała.Najpierw musi go przekonać, że różnica wieku między nimi nie ma żadnego znaczenia.Poza tym istniała jeszcze jedna przeszkoda, która mogła odstraszać Eddy’ego - była bratanicą jego najlepszego przyjaciela.Fancy nie znalazła żadnego innego powodu, dla którego nie reagował na jej prowokacyjne spojrzenia.Całą rodzinę niezmiernie zaskoczył fakt, że Fancy zgłosiła się do pracy w kampanii wyborczej.Dziadek uściskał ją tak mocno, że prawie nie mogła oddychać.Babcia uśmiechnęła się tym swoim wytwornym uśmiechem i powiedziała:- Cudownie, kochanie.Ojciec także nie krył zdziwienia, ale okazał zadowolenie.Mama przestała pić, aby powiedzieć jej, że cieszy się, iż w końcu zaczęła robić coś pożytecznego.Fancy miała nadzieję, że Eddy zareaguje równie entuzjastycznie, ale on był tylko rozbawiony.Stwierdził, że potrzebne im każde ręce, i zapytał, czy umie pisać na maszynie.„Odwal się” - miała ochotę odpalić.Nie zrobiła tego ze względu na dziadków, a poza tym była przekonana, że Eddy wiedział, co chciała mu powiedzieć.Popatrzyła więc na niego z udanym respektem i zapewniła:- Zrobię wszystko, co mi każesz, najlepiej, jak potrafię, Eddy.Zatrzymała się przed domem, wzniecając tumany kurzu, i wyłączyła silnik.Miała nadzieję, że nikogo nie spotka, ale myliła się.Kiedy tylko zamknęła drzwi, z salonu usłyszała głos dziadka:- Kto tam?- To ja, dziadku.Zatrzymał ją w przejściu.- Witaj, maleńka.- Pochylił się, aby pocałować ją w policzek.Fancy wiedziała, że w ten sposób sprawdzał, czy piła.Była na to przygotowana - zjadła trzy miętowe cukierki, aby zabić zapach taniego wina i dymu.Odsunął się zadowolony.- Gdzie byłaś tak długo?- W kinie - skłamała gładko.- Jak się czuje ciocia Carole? Czy operacja przebiegła pomyślnie?- Lekarz mówi, że wszystko poszło dobrze, ale trudno w tej chwili powiedzieć coś pewnego.Boże, to okropne, co stało się z jej twarzą, prawda? - Fancy zrobiła odpowiednią minę.Kiedy chciała, potrafiła wyglądać jak aniołek.- Mam nadzieję, że ciocia wyzdrowieje.- Na pewno.Po uśmiechu poznała, że wzruszyło go jej zainteresowanie.- Jestem bardzo zmęczona.Film był taki nudny, że o mały włos nie zasnęłam.Dobranoc, dziadku.- Ucałowała go w policzek.Zabiłby ją, gdyby wiedział, co robiły jej usta godzinę temu.Przeszła przez hali i skręciła w boczny korytarz.Przez szerokie podwójne drzwi weszła do skrzydła, które zajmowała wraz z rodzicami.Już miała wejść do swojego pokoju, gdy niespodziewanie pojawił się Jack.- Fancy?- Tak, tatusiu - uśmiechnęła się słodko.- Cześć!Nie pytał, gdzie była, ponieważ wolał nie wiedzieć.Wyjaśniła więc:- Byłam u.przyjaciół.- Przerwała, aby spojrzeć niewinnie na ojca.- Gdzie jest mamusia?Obejrzał się za siebie.- Śpi.Stali daleko od sypialni, ale Fancy słyszała jej miarowe chrapanie.- No cóż, dobranoc - powiedziała Fancy, idąc do swojego pokoju.- Jak idzie praca przy kampanii?! - zawołał jeszcze.- Świetnie.- Najwyraźniej podoba ci się ta praca.- Przynajmniej mam co robić.- Możesz przecież wrócić na uniwersytet.- Pieprzę to.Skrzywił się, ale nie zareagował.Wiedziała, że tak postąpi.- Dobrej nocy, Fancy.- Dobranoc.- Zamknęła za sobą drzwi sypialni.ROZDZIAŁ 7- Jeżeli chcesz, mogę przyprowadzić tu jutro Mandy.- Tate przyjrzał się Avery z bliska.- Obrzęki już zniknęły i mała będzie mogła bez trudu cię rozpoznać.Zdawała sobie sprawę, że wygląda okropnie.Zdjęto już bandaże, które ją osłaniały.Jak powiedziałby Irish, mogłaby teraz grać rolę straszydła bez żadnej charakteryzacji.Minął już tydzień od operacji, a jej twarz wciąż wyglądała fatalnie.Tate przebywał z nią bardzo często i nigdy nie unikał jej wzroku.Za każdym razem, kiedy na nią patrzył, uśmiechał się pogodnie.Podziwiała go za to.Postanowiła, że kiedy tylko będzie mogła utrzymać w ręku ołówek, napisze mu o tym.Bandaże zostały zdjęte z jej rąk kilka dni temu.Przeraził ją widok czerwonej, porowatej, gołej skóry.Paznokcie były króciutkie, co sprawiało, że wyglądały teraz bardzo brzydko.Każdego dnia ćwiczyła z gumową piłeczką, ściskając ją w swoich słabych piąstkach, ale nie mogła jeszcze utrzymać ołówka.Tak wiele chciała przekazać Tate’owi, a ciągle jeszcze nie mogła mówić.Dla dziennikarki oznaczało to prawdziwą tragedię.Lekarze zapewniali ją, że stopniowo odzyska głos.Ostrzegali jednak, że gdy zacznie mówić, być może nie będzie mogła początkowo siebie zrozumieć.W czasie katastrofy wdychała bardzo dużo dymu i to uszkodziło jej struny głosowe.Jakby tego wszystkiego było mało, nie miała włosów ani zębów i mogła spożywać tylko płynne pokarmy przez słomkę.Jednym słowem - obraz nędzy i rozpaczy.- Co o tym myślisz? - zapytał Tate.- Czy chcesz spotkać się z Mandy już teraz?Uśmiechał się, ale Avery była przekonana, że robił to tylko dla niej.Tak bardzo próbował być wesoły i pocieszał ją, jak umiał.Mówił, że doktor Sawyer jest zadowolony z wyników operacji.Podobnie jak wszyscy dookoła twierdził, że robi bardzo duże postępy i wygląda coraz lepiej.Ale jak mógł wyglądać dobrze ktoś, kto tyle przeszedł?! Pogodziłaby się ze złamaną nogą, gdyby miała chociaż sprawne ręce.Niestety, nie potrafiła nimi uchwycić niczego poza gumową piłeczką.Przykuta do szpitalnego łóżka, czuła się jak więzień.Klęła w myślach, kiedy ktoś zachwycał się jej stanem zdrowia.Oni zupełnie nie zdawali sobie sprawy z tego, co czuła.Przestała już walczyć, nie miała o co.To, czego się obawiała, już się stało.Jej twarz, twarz Avery Daniels, już nie istniała.Kiedy o tym pomyślała, łzy napłynęły jej do oczu.Tate znowu źle ją zrozumiał.- Obiecuję, że nie będę tu długo z Mandy.Myślę jednak, że nawet krótka wizyta u ciebie mogłaby jej pomóc.Wiesz, że ona jest już w domu.Wszyscy ją rozpieszczają, nawet Fancy.Ale ona wciąż się boi.Ty mogłabyś dodać jej pewności siebie.Może ona myśli, że ją okłamujemy i że ty nie żyjesz.Nie mówiła tego, ale ona w ogóle mało teraz mówi.Pochylił głowę i przez chwilę w milczeniu oglądał swoje dłonie.Avery obserwowała go.Lubiła na niego patrzeć.Był teraz dla niej całym światem.Nie obchodził jej Sawyer ani te wszystkie pielęgniarki, które się nią opiekowały.Zgodnie z obietnicą zrekonstruowali jej kość podtrzymującą oko i teraz już mogła patrzeć swobodniej.Następnego dnia usuną jej szwy z nosa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl