do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczekam przy telefonie.Po upływie niespełna pięciu minut usłyszał w słuchawce podenerwowany głos komendanta:– Pięć minut temu widziano kadet Buckley, jak opuszcza Thayer Gate i zmierza w kierunku parkingu przy muzeum.Nie wróciła.Nie ma jej ani na parkingu, ani w muzeum.Sam nie chciał wierzyć własnym uszom.– Przecież obiecała ojcu, że nie ruszy się na krok z West Point.– I nie złamała danego słowa – odparł komendant.– Choć Muzeum Akademii Wojskowej jest ogólnie dostępne, uważane jest za część campusu West Point.Jake wrócił do Stonecroft i udał się do ciemni.Nie wiedział, co zrobi ze zdjęciami z miejsca zbrodni.Mało prawdopodobne, by kiedykolwiek zamieszczono je w „Stonecroft Academy Gazette”.Te, które zrobił rano przy Mountain Road, wciąż suszyły się na sznurze.Jego wzrok padł na ostatnie.Było to nieostre zdjęcie fasady budynku.Kiedy przyjrzał mu się bliżej, szeroko otworzył oczy ze zdumienia.Chwycił lupę, przestudiował zdjęcie dokładnie, po czym zdjął je ze sznura i wpadł jak bomba do pracowni.Zastał tam Jill Ferris, która oceniała prace.Rzucił je na biurko i podał jej lupę.– Jake! – zaprotestowała.– To naprawdę ważne.Proszę przyjrzeć się tej fotografii i powiedzieć mi, czy coś jest na niej nie tak.Proszę, pani Ferris, ale uważnie.Nauczycielka wzięła z westchnieniem łupę i spełniła jego prośbę.– Chodzi ci chyba o to, że roleta w narożnym oknie na pierwszym piętrze jest przekrzywiona, tak?– Właśnie – potwierdził triumfalnie Jake.– Wczoraj nie była przekrzywiona.Ktoś mieszka w tym domu!Rozdział piętnastySam postanowił pojechać do Glen-Ridge House.Zaczął nabierać pewności, że groźby pod adresem Lily przesyłał któryś z odznaczonych absolwentów Stonecroft, a może Jack Emerson lub Joel Nieman.Wszyscy pracowali kiedyś w budynku, w którym mieścił się gabinet doktora Connorsa.Podczas weekendu jeden z nich powiedział, że Jean była pacjentką doktora.Do tej pory Samowi nie udało się ustalić który.W Glen-Ridge mógł mieć przynajmniej oko na Marka Fleischmana i Gordona Amory’ego, którzy nadal byli zameldowani w hotelu.Informacja o zaginięciu Jean błyskawicznie pojawi się w mediach i Sam był pewien, że ta wiadomość sprowadzi tutaj również Jacka Emersona.Poprosił już Richa Stevensa, by zlecił inwigilację ich wszystkich.Dziesięć po dwunastej zadzwonił do niego jeden z techników.– Sam, namierzyliśmy komórkę Jean Sheridan.Znajduje się w samochodzie jadącym w kierunku Cornwall, niedaleko Storm King.– Wraca z West Point – stwierdził Sam.– Ma dziewczynę.Nie zgubcie go.Nie zgubcie go.– Nie mamy takiego zamiaru.– Proszę, niech pan zawróci – powiedziała Meredith.– Nie wolno mi opuszczać terenu uczelni.Kiedy poprosił pan, żebym wsiadła do samochodu, myślałam, że chce pan chwilę porozmawiać.Ale skoro zostawił pan list od przyjaciółki mojej matki w innej marynarce, będę musiała na niego zaczekać.Naprawdę muszę wracać, panie.– Chciałaś wypowiedzieć na głos moje nazwisko, Meredith.Nie pozwalam, byś to robiła.Masz nazywać mnie Sową lub panem Sową.Wpatrywała się w niego, czując, jak ogarniają nagłe przerażenie.– Nie rozumiem.Proszę mnie odwieźć na uczelnię.– Meredith zacisnęła dłoń na klamce.Wyskoczę, kiedy zatrzyma się na światłach, postanowiła.Jest jakiś inny.Nie, nie tylko inny – on jest szalony!Samochód pędził na północ drogą numer 218.Ten wariat znacznie przekracza dopuszczalną prędkość, pomyślała Meredith.Boże, błagam Cię, spraw, by zauważył nas jakiś policjant.– Dokąd pan mnie zabiera? – spytała.Coś uwierało ją w plecy.Co to mogło być?– Meredith, skłamałem, mówiąc, że spotkałem na zjeździe przyjaciółkę twojej matki.Spotkałem tam twoją matkę.Zabieram cię do niej.– Moja matka! Zabiera mnie pan do niej?– Tak.A potem obie spotkacie się w niebie z twoim biologicznym ojcem.Jesteś do niego bardzo podobna.W każdym razie wyglądasz tak jak on, kiedy rozwaliłem go na drodze.Wiesz, gdzie się to wydarzyło, Meredith? Na drodze w pobliżu terenów piknikowych West Point.Tam zginął twój prawdziwy tatuś.Szkoda, że nie miałaś okazji odwiedzić jego grobu.Na tablicy nagrobkowej jest wyryte jego nazwisko: Carroll Reed Thornton junior.Zabrakło mu tygodnia do skończenia akademii.Ciekawe, czy pochowają ciebie i Jeannie obok niego.Czy nie byłoby to miłe?– Mój ojciec szedł do West Point, a pan go zabił?– Oczywiście.Twoim zdaniem to sprawiedliwe, że on i Jeannie byli tacy szczęśliwi, a ja zostałem na lodzie? Tak uważasz, Meredith? – Odwrócił do niej głowę, piorunując dziewczynę wzrokiem.On jest szalony, pomyślała znowu.– Nie, proszę pana.Uważam, że to niesprawiedliwe – odpowiedziała cicho, próbując zapanować nad wzburzeniem.Nie mogę zdradzić, jak bardzo się boję.Sprawiał wrażenie udobruchanego.– Ach, te twoje nawyki z West Point.Nie kazałem ci mówić: „proszę pana”.Masz mnie nazywać Sową.Znaleźli się na przedmieściach Cornwall.Nie panikuj, poleciła sobie w duchu Meredith.Rozejrzyj się.Zorientuj się, czy nie ma tu czegoś, co mogłabyś wykorzystać do obrony.Trzymała dłonie splecione na kolanach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl