do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- ”Iowa” nigdy nie była przewidziana do unoszenia się na wodzie jak korek -skomentował Pitt.- JeŜeli zakłóci się jej równowagę i przesunie środek cięŜkości, przywiększej fali moŜe się wywrócić do góry dnem.- Mnie pan to mówi? - mruknął Metz.- Całymi miesiącami sprzeczałem się z tymrąbniętym draniem.Równie dobrze mógłbym pierdzieć pod wiatr podczas huraganu, tyledobrego mi to przyniosło.ZaŜądał nawet, byśmy usunęli dwa silniki turbinowe GeneralElectric w doskonałym stanie i zaspawali wyloty.- Przerwał i klepnął Pitta w ramię.- Proszęskręcić w prawo przy następnym stosie stalowych płyt, a potem w lewo przy torach dladźwigów.Temperatura spadła, deszcz zaczął zmieniać się w mokry śnieg.W światłachreflektorów zmaterializowały się dwa pudłowate kształty.- Autobus i cięŜarówka - ogłosił Pitt.Zatrzymał auto, lecz silnika i świateł niewyłączył.- Ani śladu kierowców - stwierdził Jarvis.Pitt wyjął z kieszeni w drzwiach latarkę i wysiadł.Jarvis poszedł za nim, natomiastMetz zniknął w ciemnościach, nie mówiąc ani słowa.Pitt poświecił przez okna autobusu i zajrzał do cięŜarówki.Oba pojazdy były puste.Kiedy razem z Jarvisem obeszli pozostawione pojazdy, natknęli się na Metza.Stałzesztywniały, obejmując się rękami.Wieczorowy garnitur przemókł, włosy przykleiły się dogłowy.Wyglądał jak zmartwychwstały topielec.- Gdzie ”Iowa”? - spytał Jarvis.Metz zamachał nerwowo rękami.- Pieprzony dupek!- Pieprzone.co?- Cholerny Szkot wypłynął tą balią!- Jezu! Jest pan pewien?Twarz i głos Metza wyraŜały autentyczne przeraŜenie.- Nie mam zwyczaju mylić miejsca postoju pancerników.Podczas remontu byłzacumowany właśnie tutaj.- Nagle spostrzegł coś i podbiegł na skraj nabrzeŜa.- Mój BoŜe!Spójrzcie na to! Liny są ciągle zaczepione o pachołki cumownicze.Ci wariaci zrzucili je zestatku.Wygląda na to, Ŝe juŜ nigdy więcej nie zamierzają wchodzić do portu.Jarvis wychylił się i popatrzył w miejsce, w którym grube liny znikały w czarnej jakatrament wodzie.- Moja wina.Godne poŜałowania zaniedbanie.Nie chciałem uwierzyć w ostrzeŜenieprzed zbliŜającym się niebezpieczeństwem.- Jednak nie moŜemy mieć pewności, Ŝe rozpoczęli atak - powiedział Pitt.Jarvis pokręcił głową.- Oni chcą to zrobić.Tego moŜe pan być pewien.- Oparł się, zmęczony, o słupek.-Gdyby tylko podali nam datę i cel.- Data jest podana przez cały czas - stwierdził Pitt.Jarvis spojrzał na niego pytająco i czekał.- Powiedział pan, Ŝe atak miałby na celu zyskanie sympatii dla białych mieszkańcówAfryki Południowej i jednocześnie rozgniewanie Amerykanów na czarnych rewolucjonistów- kontynuował Pitt.- Czy zatem moŜna siobie wyobrazić lepszy dzień niŜ dzisiejszy?- Jest środa, pięć minut po północy - rzekł Jarvis głosem pełnym napięcia.- Nie widzęw tym nic szczególnego.- Ludzie, którzy wymyślili operację ”Dzika róŜa”, mają świetne wyczucie czasu -stwierdził Pitt oschłym, ironicznym tonem.- Dzisiaj mamy siódmy grudnia, rocznicę ataku naPearl Harbor.Thank you for evaluating PDF to ePub Converter.To get full version, you need to purchase the software from: http://www.pdf-epub-converter.com/convert-to-epub-purchase.htmlCzęść V“Iowa”Pretoria, Afryka Południowa, 7 grudnia 198852Pieter De Vaal siedział sam i czytał ksiąŜkę w swoim gabinecie w MinisterstwieObrony.Był wczesny wieczór, światło sączyło się jeszcze przez łukowato sklepione okna.Rozległo się ciche pukanie do drzwi.- Proszę - powiedział De Vaal nie odrywając oczu od ksiąŜki.Wszedł Zeegler.- Zawiadomiono nas, Ŝe Fawkes rozpoczął operację.Twarz De Vaala nie zdradzała cienia zainteresowania, kiedy odłoŜył ksiąŜkę i wręczyłZeeglerowi kartkę papieru.- Proszę dopilnować, Ŝeby dyŜurny oficer łącznościowy osobiście wysłał tęwiadomość do amerykańskiego Departamentu Stanu.Poczuwam się do obowiązku ostrzeŜenia przed zagraŜającym atakiem na WaszewybrzeŜe ze strony terrorystów Afrykańskiej Armii Rewolucyjnej pod dowództwem kapitanaPatricka Fawkesa, emerytowanego oficera Królewskiej Marynarki Wojennej.WyraŜamgłęboki Ŝal z powodu nieumyślnej roli, jaką nasze ministerstwo odegrało w tej haniebnejnikczemności.PremierEric Koertsmann- Przyznaje się pan do winy w imieniu naszego premiera, chociaŜ on nie manajmniejszego pojęcia o operacji ”Dzika róŜa”! - zdumiał się Zeegler.- Czy wolno spytaćdlaczego?De Vaal splótł ręce i popatrzył na Zeeglera.- Nie widzę powodu do omawiania szczegółów.- Czy zatem mógłbym zapytać, dlaczego rzucił pan Fawkesa na poŜarcie?Minister wrócił do lektury, gestem oddalając Zeeglera.- Proszę dopilnować, by wiadomość została wysłana.Odpowiedzi na pańskie pytaniaotrzyma pan w stosownym momencie.- Obiecaliśmy Fawkesowi próbę uratowania go - nalegał Zeegler.De Vaal westchnął niecierpliwie.- Fawkes wiedział, Ŝe nie przeŜyje, juŜ w chwili wyraŜenia zgody na kierowanie akcją.- A jeśli przeŜyje i opowie o tym władzom amerykańskim, jego wyznanie moŜe sięokazać groźne dla naszego rządu.- Niech pana o to głowa nie boli, pułkowniku - odparł De Vaal z chytrym uśmiechemna twarzy.- Fawkes nie przeŜyje.- Wydaje się, Ŝe jest pan tego pewien, panie ministrze.- Bo jestem - odrzekł spokojnie De Vaal.- Absolutnie.***We wnętrzu ”Iowy” postać w wysmarowanym kombinezonie i grubej wełnianejkamizelce weszła z korytarza do pomieszczenia, które kiedyś było szpitalem okrętowym.MęŜczyzna zamknął za sobą drzwi, ogarnęła go dusząca ciemność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl