do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook > pdf > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakie to dziwne, że jej opanowanie i stateczność podwpływem tylko jednego spojrzenia, które Gregor rzucił jej odokna.Wspomnienie sceny pod oknem przedarło się na chwilę przezopływające ją zewsząd podniecenie.Gregor wyrzucił coś przezokno.Coś, co zamigotało jak moneta.Dlaczego to uczynił i.Czując usta przyjaciela na szyi, Venetia straciła ciąg myśli wrazz możliwością utrzymania się na własnych nogach.Kolana się podnią ugięły i żeby nie upaść, była zmuszona wręcz zawisnąć naGregorze.Jego usta były gorące i pożądliwe, jego dłonie wędrowały poniej gorączkowo.Gregor był ucieleśnieniem zmysłowości ipożądania, nieokreślonego zagrożenia i ekscytacji.I przez tę jednąchwilę należał tylko do niej.Poczuła, że jego ramiona mocniej zaciskają się na jej plecach, apotem niespodziewanie Gregor podniósł głowę i spojrzał jej prostow oczy.Jego usta - wspaniale wyrzeźbione, cudownie jędrne ustabyły rozchylone.Urywany oddech ledwie się przez nie przedzierał.Twarz była rozpalona; Venetia wyczuła lekki zapach wodykolońskiej zmieszany z wonią rumu.Jej ciało aż się skurczyło w reakcji na to, że wargi Gregora niedotykają już jej warg.Napotkała jego spojrzenie i ujrzała w nimbłysk powracającego rozsądku, a wraz z nim poczucia żalu.Jejserce zacisnęło się bólem na myśl, że moment namiętności międzynią a Gregorem zaraz dobiegnie końca.Nie chciała do tego dopuścić, więc wsunęła dłonie pod koszulępartnera i otarła się o niego zmysłowo biodrami, w wyniku czegoprzez twarz Gregora przemknął skurcz cierpienia, a z gardławydobył się cichy jęk.- Venetio - sapnął.- Przestań.- Co mam przestać? O to chodzi? - Nie pamiętając o godności,znów poruszyła zalotnie biodrami.Gregor stęknął i jeszcze mocniej otoczył ją ramionami.Poczuła na boku coś twardego, ale nie była to kość biodrowa.Tocoś, czym partner wciskał się w nią gorączkowo, znajdowało się nasamym środku jego bioder.Venetia obcowała z końmi o wiele częściej niż inne młodedamy; znała ich zwyczaje i doskonale wiedziała, co to jest tatwardość, którą wyczuwała.Nie mogąc temu zaradzić, zamknęłaoczy i wysuwając biodra do przodu, zaczęła nimi delikatniefalować.Gregor znowu jęknął, tym razem głośniej niż poprzednio.Najego twarzy pojawił się wyraz cierpienia zmieszanego z ekstazą.Ontakże zamknął oczy i odchylił głowę w tył.A Venetia wiedziała, że przynajmniej w tej chwili nie myśli on ożadnej innej kobiecie poza nią.Wpatrując się w twarz przyjacielazmienioną przez uczucie rozkoszy, czuła, że rośnie jej podniecenie,że jej piersi nabrzmiewają, uda zaczynają drżeć, a pożądaniewypala dziurę w jej łonie.Znów wypchnęła lekko biodra w przód, na co Gregorodpowiedział zduszonym przekleństwem, po czym pochwycił jąmocno za ramiona.- Nie kuś mnie - wycharczał.- Dlaczego nie? Popatrzył jej twardo w oczy.- Dobrze wiesz, dlaczego.- Brwi Gregora zbiły się w jedno,kąciki ust wygięły nagle w dół, nadając twarzy ponury wyraz.-Venetio, musisz przestać.Nie mogę.Chciał, żeby go odesłała, jednak fakt, że było to dla niego w takoczywisty sposób trudne, sprawił, że ona tym bardziej zapragnęłaprzedłużyć moment zbliżenia.Wiedziała, że jeśli teraz odsunie sięod Gregora, już nigdy nie poczuje na sobie jego ramion ani jego ustna swoich ustach.Była odurzona tym, że jest w stanie tak bardzogo podniecić, choć przecież znała go jako człowieka opanowanego ichłodnego.Nigdy nie widziała przyjaciela płonącego pożądaniem;nawet kochanki wybierał bez większej pasji, tak jak wybierał konie.Przez Venetię przelała się fala dumy.Zresztą, prosząc ją oopanowanie, Gregor zapomniał o jednej małej kwestii; miał doczynienia z członkiem rodziny Oglivie.Venetia miała namiętnośćwe krwi i całym sercem pragnęła, aby Gregor nadal ją całował ipieścił, zaspakajając głód jej pożądania.Przesunęła dłonie po koszuli i chwytając za jej brzegi,przyciągnęła przyjaciela do siebie.- Pocałuj mnie.Oczy Gregora pociemniały, a jego dłonie zacisnęły się na jejbiodrach.- Jeśli cię pocałuję, nie będę umiał się zatrzymać.- Jego głosbrzmiał ochryple.- Ale ja nie chcę, żebyś się zatrzymywał - szepnęła miękko.Szczęki mężczyzny zacisnęły się mocno, zielone oczy zaiskrzyłydziwnym blaskiem.- W takim razie będziemy musieli ponieść konsekwencjenaszych czynów.Rozumiesz, co mam na myśli? Będziemy musielisię pobrać.Pobrać? To słowo całkowicie ją zmroziło.Szybko oderwała sięod partnera i okręcając się na pięcie, zasłoniła się ramionami,jakby chciała się ukryć.Gregor zaś, z nadal jeszcze uniesionymi rękami, został sam.Osiągnął swój cel.Zaledwie jednym słowem zdołał ostudzićgorączkowe podniecenie szemrzące w żyłach Venetii.Nie byłoby to tak śmieszne, gdyby nie jej gwałtowna reakcja.Przez chwilę doskonale rozumiał rozczarowanie Ravenscroftafaktem, że jego porwanie nie zakończyło się powodzeniem.Bochociaż Gregor nie chciał się żenić, to jednak odtrącenie także nieprzypadło mu do gustu.W jego sercu z miejsca pojawiło siębolesne poczucie straty.Dobry Boże, niczego bardziej nie pragnął, jak położyć tę kobietęna kanapie, zadrzeć jej spódnicę i zatopić się w jej miękkim łonie.Wiedział, że oddałaby mu się z ochotą i radością [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl